Solidar Śląsko Dąbrow

Klejnot Nigru

No to mamy pozamiatane. Koniec, kaplica, leżymy i kwiczymy. Kto śledzi media, ten wie, o co chodzi i płacze krokodylimi łzami. Kto nie wie, niech czyta uważnie. Jak donoszą telewizyjne serwisy informacyjne, gazety, rozgłośnie radiowe i portale internetowe, cena złota na światowych rynkach spada na łeb na szyję. Jak każdy przeciętny Polak po usłyszeniu tej mrożącej krew w żyłach informacji w wieczornym dzienniku, od razu rzuciłem się do domowego sejfu, gdzie trzymam mój podręczny zapas kruszcu. Wsadziłem wszystkie sztabki do reklamówki i popędziłem je sprzedać zanim jeszcze bardziej stanieją. Wybiegając na klatkę, usłyszałem tylko przeraźliwy wrzask sąsiada spod dziewiątki, któremu jedna z pospiesznie pakowanych sztabek upadła na nogę oraz złośliwy rechot emerytki spod czwórki, która już dawno przerzuciła się ze złota na diamenty, nieruchomości i fundusze hedgingowe.

W całym tym nieszczęściu pociesza mnie tylko to, że media w naszym kraju potrafią w porę dostarczyć informacji naprawdę ważnych dla przeciętnego Kowalskiego. Są oczywiście stronnicze pismaki, które biadolą o jakichś tam zwolnieniach, miliardowej dziurze w NFZ, czy o tym, że emerytury z OFE, które miały wystarczyć na wywczasy pod palmami, nie starczą nawet na zakup biletu tramwajowego do gliwickiej palmiarni. To na szczęście margines i bądźmy za to wdzięczni, bo nie wszędzie tak jest.

Wyobraźcie sobie, że np. w takiej Nigerii prasa nawet nie zająknęła się o wiekopomnej biznesowej wizycie jaśnie nam panującego pana premiera, która tylko niefortunnym zbiegiem okoliczności wypadła akurat w rocznicę katastrofy smoleńskiej. Przeciętny Nigeryjczyk do tej pory nie ma pewnie zielonego pojęcia, że już niedługo dzięki polskim inwestycjom w jego ojczyźnie i nigeryjskim w naszej, oba kraje staną się światowymi potęgami gospodarczymi. Nie wie, bo tamtejsze media miały to tam, gdzie pawian zamiast sierści ma czerwony łysy placek.

Tylko przez wrodzoną skromność premier po powrocie nie pochwalił się, jakie to bajeczne kontrakty załatwił polskim firmom na Czarnym Lądzie. Docenili go za to urzędnicy na stronie internetowej KPRM. Otóż jak piszą, efektem wizyty śladami Stasia i Nel będzie „wsparcie mieszkańców lasów namorzynowych poprzez zakup maszyny do przetwarzania kassawy, czyli granulowanej mączki z bulw manioku”.

Jak nieoficjalnie informują osoby zbliżone do Rady Ministrów, w przyszłym roku w okolicach końca pierwszej dekady kwietnia oficjalna rządowa delegacja z premierem na czele uda się z biznesową wizytą na Grenlandię, gdzie zajmie się zacieśnianiem polsko-eskimoskiej współpracy gospodarczej oraz wyzwaniami związanymi z wpływem globalnego ocieplenia na pogorszenie warunków mieszkaniowych lokatorów zabudowań typu igloo. Nie wierzycie? Oglądajcie wieczorny dziennik 9 kwietnia.

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz