Krótkowzroczne decyzje UE mogą zagrozić górnictwu
Jeżeli Unia Europejska nie zweryfikuje swojej polityki klimatycznej 1 stycznia 2013 roku wejdzie w życie restrykcyjny pakiet klimatyczno-energetyczny, który będzie ogromnym obciążeniem dla polskiej gospodarki. Obawia się Pan?
Przyszłość węgla w Unii Europejskiej powinniśmy rozpatrywać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza dotyczy wykorzystania tego surowca jako paliwa, a druga produkcji węgla na terenie UE. To są dwa różne zagadnienia. Podchodząc do nich skrajnie możemy przyjąć dwie tezy. Pierwsza mówi o tym, że węgiel będzie wykorzystywany w Unii Europejskiej jako paliwo, ale wcale nie musi to być węgiel produkowany na jej terenie, tylko w całości importowany. Z drugiej strony możemy założyć, że węgiel jako paliwo nie będzie użytkowany w UE, natomiast może być produkowany w państwach Unii i eksportowany poza jej granice. Nie możemy sprowadzać naszych rozważań tylko do pakietu klimatycznego, ponieważ zagrożeń jest dużo więcej. Pakiet klimatyczny jest to zestaw instrumentów, prowadzących do wyeliminowania węgla jako paliwa z terenu Unii Europejskiej. Dlatego akurat decyzji Komisji Europejskiej związanych z pakietem, aż tak bardzo bym się nie obawiał, ponieważ UE już w tej chwili powoli, ale weryfikuje swoje stanowisko i zaczyna sobie zdawać sprawę z tego, że wyeliminowanie węgla i zastąpienie go innymi nośnikami, w krótkiej perspektywie raczej będzie niemożliwe.
Jak zatem należy spojrzeć na przyszłość górnictwa w Unii Europejskiej w dłuższej perspektywie?
Przyszłość górnictwa w UE wcale nie optymistycznie. Od kilku lat wyraźnie można zaobserwować politykę Unii zmierzającą do wyeliminowania górnictwa węglowego z terenu Unii, a przede wszystkim górnictwa węgla kamiennego. Diametralnie zmienił się stan prawny w UE, który regulował funkcjonowanie tego sektora. Musimy mieć na uwadze to, że Polska i Czechy są jedynymi krajami w Unii, które potrafią produkować metodą podziemną węgiel kamienny z zyskiem. Wszyscy pozostali producenci, tacy jak Niemcy, Anglia, Francja, Hiszpania do tej produkcji dopłacali. Obecnie, po kilkudziesięciu latach dotowania okazało się, że zakłady górnicze w krajach starej Unii Europejskiej, nie mogą być rentowne i zostały skazane na likwidację. W Niemczech ten proces już się rozpoczął. Do 2018 roku mają zniknąć kopalnie węgla kamiennego w tym kraju. Obserwujemy w telewizji, co dzieje się na Półwyspie Iberyjskim. Wszystko wskazuje na to, że w najbliższych latach górnictwo zlikwidowane zostanie również w Hiszpanii. W trudnej sytuacji znajduje się również górnictwo w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza górnictwo głębinowe.
Ale Polska posiada bogate zasoby węgla kamiennego i brunatnego, w dodatku nasza energetyka w ponad 90 procentach opiera się na węglu…
Przy obecnych cenach na rynkach światowych, polskie górnictwo jest w stanie funkcjonować z niewielką zyskownością. Najbardziej obawiam się tego, co może się stać, gdy na rynkach światowych nastąpi dekoniunktura, gdy ceny spadną do takiego poziomu, że wydobywanie węgla w naszych kopalniach głębinowych przestanie być chwilowo opłacalne. Wówczas, zgodnie z przepisami UE, górnictwo musi zostać postawione w stan likwidacji. Nie ma alternatywy, chyba że doprowadzimy do zmiany odpowiedniej dyrektywy. Boję się, że w sytuacji czasowej nadpodaży węgla na rynkach światowych jego ceny zostaną obniżone i rzeczywiście może okazać się wtedy, że produkcja węgla w Polsce nie będzie opłacalna. Z kolei za kilka lat zapotrzebowanie na węgiel znów będzie bardzo duże, a jego produkcja na naszych terenach ponownie będzie opłacalna. Dlatego obawiam się decyzji, jakie mogą zostać podjęte w stosunku do polskiego górnictwa, na skutek krótkotrwałych zaburzeń na rynkach europejskich i światowych. I tutaj w tej chwili widzę ogromne zagrożenie związane z polityką UE względem górnictwa węgla kamiennego. Może to być jeszcze większy problem, niż polityka dotycząca pakietu klimatyczno-energetycznego.
Z Januszem Olszowskim, prezesem Górniczej Izby Przemysłowo-Handlowej w Katowicach, rozmawiała Agnieszka Konieczny.