Solidar Śląsko Dąbrow

Lesław Ordon: Potrzeba rozwagi, ostrożności i namysłu

Naszym kluczowym postulatem już od lat jest powiązanie wynagrodzeń w oświacie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. Wysokość płacy nauczycieli nie zależałaby od widzimisię polityków, bieżących potrzeb partyjnych i wyborczych kalendarzy. Niezależnie od tego, kto by rządził, pensje byłyby kształtowane na podstawie obiektywnego wskaźnika – mówi Lesław Ordon, przewodniczący Regionalnego Sekretariatu Nauki i Oświaty NSZZ „Solidarność”.

Wkrótce rozpoczyna się nowy rok szkolny. Czego byś życzył sobie i nauczycielom?
Spokoju, żadnych rewolucyjnych zmian, nowych podstaw programowych, nowych rozporządzeń wywracających wszystko do góry nogami i żeby obietnice polityczne dotyczące wsparcia dla polskiego szkolnictwa, dla nauczycieli przełożyły się w końcu na realne działania. Mam tu na myśli przede wszystkim odpowiedni wzrost nakładów na oświatę, który m.in. będzie gwarantował wzrost zarobków nauczycieli.

Zaraz pojawią się głosy, że nauczyciele przesadzają, bo przecież w 2024 roku były spore podwyżki płac w oświacie, około 30 proc…
Trzeba pamiętać, że ta podwyżka została niejako wymuszona przez wzrost płacy minimalnej, co świadczy raczej o głębokiej pauperyzacji zawodu nauczyciela. Cieszymy się oczywiście z decyzji o tegorocznych o podwyżkach, ale chcemy, aby w przyszłym roku nastąpił kolejny wzrost, tym razem o 20 proc. Wiem, że usłyszymy, iż jesteśmy roszczeniowi, ciągle nam mało, tyle że na tle zarobków w innych zawodach nasze pensje wyglądają naprawdę słabo, co niesie ze sobą szereg smutnych konsekwencji dla całego społeczeństwa i naszej gospodarki.

Jaka oświata, taka gospodarka?
W dużym uproszczeniu tak. Konsekwencji zaniedbywania oświaty nie są widoczne od razu, ale dopiero w dłuższej perspektywie. Naszym kluczowym postulatem już od lat jest powiązanie wynagrodzeń w oświacie z przeciętnym wynagrodzeniem w gospodarce. To byłoby systemowo najlepsze rozwiązanie. Po pierwsze poziom pensji w oświacie byłby powiązany z efektami pracy nauczycieli, skuteczności w przekazywaniu wiedzy i umiejętności społecznych. A po drugie wysokość płacy nauczycieli nie zależałaby od widzimisię polityków, bieżących potrzeb partyjnych i wyborczych kalendarzy. Niezależnie od tego, kto by rządził, pensje byłyby kształtowane na podstawie obiektywnego wskaźnika.

Straszliwe dużo w dyskursie o polskim szkolnictwie ideologii i politycznej plemienności. Nie można tego obszaru zostawić w spokoju?
Niestety, też nad tym ubolewam, ale oświata również stała się obszarem wojny kulturowej, ekspansji idei, których wielu Polaków nie chce zaakceptować i będzie się przed nimi bronić. Wystarczy wskazać chociażby na zmiany w podstawie programowej, czy też podejście do nauki religii i etyki w szkołach. Jak na dłoni widać tu ideologiczne zacietrzewienie. Kierownictwo resortu edukacji zdaje się zapominać, że spośród 30 tys. katechetów, aż 23 tys. to nauczyciele świeccy, którzy mają rodziny, dzieci. Co będzie, jak stracą pracę. Ministerstwo zdaje się zapominać, że lekcje religii nie sprowadzają się nauki pacierza. W trakcie tych lekcji dzieci uczą się o zasadach moralnych, o fundamentach, na których zbudowana została nasza europejska kultura.

Czyja władza, tego religia – chciałoby się powiedzieć. Ale sporo emocji budziła też i chyba wciąż budzi kwestia obowiązku zadań domowych
Jeśli zadasz pytanie dziecku, czy chce mieć dziesięć miesięcy wakacji i dwa miesiące nauki, czy na odwrót, to jaką usłyszysz odpowiedź? Aplauz wśród uczniów murowany. Tymczasem zapomina się, że celem zadań domowych oprócz utrwalania wiedzy przekazanej w szkole była też nauka samodzielności, systematyczności i odpowiedzialności. Tu nie chodziło o to, że nie zdążyliśmy w szkole, więc kończymy w domu. Nie. To bardzo ważny element wychowawczy. Generalnie jestem przeciwnikiem takich nagłych zmian w krótkim czasie, eksperymentów na dzieciach. Tu potrzeba rozwagi, ostrożności i namysłu. Bo po ministrze, przyjdzie minister, za jakiś czas kolejna ministra lub minister, a skutki błędów w edukacji dziecka będą bardzo trudne do usunięcia. W wielu przypadkach może to już być niemożliwe.

Rozmawiał: Grzegorz Podżorny