Liczby nie kłamią
Wszystkie statystyki pokazują, że musimy podnieść wiek emerytalny – powtarzają jak mantrę rządzący. Czy rzeczywiście statystyki w tej kwestii są tak jednoznaczne? Wbrew temu co próbują wmawiać zwolennicy podwyższenia wieku emerytalnego, Polacy wcale nie pracują najkrócej w Europie, a wręcz przeciwnie. Obecnie krócej od Polaków pracują m.in. Austriacy (kobiety 56,5 roku, mężczyźni 61,5) Czesi (59,62) Francuzi (60,60) czy Słowacy (57,60).
Półprawdą jest również to, że wszyscy w Europie podnoszą wiek emerytalny, a więc i my musimy to zrobić. Prawdą jest, że większość europejskich państw podwyższa ustawową granicę przejścia na emeryturę. Jednak po pierwsze większość z nich robi to z niższego pułapu, a po drugie niemal żaden kraj nie wydłuża wieku emerytalnego tak drastycznie, jak Polska. Jeżeli rządowi Donalda Tuska uda się przeforsować swoje propozycje, dłużej od Polaków w Europie będą pracować jedynie Irlandczycy (68,68). Mieszkańcy bankrutującej Grecji nawet po podniesieniu ustawowej granicy uprawniającej do świadczeń emerytalnych będą pracować do 65 roku życia, podobnie jak Czesi, Estończycy, Litwini, czy również znajdujący się w sporych kłopotach finansowych Włosi
Nijak do rzeczywistości ma się również często głoszona teza, jakoby Polacy byli jednym z najstarszych społeczeństw Starego Kontynentu. Jak wynika z zestawień Eurostatu, przeciętny Polak ma dzisiaj 37,7 lat, kiedy średnia całej Unii wynosi 40,9 lat. Dla porównania statystyczny Niemiec ma ponad 44 lata a Włoch 43. Rzeczywiście starzejemy się jako społeczeństwo, ale wynika to przede wszystkim z niskiego wskaźnika dzietności i podniesienie wieku emerytalnego bez wprowadzenia skutecznej polityki prorodzinnej nie odwróci tego procesu.
Na utrzymanie polskich emerytów nasz kraj w porównaniu do innych państw europejskich wydaje bardzo mało. Mimo stosunkowo długiej pracy nasze emerytury należą do najniższych w Europie. Średnie świadczenie emerytalne w Polsce wynosi około 1500 zł. Przeciętny Grek w przeliczeniu na złotówki dostaje emeryturę w wysokości 4550 zł, Niemiec 8100 zł, Szwed 8200 zł, a emeryt z Luksemburga 10 tys. zł.
Polskie państwo wydało w 2009 roku na wszystkie świadczenia emerytalne, przedemerytalne i rentowe niespełna 12,4 proc. Produktu Krajowego Brutto. Włosi na ten sam cel przeznaczyli ponad 16 proc. PKB, Austriacy 15 proc., a Francuzi 14,5 proc.
Jednocześnie nasz rząd przeznacza bardzo niewielkie środki na opiekę zdrowotną nad osobami starszymi. W 2009 roku wydatki na leczenie seniorów kształtowały się na poziomie 0,22 proc PKB. Dla porównania w tym samym roku Holendrzy wydali na opiekę zdrowotną osób starszych 0,72 proc PKB, Finowie 0,69 proc. a Szwedzi 2,33 proc.
Jednym z głównych zarzutów podnoszonych przez Solidarność wobec wydłużenia i zrównania wieku emerytalnego jest również to, że ludzie w grupie wiekowej 50+ mają ogromne problemy ze znalezieniem pracy od lat stanowią obok osób młodych, wchodzących na rynek pracy najliczniejszą grupę bezrobotnych. Pracodawcy niechętnie zatrudniają osoby starsze, za to bardzo chętnie pozbywają się ich tuż przed osiągnięciem przez nich wieku dającego ochronę przed zwolnieniem z pracy. Wg danych Eurostatu co piąty Polak, który zdecydował się na przejście na emeryturę bądź wcześniejszą emeryturę, zrobił to, ponieważ został zwolniony z pracy. W innych europejskich krajach ten problem nie występuje w tak dużym natężeniu. Na odejście na emeryturę z powodu utraty pracy decyduje się np. 13,7 proc Szwedów, 10 proc. Rumunów i 7,6 proc Węgrów.
Może więc zamiast ślepo wydłużać granicę wieku emerytalnego należałoby najpierw zadbać o sytuację osób starszych na rynku pracy, nie mówiąc już o sprawach tak podstawowych, jak przyzwoita opieka zdrowotna nad tą grupą wiekową.
Łukasz Karczmarzyk