Solidar Śląsko Dąbrow

Kury lisa zadziobały

Każdy już od dziecka wie, co oznacza lis w kurniku. Doświadczenie życiowe nabyte za pośrednictwem bajek uczy, że jeśli rudzielec przyjdzie z wizytą do kurnika, to odwiedziny te kończą się dla niego smacznie, a dla ptaków tragicznie. Zwykle odbywa się to tak, że ryży chytrus zakrada się do kurzego domostwa. Oczywiście czyni to podstępnie, z wiadomą intencją i wiadomymi metodami. Następnie porywa kuraka na wynos i wybiega z lokalu. Spożywa zrabowany drób gdzieś na świeżym powietrzu. Od czego zaczyna, czy lubi udka, czy też skrzydełka, czy marzą mu się frytki i cola do tego – takich szczegółów bajki nie precyzują, zostawiając rzecz wyobraźni czytelników, słuchaczy, widzów lub speców od marketingu. 
 
W klasycznej historii o lisie buszującym w kurniku ani kura, ani kogut nie mają najmniejszych szans. Zdarza się, że ofiara nawet nie zdąży zagdakać, ni zapiać. Pozostaje tylko rwetes opłakujących tragedię kokoszek, które lis zostawił przy życiu, ale wtedy jest już, jeśli mogę tak się wyrazić, po ptokach. W życiu codziennym bezpieczeństwo kur zależy w dużej mierze od właściciela kurnika. To on ma możliwości, aby przed wizytą chytrusa kury (i koguta) zabezpieczyć lub chociaż zminimalizować szanse rudzielca na rabunek. Niemniej życie potrafi napisać historie, o których nawet baśniopisarzom się nie śniło.
 
Niedawno we Francji, w jednej z miejscowości w Bretanii właściciel fermy drobiu znalazł w kurniku ciało lisa. Okazało się, że zwierz wyzionął ducha nie z powodu przejedzenia drobiem, ale po prostu został zadziobany przez mieszkanki fermy. Właz, którym lis wślizgiwał się do kurnika, jest tak skonstruowany, że można do środka wejść, ale wyjść już się nie da bez pomocy człowieka, który otworzy drzwi. Lis znalazł się w potrzasku. W starciu z trzema tysiącami wściekłych niosek nie miał szans.
 
Czas na morał. Sięgając do publikowanych na różnych portalach tekstów o tragicznej śmierci lisa w kurniku w Bretanii, usiłowałem dociec przyczyn tej pomyłki drapieżnika. W jednych tekstach kładziono nacisk na solidarność tysięcy niosek, w innych na przemyślność zabezpieczeń zamontowanych przez właściciela kurnika. Byli też autorzy, którzy przyczyn upatrywali w wieku ofiary i jego braku doświadczenia. Zadziobany lis miał zaledwie 5 miesięcy. Żadne z tych wyjaśnień nie jest moim faworytem. Myślę, że wszystkie wymienione przyczyny po trochu złożyły się na taki, a nie inny finał, ale kluczowe było to, że życie to jednak nie jest bajka. 
 
Jeden z Drugą:)
 

Dodaj komentarz