Koniec początku
Winston Churchill znany z wielkiej namiętności do whisky i cygar przeżył ponad 90 lat. W czasie drugiej wojny światowej miał dwa ataki serca. Pytany o receptę na długie życie odpowiedział: „First of all: No sports”. I oczywiście nie chodziło tu o to, żeby palić cygara, zamiast „sportów”. Churchill miał to szczęście, że nie znał tej marki papierosów, nawet „klubowych” nie znał. Żył po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Gdyby minister Mucha zacytowała premierowi Tuskowi premiera Churchilla, gdyby twardo powiedziała: „no sports”… Ale nie powiedziała i narobiła chłopakom wstydu. I to w takim piłkarskim rządzie. Żeby chociaż spróbowała odgryźć się pismakom i żartownisiom, udowodnić, że nie potrafią odróżnić sukienki od spódnicy, wykazać, że nie mają pojęcia o bolerkach, peniuarach czy mufkach ( i nie chodzi tutaj drodzy panowie o żadne złączki czy inne tuleje). Nawet tego nie spróbowała. Ale trzecia liga hokeja i pytanie, kto wybiera finalistów Pucharu Polski to jeszcze nic. Wiceszefem Centralnego Ośrodka Sportu mianowała właściciela sieci salonów fryzjerskich, jakby nie wiedziała, że „Fryzjer” to pseudonim centralnej postaci najgłośniejszej afery korupcyjnej w polskim futbolu XXI wieku.
Pani minister Mucha stała się symbolem niekompetencji ministrów rządu Donalda Tuska. Dowody niekompetencji nazywa się wpadkami medialnymi. W ten sposób próbuje się bagatelizować kompromitującą niewiedzę, skandaliczny brak umiejętności i radosną twórczość. Ale to nie są wpadki medialne. To są twarde dowody, dyskwalifikujące nie tylko panią minister, ale też pana premiera, który ją mianował. Sprawa ACTA, gry wokół refundacji leków, wydłużenie wieku emerytalnego to też tylko wpadki medialne? No jasny gwint, albo ciemna mufka chciałoby się powiedzieć.
A teraz z niezupełnie innej beczki. „Czasami ludzie potkną się o prawdę. Ale prostują się i idą dalej, jakby nic się nie stało”. To też słowa sir Winstona. O prawdę, że węgiel ma przyszłość, potykało się już wielu rządzących, wielu publicystów i szło dalej, jak gdyby nigdy nic. I oto, w tym tygodniu w Katowicach zaprezentowano raport Międzynarodowej Agencji Energii o światowym wydobyciu oraz zapotrzebowaniu na węgiel. Raport mówi jasno, że rola węgla w światowej gospodarce będzie rosła, że w ciągu ostaniej dekady globalny popyt na węgiel zwiększył się aż o 70 proc. I nagle liczne grono polskich publicystów przejrzało na oczy. Zaczyna do nich docierać, że ten węgiel to skarb. Na gwałt zapisują się do anielskich chórów, polski węgiel wysławiających. Marzy mi się, żeby jeszcze dostrzegli, że produkcja to skarb, a nie usługi, że polskie banki to skarb, a nie filie banków zagranicznych, że jest coś takiego, jak polski interes narodowy (tak, tak!) i że podwórkowa zasada: trzy rogi to karny obowiązuje tylko na podwórku, a nie na arenie międzynarodowej (minister Mucha niech przeczyta to zdanie dwa razy, żeby potem nie było trzy rogi i spalony).
Felietonowi należy się pointa, więc sięgnę znów do Churchilla. „To nie jest koniec, to nawet nie jest początek końca, to dopiero koniec początku”.
Jeden z Drugą:)