Solidar Śląsko Dąbrow

Krytyczna sytuacja w oświacie. Nauczyciel to jeden z najgorzej opłacanych zawodów

Oświatowa „Solidarność” domaga się podwyższenia nauczycielskich wynagrodzeń od września o 30 proc. i corocznej waloryzacji płac powiązanej ze wzrostem przeciętnego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Związkowcy podkreślają, że zarobki w oświacie zbliżyły się do poziomu płacy minimalnej, a polskie szkolnictwo zmierza do zapaści.

Po lipcowej podwyżce płaca minimalna wynosi 3600 zł brutto. Nauczyciel rozpoczynający pracę w szkole dostaje tylko 90 zł więcej, stawka zasadnicza nauczyciela mianowanego jest wyższa zaledwie o 290 zł, dyplomowanego o 950 zł. W styczniu przyszłego roku, gdy minimalne wynagrodzenie za pracę zostanie podwyższone do 4242 zł brutto, nauczyciele staną się jedną z najgorzej opłacanych grup zawodowych. – To spowoduje dalszą degradację statusu nauczycieli i utrzyma negatywną selekcję do zawodu – mówi Lesław Ordon, wiceprzewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” i szef struktur oświatowej „S” w Regionie Śląsko-Dąbrowskim.

Jeżeli nic się nie zmieni, za kilka, kilkanaście lat polskie szkoły zmierzą się z ogromnymi brakami kadrowymi. Starsi nauczyciele odejdą na emerytury, nowych nie będzie. Już w tej chwili wiele młodych osób rezygnuje z zawodu, a kandydatów na ich miejsca nie widać. Średnia wieku nauczycieli cały czas się wydłuża. – Mamy rynek pracownika, więc ludzie szukają zajęć bardziej korzystnych finansowo. Wielu nauczycieli, szczególnie młodszych stażem, znajduje lepiej płatne miejsca pracy poza systemem edukacji i odchodzi – dodaje związkowiec. – Ten problem narasta od wielu lat i najbardziej jest widoczny w szkolnictwie branżowym. Dziś młodych ludzi zawodu w dużej mierze uczą emeryci. Kto przyjdzie z przemysłu do szkoły, w której zarobi wielokrotnie mniej? – pyta Lesław Ordon.

źródło: Krajowa Sekcja Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”

Nauczyciele są coraz bardziej sfrustrowani, na co wpływają nie tylko zbyt niskie pensje i ciągłe zastanawianie się, jak związać koniec z końcem, ale także świadomość, że pracownicy szkolnej obsługi zarabiają tyle samo lub więcej, co początkujący pedagodzy. Kolejny problem to nadmiar biurokracji i ogromna presja ze strony rodziców, dyrektorów szkół i samorządów prowadzących placówki oświatowe. To wszystko negatywnie odbija się na zdrowiu nauczycieli, którzy coraz częściej muszą się mierzyć z wypaleniem zawodowym, chorują na depresje, zapadają na choroby onkologiczne, czy sercowo-naczyniowe. – Wszystko wskazuje na to, że sytuacja w oświacie osiągnęła pewien punkt krytyczny. Jeżeli rząd RP nie zrobi natychmiast czegoś w tej sprawie, to będziemy mieli do czynienia ze skokowym obniżeniem jakości kształcenia i degradacją polskiej nauki – powiedział Waldemar Jakubowski, przewodniczący Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność” w wystąpieniu do premiera opublikowanym 21 sierpnia na stronie internetowej oświatowej „S”.

22 sierpnia związkowcy z oświatowej „Solidarności” spotkali się z szefem resortu edukacji Przemysławem Czarnkiem, któremu przekazali swoje postulaty. Obok wzrostu płac domagają się zwiększenia nakładów na oświatę do 6 proc. PKB. – W trakcie rozmów przedstawiciele resortu edukacji zadeklarowali możliwość zwiększenia subwencji na wynagrodzenia, w efekcie czego możliwa byłaby podwyżka płac nauczycielskich o 25 proc. od 1 stycznia 2024 roku. Oczywiście nie oznacza to pełnej realizacji naszych postulatów płacowych, ale gdyby takie podwyżki rzeczywiście weszły w życie, to byłby to krok w dobrym kierunku. Rozmowy na ten temat będą prowadzone – powiedział po spotkaniu Lesław Ordon.

aga
źródło foto: freepik.com