Solidar Śląsko Dąbrow

Karma dla gołębi

Kiedyś czekałem na autobus na dworcu w moim rodzinnym mieście. Był poniedziałek rano, pogoda kiepska, ludzie zaspani i skwaszeni. Z braku lepszego zajęcia większość obserwowała babcię siedzącą na ławeczce i karmiącą gołębie okruszkami przyniesionymi z domu w foliowym woreczku. Ptaszyska jadły zadowolone, babcia zadowolona że smakuje, rzucała im kolejne porcje. W końcu ucztę przerwał nadjeżdżający autobus. Większość gołębi zdołała w porę czmychnąć, ale dwa z nich padły ofiarą własnego łakomstwa. Spod kół poleciało tylko pierze. Babcia zawinęła swój woreczek z okruszkami, po czym zawstydzona i pewnie nieco przestraszona oddaliła się pospiesznie.

Ostatnio dworzec autobusowy w moim mieście stał się sławny, ale bynajmniej nie za sprawą babci, która chciała dobrze i rozjechanych gołębi, które przypłaciły jej dobre chęci życiem. Dworzec rozsławiła katarska telewizja Al-Dżazira, która nakręciła tam reportaż o tym, że moje miasto powoli umiera. Materiał zaczyna się on od sceny, w której młoda kobieta, mieszkanka mojego miasta płacząc, żegna się z bliskimi i wsiada do autobusu z napisem „London”. Jedzie do pracy w hotelu, do pracy, której tutaj nie mogła znaleźć. Jedzie, bo pewnie nie ma innego wyjścia. Nie wybrała emigracji, to życie wybrało za nią. Autobus odjeżdża, a kamera pokazuje grupkę młodych ludzi, którzy przyszli pożegnać swoją wyjeżdżającą przyjaciółkę. Reporter zza kadru mówi, że większość z nich już niedługo chce do niej dołączyć. Może pojadą już następnym autobusem. Później na ekranie widać puste place zabaw i zniszczone familoki. Głos zza kadru wylicza, że moje miasto w ciągu ostatnich 2 dekad skurczyło się o 50 tys. mieszkańców. Dziś zdecydowanie więcej ludzi w nim umiera, niż się rodzi.

Moje miasto jest starsze od Krakowa. Kiedyś nazywano je Wiedniem Północy. Jeszcze niedawno mieszkało w nim i pracowało prawie ćwierć miliona ludzi. Jeszcze niedawno działało tu 6 kopalń, 2 huty i wiele innych zakładów przemysłowych. Dzisiaj została jedna kopalnia i w zasadzie nic więcej. Kolejne autobusy z napisem „London” czy „Dublin” wyjeżdżają pełne i wracają puste. Blokowiska do niedawna zamieszkałe przez rodziny górników i hutników powoli stają się koloniami emerytów. Piękne niegdyś i pełne życia kamieniczki w centrum mojego miasta, dzisiaj zieją czarnymi oknami opuszczonych mieszkań.

Reportaż Al-Dżaziry kończy się nutą optymizmu. Dziennikarz przypomina, że niedawno Unia Europejska przyznała mojemu miastu 100 mln euro specjalnej pomocy. To bardzo miło z jej strony. Czy te pieniądze uratują moje miasto? Tego nie wiem, ale trzymam kciuki. Czy sprawią, że powstaną nowe, przyzwoicie płatne miejsca pracy i bohaterka reportażu będzie mogła wrócić z emigracji? Gdyby się udało, byłoby super.

I tylko cały czas ta staruszka karmiąca gołębie nie daje mi spokoju. I ciągle te dwa obrazy łączą mi się w głowie, a jeden pasuje do drugiego. Unia sypnęła mojemu miastu smakowitej karmy i wszyscy są dzisiaj zadowoleni. Jednak ta sama Unia wymyśliła pakiet klimatyczny i dekarbonizację Europy, która jak autobus rozjedzie na miazgę resztki przemysłu w moim mieście. Za te 100 mln euro powstaną pewnie nowe ścieżki rowerowe, ładne chodniki, odnowi się kilka kamieniczek, a jak wystarczy to i aquapark się postawi. A co będzie, gdy w moim i w waszych miastach karma się skończy?

Trzeci z Czwartą;)

 

Dodaj komentarz