Solidar Śląsko Dąbrow

Największej fermie bydła mlecznego na Śląsku grozi likwidacja. Pracownicy protestują

Kilkudziesięciu pracowników spółki Agromax z Raciborza protestowało 31 maja przed siedzibą Oddziału Terenowego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w Częstochowie. Przedsiębiorstwo prowadzące największą fermę bydła mlecznego w województwie śląskim może zostać zlikwidowane. KOWR odmawia przedłużenia dzierżawy gruntów rolnych użytkowanych przez Agromax.

– Przyjechali prawie wszyscy pracownicy. Boimy się utraty pracy. Jak nam zabiorą ziemię, firmę trzeba będzie zlikwidować. Mamy 1100 sztuk bydła, którego nie będzie jak wykarmić. Od roku piszemy pisma do KOWR. Bez żadnego rezultatu – powiedział podczas demonstracji Roman Nowak, przewodniczący „Solidarności” w Agromax. – Większość załogi pracuje w firmie od początku. Ludzie mają po 2-3 lata do emerytury. Są rodziny, w których mąż i żona pracują w Agromaksie, nie mają innych źródeł utrzymania – dodał.

– Mam 55 lat. Gdzie ja znajdę pracę w tym wieku? Większość naszych pracowników jest po pięćdziesiątce. Przychodzimy codziennie do pracy, pracujemy, ale nie wiemy, co będzie jutro. Nie zgadzamy się na to, żeby rozwalić nasza firmę – mówił w rozmowie z dziennikarzami Marian Sidel, który w Agromaksie pracuje od 22 lat.

Znaczna część gruntów rolnych, na których Przedsiębiorstwo Rolno-Przemysłowe Agromax prowadzi działalność, to tereny dzierżawione z zasobów Skarbu Państwa. W czerwcu umowa dzierżawy się kończy. KOWR, który administruje tymi gruntami, odmawia przedłużenia umowy. Agromax nie może też kupić użytkowanych działek. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grunty z zasobów KOWR mogą kupować jedynie rolnicy indywidualni. 

Raciborska spółka rocznie dostarcza 6 mln litrów mleka. Firma produkuje też pszenicę, rzepak oraz kukurydzę. Przedsiębiorstwo powstało na początku lat 90. w miejscu po zlikwidowanym Kombinacie PGR Racibórz. Aby móc wydzierżawić państwowe grunty, spółka musiała przejąć i zatrudnić pracowników zlikwidowanego PGR, spłacić jego długi oraz wykupić zabudowania i inne środki trwałe, które w znacznej części nie nadawały się do dalszego użytku. – Zbudowaliśmy tę firmę od podstaw. Dwa lata temu spłaciliśmy kredyt zaciągnięty na budowę fermy bydła. Praktycznie wszystkie maszyny mamy nowe. Są pieniądze na podwyżki dla pracowników. My nie potrzebujemy zasiłków. Chcemy tylko móc dalej normalnie pracować – zaznaczył Roman Nowak.

Uczestnicy protestu przygotowali petycję, w której zaapelowali o zmianę decyzji w sprawie gruntów dzierżawionych przez Agromax. Petycja została odebrana przez dyrektora OT KOWR w Częstochowie Konrada Jarzyńskiego. Kopia dokumentu trafi również do ministra rolnictwa Roberta Telusa.

łk