Kiedy były dyrektor pracy w KWK „Pniówek” mówi i pisze prawdę?
Kocha, lubi, szanuje, nie chce, nie dba, żartuje? Grzegorz Kaczmarczyk, były już dyrektor pracy w KWK Pniówek, jawi się jako mistrz przemian. Niezorientowany nie pozna człowieka. Raz taki, raz zupełnie inny.
W publikowanych na łamach Gazety Wyborczej rozmowach twierdzi, że jego nieudana kariera na dyrektorskim stołku w kopalni Pniówek to skutek działań Reprezentatywnych Organizacji Związkowych JSW S.A., a szczególnie ich liderów. A liderom związkowym nie podobał się, bo, jak opowiada, nie chciał być papierowym dyrektorem, czego dowodem jest to, iż podobno polecił podległym kierownikom, aby nie ulegali naciskom związkowców. W trzech słowach można być rzec, dyrektor twardy, odważny i bezkompromisowy. Jak w starym westernie. Bardzo starym.
Tylko cały ten obrazek rozsypuje się w pył, gdy biorę do ręki pismo, które pan dyrektor wystosował do naszego związku na początku marca tego roku. To prośba o pomoc i wsparcie po tym, jak otrzymał wypowiedzenie dotychczasowych warunków pracy i płacy. To jak to jest? Złe są te związki, bardzo niedobre, czy jednak całkiem w porządku i bardzo potrzebne? Nic nie robią pożytecznego, czy jednak pomóc mogą, i to tak ważnym dyrektorom? Zagadka.
Pan były już dyrektor prawo pracy zna. Nie jest członkiem żadnej z Reprezentatywnych Organizacji Związkowych JSW, co oznacza, że nasze możliwości wsparcia go były mocno ograniczone. Inna sprawa, że niezwykle ciężko odpowiedzieć pozytywnie na prośbę o pomoc człowiekowi, który wcześniej traktował nas jako wrogów, a nie partnerów. Nasz sceptycyzm był uzasadniony, co pokazuje treść wspomnianych na wstępie wywiadów dyrektora dla GW. Ktoś powie: człowiek o wielu twarzach. My określilibyśmy to znacznie dosadniej.
Sławomir Kozłowski
przewodniczący ZOK NSZZ „Solidarność” JSW S.A
źródło foto: materiały prasowe JSW S.A./KWK Pniówek