Solidar Śląsko Dąbrow

Kompleks polski

Zastrajkowali pracownicy Lufthansy. Całodniowa akcja objęła 15 lotnisk. Odwołano ponad 1700 lotów. W ten sposób związek zawodowy Verdi walczy o pięcioprocentową podwyżkę płac dla pracowników i ochronę przed zwolnieniami. Nie doszukałem się w polskich mediach komentarzy, że te nieodpowiedzialne warchoły z Lufthansy niszczą swoją firmę, że szkodzą pasażerom, że pogarszają wizerunek Niemiec w Europie. Bolek nie ogłosił, że trzeba tych z Lufthansy i z Verdi spałować. Nie było nawet tradycyjnego komentarza w Rzepie, autorstwa pewnego przemądrzałego pismaka, że w tym strajku, jak w każdym pracowniczym proteście, chodzi oczywiście o kwestię emerytur górniczych. Ale to są Niemcy. Im wolno. A Polakom nie. Bo strajk w Niemczech, panie, to jest akcja pracowników w obronie swoich praw i interesów. A w Polsce? Wiadomo. Nieroby, którym się w dupie poprzewracało od dobrobytu, walczą o swoje zupełnie nieuzasadnione, panie, przywileje. Przecież powinni robić za pół darmo, a najlepiej za darmo. A jak się nie podoba, to won z kraju. Wielka Brytfania przyjmie na zmywak, Norweg do sprzątania, Włoszka do opieki nad babcią, bauer do roboty w polu. Jak Niemiec czy Francuz strajkują, to w słusznej sprawie, w stylu prawdziwych Europejczyków. Polak nie może strajkować, bo to podobno nie po europejsku.

To nielogiczne pieprzenie byłoby nawet śmieszne, gdyby nie fakt, że bardzo wielu Polaków uwierzyło tej propagandzie. Dali sobie wmówić, że strajk to oznaka prowincjonalizmu, gorsza nawet niż białe skarpetki do czarnych mokasynów z kutasikami czy też skarpetki jakiegokolwiek koloru w połączeniu z sandałami. Ludzie, wyluzujcie. To, co niemodne i obciachowe, wraca co parę lat jako najnowszy krzyk mody. Jest wielce prawdopodobne, że kilka lat młodzież będzie się lansić, paradując w kolorowych skarpetkach i w sandałach. Natomiast przystąpienie do związku zawodowego, demonstrowanie i strajkowanie z modą nie mają nic wspólnego. To metody samoobrony pracowników najemnych, czyli większości z nas. Między pracodawcą, a pracownikiem zawsze istnieje konflikt interesów. Jeden chce kupić naszą pracę jak najtaniej, a drugi jest gotów swoją pracę sprzedać za jak największą wypłatę. Pracodawca zawsze jest silniejszy od pojedynczego pracownika. Tylko grupa pracowników i to liczna jest w stanie mu się przeciwstawić. I to tyle prawd oczywistych, o których oczywistości wielu zdaje się zapominać. Dlatego polecam pamięci dowcip rysunkowy Andrzeja Mleczki, na którym ojciec, podnosząc spódnicę stojącej obok kobiety, wskazuje synowi jej pośladki i mówi: „To jest goła dupa synu i nie daj sobie nigdy wmówić, że to jest coś innego”.

Nie mogę na koniec nie wspomnieć o ministrze Sławomirze Nowaku. Tygodnik Wprost opublikował tekst, w którym wytyka mu niejasne powiązania ze światem biznesu i zamiłowanie do luksusu. Wyliczył, że w ciągu ostatnich dwóch lat na ręce ministra pojawiło się co najmniej sześć drogich zegarków. Co prawda nie naraz, jak u krasnoarmiejca, ale jednak. A najzabawniejsza była odpowiedź ministra na ten zarzut. Powiedział, że wymienia się zegarkami z kolegą. Wiecie, to jest tak jak po meczu, tylko że zamiast wymiany koszulek, w tym wielkim świecie polityczno-biznesowym następuje tradycyjna wymiana roleksów.

Jeden z Drugą:)


Dodaj komentarz