Jest szansa na zawieszenie pakietu
Założenia unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego zostały przyjęte w 2007 roku. Jego katastrofalne skutki dla Polski i wielu innych krajów UE od początku były oczywiste. Tymczasem inicjatywa Solidarnej Polski wspierana przez Solidarność jest w zasadzie pierwszym poważnym, międzynarodowym przedsięwzięciem politycznym stanowiącym sprzeciw wobec tych regulacji…
– Pakiet klimatyczny jest częścią czegoś, co można nazwać „europejską poprawnością polityczną”, która przejawia się następującym myśleniem: skoro mądre głowy z Brukseli stworzyły takie regulacje, to znaczy, że są one słuszne. Jest też grupa państw, którym pakiet rzeczywiście nie zaszkodzi, jak na przykład Francja, gdzie zdecydowana większość energii wytwarzana jest w elektrowniach atomowych, czy kraje skandynawskie z energetyką opartą na atomie i hydroelektrowniach. Po drugie, unijna polityka klimatyczna stała się taką maszynką do robienia pieniędzy kosztem gospodarek europejskich krajów i budżetów domowych Europejczyków. Na przykład przez ostatnie osiem lat jedna trzecia wzrostu cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych w Niemczech to efekt tamtejszej polityki klimatycznej.
Czy kryzys gospodarczy ma wpływ na postrzeganie horrendalnie kosztownych zapisów pakietu klimatyczno-energetycznego w Europie?
– Jeżeli największe instytucje unijne i największe kraje z jednej strony mówią, że nadchodzi czas oszczędności i surowych cięć, a jednocześnie w tym samym czasie wprowadza się antywzrostowe rozwiązania, które zwiększają obciążenia gospodarek europejskich krajów, to taka sytuacja musi wzbudzać wątpliwości. Zarówno kryzys gospodarczy, jak i fiasko kolejnych światowych konferencji klimatycznych pokazują, że układ sił zmienia się na naszą korzyść. Jeżeli klimat polityczny wokół tej sprawy będzie się zmieniał w takim tempie jak dotychczas, to jest duża szansa, że nasza inicjatywa się powiedzie i pakiet klimatyczno-energetyczny zostanie zawieszony.
Czy w Polsce ta optyka również się zmienia?
– W licznych rozmowach kuluarowych, które przeprowadziłem na ten temat, nie spotkałem nikogo, kto nie dostrzegałby zagrożeń płynących z pakietu klimatyczno-energetycznego. Problemem jest jednak to, że wobec pakietu są obierane dwie taktyki. Pierwsza, którą my reprezentujemy, głosi, że należy podjąć inicjatywę, aby zablokować te szkodliwe regulacje i trzeba robić wszystko, aby nie weszły one w życie.
A druga?
– Druga brzmi mniej więcej tak: Idzie groza, ale ta groza idzie z Unii Europejskiej, więc nic na to nie poradzimy. Nastawiamy się więc, aby tę grozę złagodzić, a przede wszystkim, żeby nie było jeszcze gorzej. Stąd słuszny opór rządu i weto wobec klimatycznej mapy drogowej do 2050 roku. Tylko, że od 1 stycznia 2013 roku, kiedy pakiet klimatyczno-energetyczny wejdzie w życie, nie będzie nas zabijać to, czego jeszcze nie ma, tylko to, co już jest. Niestety część elit politycznych, a także środowisk gospodarczych zdaje się tego nie dostrzegać.
Podczas jednej z dyskusji panelowych w trakcie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach premier Jerzy Buzek stwierdził, że nie ma możliwości renegocjacji pakietu energetyczno-klimatycznego i Polska powinna wykorzystać możliwości, jakie z tego pakietu wynikają…
– Po pierwsze, co to znaczy, że renegocjacja nie jest możliwa? Żadnych formalnych przeszkód w tym zakresie nie ma. To jest kwestia odpowiednich działań politycznych i nacisków, więc pan europoseł Buzek głęboko się myli. Taka postawa jest właśnie przykładem adaptacyjnego oportunizmu, o którym mówiłem wcześniej. Sądzę że, Jerzy Buzek doskonale wie, że to bzdura i że ten pakiet będzie nas bardzo słono kosztował. Uważa jednak, że nic w tej sprawie w UE nie wskóramy, więc nie należy kopać się z koniem, żeby nie zrobił nam jeszcze większej krzywdy.
Jakie są szanse powodzenia Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej na rzecz zawieszenia unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego?
– Myślę, że są duże. Bardzo wiele zależy od liczby podpisów, które uda się zebrać. Jest istotna różnica, czy to będzie milion, dwa, czy cztery miliony podpisów i czy do akcji przystąpi siedem, jedenaście czy piętnaście krajów. Musimy pokazać, że to jest sprawa uznawana za niesłychanie istotną przez jak największą liczbę obywateli Unii Europejskiej.
Z Ludwikiem Dornem, przewodniczącym Komitetu Organizacyjnego Europejskiej Inicjatywy Obywatelskiej, posłem Solidarnej Polski, rozmawiał Łukasz Karczmarzyk