Solidar Śląsko Dąbrow

Iluzja pryska

Zeszłotygodniowy felieton traktował o psich kupach. Jego autor, Jeden z Drugą, postawił w nim śmiałą tezę, że gdyby rząd Donalda Tuska rozwiązał problem psich kup na trawnikach i chodnikach, to przeszedłby do historii. Nie wiem, czy dwa felietony z rzędu traktujące o produkcie przemiany materii czworonogów, nie naruszą granicy dobrego smaku, ale moim zdaniem tekst Jednego z Drugą wymaga uzupełnienia.

Problem psich kup jest szczególnie widoczny teraz, w okresie przedwiośnia, kiedy już stopniał przykrywający je śnieg, a na miejscu śniegu nie wyrosła jeszcze trawa, również pełniąca wobec kup funkcję maskującą. Podobną sytuację obserwujemy dzisiaj na trawniczku uprawianym przez Donalda Tuska, czyli w Radzie Ministrów. Premierowi udawało się przez prawie pięć lat umiejętnie przykrywać wszystkie kupy swojego rządu, grubą warstwą propagandy sukcesu i tematów zastępczych. Chińczycy z Covecu porzucają budowę autostrady A2 – premier wścieka się i wzywa ministra infrastruktury na męską rozmowę – kupa przykryta. Skandal z listą leków refundowanych – premier robi przegląd ministrów, wściekając się jeszcze bardziej – kolejna kupa z głowy. Jeżeli wściekanie się i męskie rozmowy już nie wystarczają, zawsze można postraszyć Kaczorem i powrotem PiS-izmu.

W walce z rządowymi kupami do tej pory premierowi ochoczo pomagała zdecydowana większość mediów. Dziennikarze, przechodząc koło rządowego trawniczka, co prawda widzieli, co się na nim dzieje, ale zazwyczaj w takich przypadkach odwracali głowę, a przy tym również głowy swoich widzów, czytelników i słuchaczy w drugą stronę. Podpisany przez rząd unijny pakiet klimatyczno-energetyczny zrujnuje polską gospodarkę – odwracamy głowę. 30 czerwca ubiegłego roku na manifestacji zorganizowanej przez Solidarność, przeciwko polityce rządu protestuje grubo ponad 50 tys. ludzi – zerkamy kątem oka, piszemy krótką wzmiankę o utrudnieniach dla kierowców i szybciutko kierujemy wzrok w przeciwną stronę.
Jednak tak, jak śnieg w stosunku do psich kup jest rozwiązaniem tymczasowym, tak propagandowa iluzja z czasem musi prysnąć, co powoli dzieje się na naszych oczach. Męskie rozmowy premiera z ministrami budzą już tylko śmiech i politowanie, a straszenie Kaczorem przynosi podobny skutek, jakby premier straszył czarną wołgą, rózgą od świętego Mikołaja czy Babą Jagą.

Rządowi spece od propagandy nadal walczą. Kiedy przeciwko „reformie” emerytalnej zaczęli protestować nie tylko ci straszni związkowcy, ale także zdecydowana większość społeczeństwa (wg najnowszego badania CBOS przeciwko podwyższeniu wieku emerytalnego jest ponad 80 proc. badanych), a nawet koalicjant z PSL zaczyna się w tej kwestii stawiać, w mediach wypłynęła zupełnie przypadkiem sensacja, jakoby Jarosław Kaczyński miał pięć lat temu przekazywać Andrzejowi Lepperowi DNA dziecka bohaterki słynnej seksafery w Samoobronie. Kaczor, Lepper, nadużycia władzy z seksaferą w tle – idealny temat zastępczy i solidna podstawa do tygodniowego bicia medialnej piany.

Niestety, panie premierze, ludzie już na to nie nabiorą się i czas zamiast o medialnych hucpach zacząć rozmawiać o rzeczywistych problemach. 30 marca, w trakcie głosowania wniosku o referendum emerytalne powiemy „sprawdzam”. W piątek okaże się, czy polski rząd szanuje prawa demokracji, czy też Platforma jest tak „obywatelska”, jak swego czasu była milicja.

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz