Solidar Śląsko Dąbrow

Wyobraźcie sobie pojedynek bokserski, w którym obaj pięściarze na długo przed wejściem na ring zaplanowali sobie walkę co do sekundy, na zasadzie: „w drugiej rundzie przywalę mu lewym na korpus, a w piątej poślę na deski kombinacją prawy prosty, lewy podbródkowy”. Taka walka byłaby kompletnie bez sensu. Z grubsza podobnie wyglądała debata o praworządności w Polsce zorganizowana w Parlamencie Europejskim. Szef polskiego rządu pojechał tam powiedzieć swoje, europarlamentarzyści odpowiedzieli mu wcześniej przygotowanymi przemówieniami i tak sobie chłopaki „debatowali” przez ładnych kilka godzin. Nonsens tej debaty oczywiście w niczym nie przeszkodzi mediom i tzw. komentatorom ględzić o niej przez kolejny tydzień. Wiemy, że nie ma w tym nic zabawnego, ale po prostu nie możemy się nadziwić, że im wszystkim się chce.

Tym bardziej że większość spraw, o których cała ta polityczno–dziennikarska elyta potrafi gadać do upadłego, jest prosta niczym konstrukcja cepa. Na szczęście niektórzy politycy to rozumieją. Taki np. minister od edukacji Czarnek Przemysław zwołał ostatnio konferencję prasową w pierwszą rocznicę swojego urzędowania. Gdy ze strony dziennikarzy padło pytanie o to, które działania ministerstwa Czarnek ocenia jako największy sukces. Ten z wrodzoną skromnością odparł: „wszystko”. Nauczyciele odwołujcie protesty. Przecież jest git.

Inny człowiek sukcesu z tzw. klasy politycznej był ostatnio gościem Roberta Mazurka w radiu RMF FM. Chodzi o posła ze Śląska, niejakiego Michała Gramatykę. Redaktor Mazurek wytknął mu, że w 2015 roku za dwa miesiące pracy w Tauron Polska Energia zarobił 670 tys. zł. Gramatyka, ówczesny radny wojewódzki peło, zatrudnił się w Tauronie tuż przed wyborami parlamentarnymi. Wiadomo już wówczas było, że peło te wybory przegra, z kolei nowa ekipa rządząca zrobi czystkę w spółkach Skarbu Państwa. Tak się też stało, przedsiębiorczy pan Michał został z roboty wywalony i na otarcie łez przytulił 450 tys. zł odprawy. Jak się okazuje, pan poseł nie ma sobie nic do zarzucenia. Z kamienną twarzą wyjaśnił Mazurkowi, że po pierwsze to nie jego wina, że został zwolniony, a po drugie jego poprzednicy brali dużo większe odprawy. I co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz.

Powinniśmy być wdzięczni, że tak ceniony na rynku pracy specjalista postanowił poświęcić się dla dobra narodu i został posłem za marne grosze wypłacane co miesiąc z naszych podatków. Dzięki jego ciężkiej pracy nasz kraj rośnie w siłę, a ludziom żyje się dostatniej. Ostatnio np. złożył interpelację dotyczącą melodyjek granych w pociągach PKP Intercity. Gramatyka wykrył, że w pociągu relacji Bielsko-Biała – Gdynia na każdym przystanku z głośników leci „Nokturn Es-dur” Chopina. Pan poseł zażądał, żeby repertuar był bardziej urozmaicony, bo nokturn już mu się znudził. Nie wiemy, jaki kolejny żywotny problem milionów Polaków ma zamiar rozwiązać pan poseł, ale trzymamy kciuki.

Gospodzki&Podróżny