Solidar Śląsko Dąbrow

Lapidarium po warszawsku

Byliśmy przekonani, że na kilka miesięcy przed wyborami wzmożona aktywność naszych polityków pozwoli bez problemu zapełnić niniejszą rubrykę. Okazuje się jednak, że największym politycznym wydarzeniem ostatnich dni była konwencja ziobrystów, którą w necie na żywo oglądały 93 osoby.

Z braku materiału bieżącego zaczęliśmy wspominać obietnice wyborcze z lat minionych. Uświadomiliśmy sobie, że już za półtora roku po polskich drogach będzie jeździć milion elektrycznych samochodów, z czego większość będą stanowiły polskie Izery. Żeby spełnić obietnicę premiera Morawieckiego, chłopaki muszą wziąć się do roboty. Choć zaprojektowany przez Włochów i wyprodukowany przez Niemców prototyp polskiego auta elektrycznego został zaprezentowany już 2 lata temu, to od tamtej pory wydarzyło się niewiele. Okazuje się, że założona w 2016 roku spółka ElectroMobility Poland, która ma budować fabrykę Izery obecnie pracuje nad uzyskaniem pozwoleń i zgód niezbędnych do rozpoczęcia budowy. To niewiele jak na tyle lat działalności, ale za to mają inne sukcesy. Spółce udało się już zatrudnić ok. 90 osób i wydać 500 baniek państwowego dofinansowania. Tyle co prawda nie wystarczyłoby na zakup miliona elektryków, ale można by ich kupić chociaż kilka tysięcy na pocieszenie. Po co jednak pchać zagranicznym koncernom pieniądze do kieszeni. Może i nie mamy ani jednego elektrycznego samochodu, ale przynajmniej nie mamy naszej polskiej Izery, zamiast nie mieć jakiegoś peugeota, czy nie daj Boże volkswagena.

Poza tym, kto by tam chciał kisić się w aucie, gdy za oknem wiosna w pełnej krasie. Jeśli znudziły wam się już spacery po naszym regionie, to uprzejmie donosimy, że w stolycy oddano do użytku nową atrakcje na świeżym powietrzu. Otóż w jednym z parków na Ursynowie zalega sterta gruzu po jakiejś tam budowie czy innej rozbiórce. Zamiast posprzątać gruzowisko Zarząd Zieleni m. st. Warszawy postawił obok tablicę informująca, że jest to lapidarium, czyli ogród skalny. „Fragmenty wielkiej płyty, bryły i pokruszone betony, druty zbrojeniowe to oryginalne ślady przeszłości ściśle związane z miejscem i czasem, w którym ono powstało. Zgrupowane w formie rzeźby land art opowiadają o materiałach, technologii i sposobie budowania. Dodatkowo jako zestaw luźno ułożonych elementów stanowią schronienie dla małych ssaków pełniąc rolę niszy ekologicznej” – napisano na tablicy. Miejmy nadzieję, że warszawiacy sprzątają po swoich psach. W innym razie kreatywni warszawscy urzędnicy gotowi koło każdej psiej kupy stawiać tablicę, że to źródło naturalnego nawozu dla roślinności oraz nisza ekologiczna dla robaków i innych pożytecznych żyjątek.

Gospodzki&Podróżny