Holendrzy się buntują? Timmermans rusza z odsieczą
Twarz Europejskiego Zielonego Ładu i pakietu Fit for 55 Frans Timmermans ogłosił, że odchodzi z Komisji Europejskiej. Zamierza stanąć na czele lewicy w nadchodzących, przedterminowych wyborach parlamentarnych w Holandii. Tymczasem to właśnie społeczny opór wobec kolejnych szaleństw polityki klimatycznej był jedną z przyczyn upadku poprzedniego rządu w tym kraju.
Pogłoski o powrocie Timmermansa do krajowej polityki trwały od tygodni. 20 lipca wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej ostatecznie potwierdził, że zrezygnuje ze stanowiska w Brukseli. Ma stanąć na czele połączonych sił holenderskiej lewicy, czyli Partii Pracy (PvdA) oraz Zielonych (GreoenLinks), które ogłosiły wspólny start w przyspieszonych wyborach parlamentarnych po upadku rządu premiera Marka Ruttego.
Timmermans w Komisji Europejskiej odpowiada za politykę klimatyczną. Jest głównym koordynatorem kontrowersyjnych planów Brukseli, takich jak np. zakaz sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi od 2035 roku, wprowadzenie opłat klimatycznych od transportu, czy ogrzewania budynków. W wypowiedziach dla mediów polityk wskazał, że walka z tzw. „kryzysem klimatycznym” będzie również jednym z jego priorytetów po powrocie do kraju.
Rolnicy powiedzieli: „nie”
Co ciekawe, to właśnie społeczny opór wobec coraz bardziej kosztownych i szkodliwych dla gospodarki pomysłów na walkę ze zmianami klimatu był jedną z przyczyn upadku rządu Marka Ruttego, na co były już premier sam wskazał w trakcie konferencji pasowej, podczas której ogłosił swoją rezygnację. Choć bezpośrednim powodem dymisji jego gabinetu był brak zgody w koalicji rządzącej w sprawie polityki imigracyjnej, to kolejne obciążenia klimatyczne nakładane zwłaszcza na rolnictwo od wielu miesięcy powodowały poważne niepokoje społeczne w Holandii. Warto tutaj wspomnieć, że ten stosunkowo niewielki kraj jest potężnym producentem żywności. Holandia zajmuje drugie miejsce po USA w rankingu największych światowych eksporterów produktów rolnych.
W czerwcu ubiegłego roku tamtejszy rząd ogłosił plan redukcji emisji tlenku azotu o 70 proc. do 2030 roku. Za emisję tlenku azotu, który jest zaliczany do tzw. gazów cieplarnianych, w większości odpowiada właśnie hodowla zwierząt i uprawa ziemi. Decyzja rządzących spowodowała burzę wśród organizacji rolniczych. W całym kraju doszło do ogromnych protestów, polegających m.in. na blokowaniu dróg i autostrad traktorami.
Co czwarte do likwidacji
Miesiąc później, czyli w lipcu 2022 roku, oliwy do ognia dolał ujawniony przez media raport ministerstwa finansów, w którym wyliczono, że realizacja planów dotyczących redukcji emisji tlenku azotu będzie wymagała likwidacji 25 proc. z 40 tys. gospodarstw rolnych istniejących w Holandii .
W marcu 2023 roku organizacje rolnicze przeprowadziły gigantyczną akcję protestacyjną. Z całego kraju do Hagi, gdzie mieści się siedziba holenderskiego rządu i parlamentu, zmierzały kolumny tysięcy traktorów. Organizatorzy zapowiadali całkowita blokadę miasta. W dniu protestu burmistrz Hagi wprowadził stan wyjątkowy. Na ulicach pojawiły się oddziały policji i wojska.
BBB wywróciło stolik
Z rolniczych protestów wyłoniła się partia BoerBurgerBeweging (Ruch Rolnik-Obywatel), która wywróciła holenderską scene polityczną do góry nogami. BBB wygrała marcowe wybory do Stanów Prowincjonalnych i zdobyła 15 mandatów w liczącej 75 miejsc izbie wyższej parlamentu.
Rolnicza partia protestu prowadzi też w sondażach przed przedterminowymi wyborami. Według badań przeprowadzonych już po dymisji rządu Marka Ruttego BBB cieszy się największym poparciem społecznym wsród ugrupowań politycznych.
Lekcja pokory?
Czy przy takich nastrojach społecznych w Holandii polityk, który jest twarzą unijnej polityki klimatycznej, ma szanse poprowadzić tamtejszą lewicę do zwycięstwa? Jest to co najmniej wątpliwe. Być może po latach spędzonych w Brukseli Timmermans po prostu odzwyczaił się od myśli, że poparcie wyborców jest mu do czegokolwiek potrzebne. Wszak Komisja Europejska mimo ogromnej władzy nie posiada żadnego mandatu demokratycznego. Działania komisarzy nie podlegają również jakiejkolwiek społecznej kontroli.
Jeśli holenderska lewica poniesie wyborczą porażkę, wciąż urzędujący wiceszef Komisji Europejskiej otrzyma cenną lekcję pokory. Nie to będzie jednak najważniejsze. Odrzucenie przez Holendrów Timmermansa, byłoby dowodem na to, że skuteczny sprzeciw wobec szaleństw unijnej polityki klimatycznej jest możliwy. To z kolei stanowiłoby niezwykle ważny komunikat. Zarówno dla oderwanych od rzeczywistości elit w Brukseli, jak i dla tych w Warszawie.
łk