Solidar Śląsko Dąbrow

Los obietnic władzy

Finał piłkarskiej Ligi Mistrzów na Stadionie Śląskim, a nawet tor Formuły 1 w Gliwicach – politycy Platformy Obywatelskiej nie takie rzeczy mieszkańcom województwa śląskiego obiecywali. Lista deklaracji jest równie długa, co czas oczekiwania na ich spełnienie.

Alternatywą dla zakorkowanych ulic Śląska i Zagłębia Dąbrowskiego miał być transport kolejowy. Powołana przez poprzedniego marszałka województwa Adama Matusiewicza spółka Koleje Śląskie zapewniała, że będzie wozić pasażerów taniej, szybciej i wygodniej. Naprawę transportu pasażerskiego rozpoczęto od likwidacji Śląskiego Zakładu Przewozów Regionalnych i wyrzucenia pracowników tej firmy na bruk. Nowa spółka zagościła na torach w zeszłym roku, ale przejęcie wszystkich połączeń regionalnych zakończyło się skandalem. Marszałek stracił stanowisko, a prokuratura zajęła się licznymi nieprawidłowościami, do jakich doszło w Kolejach Śląskich. W czerwcu spółka wdrożyła plan naprawczy polegający na likwidacji ok. 40 proc połączeń i podwyżce cen biletów. Pasażerowie przekonali się, że nie będzie ani taniej, ani szybciej, ani wygodniej. Wygodniej nie będzie też w autobusach. Co prawda KZK GOP obiecywał, że znikną Ikarusy, ale kto to dzisiaj pamięta. A co z Kartą Usług Płatniczych, z której mieszkańcy mieli korzystać w komunikacji miejskiej, parkomatach i obiektach sportowych? Pierwsze takie karty miały się pojawić na Śląsku już w marcu. Zamiast nich mamy coraz droższe bilety oraz zatłoczone autobusy i tramwaje.

Sztandarowa ustawa
Być może część problemów w zarządzaniu m.in. transportem publicznym czy budową dróg powiatowych w tak potężnej aglomeracji łatwiej byłoby rozwiązać, gdyby PO udało się przeforsować ustawę metropolitalną, co było jednym ze sztandarowych haseł tego ugrupowania. We wrześniu 2011 roku w Katowicach śląscy politycy partii rządzącej zaprezentowali nawet projekt takiej ustawy. Od tego wydarzenia niedługo miną dwa lata, a po ustawie metropolitalnej pozostało jedynie wspomnienie i niekończąca się dyskusja, czy rzeczywiście jest samorządom potrzebna.

Widmo szybkiej kolei
O ile o zasadności ustawy metropolitalnej można dyskutować, o tyle bezdyskusyjna wydaje się potrzeba budowy szybkiej linii kolejowej łączącej stolicę województwa z Międzynarodowym Portem Lotniczym Katowice w Pyrzowicach. Już w połowie 2010 roku lokalne media ogłosiły przełom w tej sprawie. W lipcu tegoż roku w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego podpisana została umowa dotycząca wykonania prac przygotowawczych do budowy trasy. Wraz z podpisaniem umowy obiecywano, że już w 2015 roku z Katowic do Pyrzowic dojedziemy w ciągu niespełna 30 minut. Co prawda do 2015 roku jeszcze trochę czasu zostało, ale biorąc pod uwagę postęp prac budowlanych, a w zasadzie ich brak (wciąż nie ustalono, którędy owa linia miałaby przebiegać) coraz trudniej wierzyć w te deklaracje.

Autostrady na Euro
Nie wiadomo też, kiedy powstanie blisko 140-kilometrowy odcinek autostrady A1 łączący Pyrzowice z Tuszynem pod Łodzią. Wiadomo za to, kiedy miał być gotowy. Oczywiście na Euro 2012. Tak przynajmniej obiecywali drogowcy i urzędnicy z resortu transportu. Temat owego odcinka A1 pojawiał się w kontekście innego sztandarowego projektu PO, jakim miała być budowa dróg i autostrad w partnerstwie publiczno-prywatnym. Ostatecznie rząd wycofał się z tego programu i stanęło na tym, że inwestycja zostanie zrealizowana przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. Ta z kolei na początku tego roku poinformowała, że już w lipcu ogłosi przetarg na budowę feralnego odcinka.

Most rozpaczy
W 2010 roku miał zostać oddany do użytku inny fragment tejże autostrady łączący Świerklany z Gorzyczkami, ale przeszkodę nie do pokonania stanowi niedokończony most na niewielkiej rzeczce w Mszanie. 10-kilometrowy odcinek autostrady, na którym stoi most, kierowcy muszą omijać bocznymi drogami. Budowa mostu została wstrzymana w 2012 roku z powodu konfliktu między GDDKiA a wykonawcą austriacką firmą Alpine Bau. Powodem sporu jest błędny, zdaniem Alpine Bau, projekt mostu.

Może wcześniej niż A1 zakończona zostanie budowa popularnej DTŚ-ki, czyli Drogowej Trasy Średnicowej na odcinku Zabrze-Gliwice. W ubiegłym tygodniu marszałek Mirosław Sekuła poinformował, że pojawiła się nadzieja na pozyskanie 300 mln, bez których inwestycja nie może zostać zakończona. Niestety, zasłaniając się tajemnicą negocjacyjną, nie podał żadnych szczegółów, więc nie wiadomo, skąd brakujące środki będą pochodziły.

Bo pękły krokodyle
Ten, kto ma nadzieję, że nadejdzie taki czas, w którym wizytówką regionu stanie się Stadion Śląski, musi jeszcze długo poczekać. I na ostateczne zakończenie modernizacji stadionu, i na obejrzenie finałowego meczu Ligi Mistrzów, co zapowiadali kolejni marszałkowie województwa wywodzący się z PO. Na razie roboty budowlane stoją po tym, jak w styczniu wstrzymane zostały prace związane z zadaszeniem obiektu, bo pękły tzw. krokodyle, które miały podtrzymywać dach. Modernizacja Stadionu Śląskiego pochłonęła już 465 mln zł i wciąż nie wiadomo, kiedy się skończy.
Budowa stadionu jeszcze nie została zakończona, a toru Formuły 1 rozpoczęta. To nie żart. Taka obietnica też padła. Jedyny w Polsce tor wyścigowy miałby powstać w okolicach węzła Sośnica w Gliwicach i kosztować 500 mln zł.

Agnieszka Konieczny

Dodaj komentarz