Solidar Śląsko Dąbrow

Ile warty jest podpis ministra

Pracownicy gospodarki wodnej wciąż czekają na podwyżki, które Ministerstwo Środowiska obiecało im w zeszłym roku. Nie wiedzą też, czy za kilka miesięcy będą mieli pracę. Zapowiadają, że jeśli rządzący nie zaczną z nimi poważnie rozmawiać, przeprowadzą akcje protestacyjne.
2 sierpnia prezydent Andrzej Duda podpisał kontrowersyjną ustawę Prawo wodne. Nowe przepisy pociągną za sobą znaczne koszty dla przemysłu oraz, choć rządzący twierdzą inaczej, najprawdopodobniej podwyżki cen wody dla obywateli. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają zostać przeznaczone na inwestycje w gospodarkę wodną, która od lat jest niedofinansowana. Świadczą o tym chociażby kolejne raporty Najwyższej Izby Kontroli dotyczące stanu infrastruktury przeciwpowodziowej. Jak wskazują kontrolerzy NIK 70 proc. budowli piętrzących wodę w Polsce ma ponad 25 lat, w tym 30 proc. liczy ponad pół wieku, a zdarzają się również przeszło stuletnie obiekty. Wydawałoby się więc, że pracownicy gospodarki wodnej powinni być zadowoleni z przyjęcia nowych przepisów. Jest jednak zupełnie inaczej.
Minister nas oszukał
5 maja 2016 roku podpisane zostało porozumienie płacowe pomiędzy Ministerstwem Środowiska a Krajowym Sekretariatem Zasobów Naturalnych Ochrony Środowiska i Leśnictwa NSZZ Solidarność. Na jego mocy wynagrodzenia wszystkich pracowników regionalnych zarządów gospodarki wodnej miały wzrosnąć o 850 zł brutto. W porozumieniu znalazł się zapis, zgodnie z którym pracownicy mieli otrzymać podwyżki bez względu na losy procedowanej wówczas ustawy Prawo wodne. Pod dokumentem swoje podpisy złożyło dwóch podsekretarzy stanu w resorcie środowiska: Mariusz Gajda i Andrzej Szweda-Lewandowski. Choć od zapisanej w porozumieniu daty minęło już ponad 8 miesięcy pracownicy regionalnych zarządów gospodarki wodnej, których w całej Polsce jest niespełna 3 tys., wciąż nie doczekali się podwyżek. – Minister zwyczajnie nas oszukał. Pieniądze miały być zagwarantowane, a do dzisiaj ich nie ma. Nie wiadomo kiedy i czy w ogóle je dostaniemy. Gdy po raz kolejny upomnieliśmy się o realizację porozumienia podczas spotkania z ministrem środowiska Janem Szyszko, pan minister powiedział, że to nie on podpisywał z nami porozumienie tylko jego zastępca, więc do niego powinniśmy mieć pretensje. Ta sytuacja jest po prosu skandaliczna – mówi Arkadiusz Kubiaczyk, przewodniczący Sekcji Krajowej Pracowników Gospodarki Wodnej NSZZ Solidarność.
Niskie wynagrodzenia
Mimo bardzo odpowiedzialnej pracy wymagającej specjalistycznych kwalifikacji pensje pracowników RZGW są bardzo niskie. – Pracownik fizyczny zarabia w okolicach płacy minimalnej. Starsi pracownicy z wysługą lat dostają po 2,2-2,3 tys. zł brutto. W przypadku powodzi pierwsi zaczynamy i ostatni kończymy pracę. Nie wypinamy piersi do orderów, ale liczyliśmy, że nasz wysiłek wreszcie zostanie doceniony – mówi Roman Pęcherzewski, szef Solidarności w RZGW w Gliwicach.
Kto dostanie podwyżkę?
W pierwotnej wersji projektu Prawa wodnego wszystkie zadania z zakresu gospodarki wodnej miała realizować podległa resortowi środowiska, nowa instytucja pod nazwą Wody Polskie, do której miały zostać włączone wszystkie RZGW. W toku prac nad ustawą rozdzielono jednak kompetencje dotyczące gospodarki wodnej pomiędzy Ministerstwo Środowiska oraz Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej. To oznacza, że część pracowników RZGW z dniem wejścia w życie ustawy, czyli 1 stycznia 2018 roku najprawdopodobniej przejdzie do Urzędów Żeglugi Śródlądowej podlegających resortowi gospodarki morskiej. – Dzisiaj nie wiadomo, jakiej liczby pracowników będzie to dotyczyć. Wiadomo jednak, że nawet, jeżeli Ministerstwo Środowiska zrealizowałoby zapisy porozumienia płacowego z maja zeszłego roku, ci ludzie podwyżek nie dostaną, bo będą pracować już w zupełnie innej instytucji podlegającej innemu ministerstwu – mówi Roman Pęcherzewski.
Co więcej może się okazać, że po wejściu w życie Prawa wodnego cześć pracowników RZGW nie tylko będzie musiała zapomnieć o obiecanych podwyżkach, ale również stanie przed koniecznością znalezienia nowego zajęcia. – Nie ma rozporządzeń wykonawczych do ustawy. Nikt nie wie jak ta nowa struktura będzie wyglądać i nikt nie chce z nami na ten temat rozmawiać. Niewykluczone, że część pracowników dostanie np. oferty pracy w miejscu oddalonym o 50 czy 100 km, a jeżeli się na nie nie zgodzi, to straci pracę – wskazuje przewodniczący związku w RZGW w Gliwicach.
Rządzący unikają rozmów
14 lipca Sekcja Krajowa Pracowników Gospodarki Wodnej NSZZ „S” zorganizowała pikietę we Wrocławiu. W proteście wzięło udział kilkuset pracowników RZGW z całej Polski. W dniu demonstracji związkowcy skierowali list otwarty do premier Beaty Szydło, w którym zażądali realizacji porozumienia płacowego oraz wskazali na zagrożenia wynikające z nowego Prawa wodnego (treść listu można pobrać tutaj). – Wcześniej zwracaliśmy się również o interwencję m.in. do prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Niestety na nasze pisma i apele, albo w ogóle nie dostajemy odpowiedzi, albo są one wymijające i zdawkowe – mówi przewodniczący SKPGW.
W maju Solidarność i inne związki zawodowe rozpoczęły spory zbiorowe w regionalnych zarządach gospodarki wodnej. Organizacje związkowe powołały też wspólny komitet protestacyjny. – Jeżeli rządzący nadal nie będą z nami rozmawiać rozpoczniemy akcje protestacyjne. Już dzisiaj w poszczególnych RZGW pojawiają się głosy, że należy rozpocząć strajk. Jeśli w nadchodzących tygodniach nic się nie zmieni niewykluczone, że do tego strajku dojdzie – podkreśla Arkadiusz Kubiaczyk.
Łukasz Karczmarzyk
Źródło foto: solidarnoscrzgw.blogspot.com/ak

Dodaj komentarz