Solidar Śląsko Dąbrow

Naiwne pytanie

Ludzkość wciąż nie poznała odpowiedzi na wiele nurtujących ją pytań. A nawet jeśli odpowiedzi usłyszała, to albo nie zrozumiała, albo w nie wątpi. Taka natura i tak już pozostanie. Nie zwalnia nas to jednak z obowiązku zadawania pytań. Choć Bogiem a prawdą nie wiem, kto na nas taki obowiązek nakłada, to się nie czepiam i robię, co należy. Może w epitafium mi napiszą, że obok obowiązków rodzinnych i służbowych sumiennie wypełniał arcyludzki obowiązek zadawania pytań. Więc ja się pytam: Czemu drogowcy w Polsce wychodzą łatać drogi wyłącznie w ciągu dnia w godzinach szczytu? Bo nie wiem, nie rozumiem i wciąż mnie to zdumiewa, podobnie
jak w peerelu zdumiewać mógł notoryczny brak papieru toaletowego czy mitycznego sznurka do snopowiązałek. Podobnie jak zdumiewa nadal brak rozwiązania problemu psich kup na chodnikach. Latamy w przestrzeń kosmiczną, rozszyfrowujemy DNA, klonujemy owce,
a z problemem czasu pracy drogowców nie możemy sobie poradzić. 
 
Dziś rano, środek miasta, ruch, a raczej podpełzywanie w fazie szczytowej i w tym momencie na jeden z pasów wjeżdża komando drogowe. Chłopaki w pomarańczowych wdziankach stawiają machiny oblężnicze, budują biało-czerwone barykady i ruszają do walki z dziurami w asfalcie. Nawiasem mówiąc mam wrażenie, że ludzkość ma dużo większą wiedzę na temat powstawania i natury czarnych dziur w kosmosie, niż na temat pozimowych dziur w polskich drogach, ale to temat na dysertację doktorską, a nie błahy felietonik. Nie chciałbym być źle zrozumiany. Dobrze, że w ogóle zasypują, a nie czekają do maja. To już jakiś postęp. Ale czemu o tej porze? Czemu nie przed szczytem, albo po szczycie? A może tylko o kasę chodzi? Wszak za pracę
w nocy trzeba by więcej zapłacić. A tak zasypują w dzień i nie trzeba dopłacać za nocki. A że kierowcy stoją w korkach, marnują paliwo i czas? Trudno. Gdybyś dał posiadaczom aut do wyboru: urwane koło, czy stójka w korku – to co wybiorą? Wiadomo, że z dwojga złego stójka lepsza. Jestem jednak przekonany, że po sporządzeniu ogólnego bilansu zysków i strat czarno na białym wykazano by, że gdyby pomarańczowi łatali polskie dróżki nocą i nawet niekoniecznie tylko przy świetle księżyca, to wyszłoby zdecydowanie taniej. 
 
Czasami mi się wydaje, że oni tak specjalnie i że to część jakiegoś większego planu totalnego zakorkowania miast, jak również wsi położonych przy trasach niesłusznie zwanych przelotowymi. Wskazują na to inne poszlaki. Chociażby plan dróg, czas budowy i jakość użytych materiałów. Jak w przypadku każdego zwolennika spiskowych teorii mogę tylko znacząco zapytać, kto za tym stoi i czemu to służy, sugerując, że wiem, ale wprost nie odpowiem.
Bo mogą za tym wszystkim stać równie dobrze koncerny paliwowe, które ze sprzedaży paliwa żyją, jak też organizacje ekologów, które z protestów np. przeciwko tym koncernom żyją.
W sumie drogowcy też mogą w tym maczać rękawice. W nocy to mało kto zobaczy, że pracują,
a w dzień będzie widział i jeszcze popamięta. Może jakaś firma piarowska im tak doradziła, bo aż się wierzyć nie chce, że za tym wszystkim stoją tylko zwyczajne lenistwo i brak wyobraźni. Nie na taką odpowiedź ludzkość czeka.
 
Jeden z Drugą;)
 

Dodaj komentarz