Solidar Śląsko Dąbrow

Koniec z głodowymi stawkami

Od 1 lipca ma zacząć obowiązywać minimalna stawka godzinowa na poziomie 12 zł. To dobra wiadomość dla najniżej opłacanych pracowników zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych. Skorzystają również pracodawcy.

Zgodnie z projektem ustawy Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, minimalna stawka godzinowa na poziomie 12 zł brutto ma dotyczyć pracowników zatrudnionych na umowy zlecenia oraz umowy o świadczenie usług. W obecnym stanie prawnym minimalne wynagrodzenie za pracę jest uregulowane prawnie wyłącznie w przypadku umów o pracę. Od stycznia wynosi ono 1850 zł brutto przy zatrudnieniu w pełnym wymiarze godzin. Brak podobnych regulacji dotyczących umów cywilnoprawnych prowadzi do patologicznych sytuacji, w których za godzinę pracy niektórzy pracodawcy oferują stawki zaledwie na poziomie ok. 5 zł. Jak wynika z danych Centralnej Bazy Ofert Pracy (CBOP) prowadzonej przez resort pracy, wynagrodzenie znacznie niższe od płacy minimalnej proponowane jest m.in. ochroniarzom, sprzątaczkom, pracownikom branży gastronomicznej i budowlanej. O ile w największych miastach oferty pracy za półdarmo są rzadziej spotykane, w mniejszych ośrodkach występują znacznie częściej. Co więcej, problem nie dotyczy tylko prywatnych pracodawców. Stawki wynagrodzenia na bardzo niskim poziomie można znaleźć również w ofertach przetargów rozpisywanych przez instytucje publiczne.

Szeroki konsensus
W ocenie dr. Jana Czarzastego, ekonomisty z Zakładu Socjologii Ekonomicznej Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, ministerialny projekt zawiera dobre rozwiązania, które z jednej strony poprawią sytuację najgorzej uposażonych pracowników, a z drugiej będą korzystne dla pracodawców, gdyż przyczynią się do ograniczenia nieuczciwej konkurencji. – Warto zwrócić uwagę, że pomysł rządu spotkał się nie tylko z przychylnymi ocenami strony związkowej, ale również z pozytywnym odbiorem znacznej części organizacji pracodawców. Taki konsensus jeśli chodzi o stosunki pracy w naszym kraju, nie jest często spotykany – mówi dr Jan Czarzasty.

Zdaniem Zbigniewa Majchrzaka, przewodniczącego Sekcji Krajowej Budownictwa NSZZ Solidarność ustanowienie minimalnej stawki godzinowej dla osób zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych może również przyczynić się do poprawy sytuacji pracowników etatowych. – Można założyć, że podniesienie płac pracowników na umowach śmieciowych spowoduje, że pracownicy zatrudnieni na stałe będą mogli skuteczniej upominać się o wzrost swoich zarobków – wskazuje przewodniczący.

„Śmieciówki” raczej zostaną
W uzasadnieniu do projektu ustawy wprowadzającej minimalną stawkę godzinową napisano, że celem proponowanych rozwiązań ma być ograniczenie nadużywania umów cywilnoprawnych na polskim rynku pracy. W ocenie rządzących wraz z podwyższeniem najniższych wynagrodzeń w tym segmencie rynku pracy zniknie zachęta do zatrudniana na umowy inne niż etat. Jednak, jak wskazuje dr Czarzasty, to założenie może być trudne do zrealizowania. – Myślę, że jest to optymizm na wyrost. Nie odważyłbym się stwierdzić, że zadziała tu prosty automatyzm – zaznacza ekonomista z SGH. Co więcej, jak podkreśla Alicja Forysiak, przewodnicząca Solidarności w sieci Carrefour, w handlu nowe przepisy mogą co prawda spowodować ograniczenie występowania umów cywilnoprawnych, ale niekoniecznie musi się to wiązać ze wzrostem zatrudnienia pracowników etatowych. – Sieci handlowe korzystają z pracowników zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych za pośrednictwem agencji pracy tymczasowej. Istnieje ryzyko, że wprowadzenie minimalnej stawki godzinowej w połączeniu z obłożeniem sieci handlowych podatkiem obrotowym doprowadzi do sytuacji, w której pracodawcy zrezygnują z pracowników agencyjnych, ale nie zdecydują się na przyjęcie nowych pracowników na umowy o pracę. Innymi słowy, obowiązkami wykonywanymi do tej pory przez pracowników tymczasowych zostaną obarczeni „starzy” pracownicy sklepów – tłumaczy przewodnicząca.

Szara strefa nie urośnie
Po przedstawieniu ministerialnego projektu ustawy w sprawie minimalnej stawki godzinowej pojawiły się głosy, że nowe regulacje doprowadzą do zwolnień pracowników i powiększenia szarej strefy na rynku pracy. Jednak, jak podkreśla dr Czarzasty, te tezy nie są z reguły poparte faktami. – Wzrost bezrobocia i szarej strefy to taki argument-wytrych używany zawsze w przypadku działań legislacyjnych zmierzających do podniesienia poziomu płac. Nie powinniśmy uciekać w takie proste uogólnienia. Trzeba pamiętać, że sytuacja na rynku pracy poprawia się od wielu miesięcy. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, to coraz trudniej będzie znaleźć ludzi gotowych pracować za 5 zł za godzinę w szarej strefie – podkreśla ekonomista.

Łukasz Karczmarzyk
źródło foto: freeimages.com/Wojciech Sadlej

 

Dodaj komentarz