Solidar Śląsko Dąbrow

Gospodarczy kurs na dno

Według czerwcowej prognozy Głównego Urzędu Statystycznego w drugim kwartale 2013 roku wzrost PKB w Polsce będzie bliski zera lub nawet ujemny. Choć rządzący przekonują, że nie grozi nam w tym roku recesja, dane płynące z gospodarki i znaczna część ekspertów mówią zupełnie co innego. – Problem w tym, że kłamstwo dotyczące sytuacji gospodarczej ma się świetnie. Rządowa propaganda głosi, że najgorsze już za nami, że teraz będzie już z górki, a większość mediów niestety to powtarza, wbrew temu, co dzieje się w gospodarce. W rzeczywistości idziemy prostą drogą do głębokiej recesji na wzór krajów z południa Europy, gdzie ponad połowa młodych ludzi nie ma pracy – mówi Janusz Szewczak, Główny Ekonomista SKOK.

Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w maju zdecydowana większość najważniejszych wskaźników ekonomicznych była na minusie. Sprzedana produkcja przemysłowa w tym miesiącu była niższa o 0,7 proc. w porównaniu do kwietnia i aż o 1,8 proc. w ujęciu rocznym. W stosunku do maja ubiegłego roku produkcja spadła w 18 spośród 34 gałęzi przemysłu. W budownictwie spadek ten wyniósł aż 27,5 proc. rok do roku. Co gorsza, nic nie wskazuje na to, żeby sytuacja miała się szybko poprawić. – Ogólny klimat koniunktury w przetwórstwie przemysłowym w czerwcu oceniany jest bardziej pesymistycznie, niż w maju i gorzej, niż w analogicznym miesiącu ostatnich trzech lat. Sytuacja finansowa oceniana jest negatywnie, podobnie jak w maju, w najbliższych miesiącach można oczekiwać jej niewielkiego pogorszenia – czytamy w komunikacie GUS.

W ślad za złymi prognozami w przemyśle idzie koniunktura konsumencka, a warto przypomnieć, że to właśnie popyt wewnętrzny stanowił do niedawna dwie trzecie naszego wzrostu gospodarczego. Wyliczany przez GUS bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej obrazujący to, jak chętnie wydajemy pieniądze na zakup towarów i usług wyniósł w maju -27,9 pkt. Dla porównania jeszcze w 2007 roku, czyli w roku objęcia władzy przez obecną koalicję rządzącą był on niemal czterokrotnie lepszy i wynosił -7,1 pkt.

Słabnąca gospodarka przekłada się bezpośrednio na finanse państwa. Realne wpływy z podatków są znacznie niższe od oczekiwanych, przez co deficyt budżetowy w okresie od stycznia do maja wyniósł grubo ponad 30 mld zł, co stanowi 87 proc. planu na cały rok. – Budżet na ten rok legł w gruzach, w zasadzie nie mamy w tej chwili budżetu. Co więcej, nie da się go tak prosto znowelizować, bo minister Rostowski nie może już zwiększyć deficytu, więc zostaje mu kreatywna księgowość i magiczne sztuczki na statystykach. Od tego jednak nie zwiększą się przychody z podatków i nie przybędzie pieniędzy w portfelach Polaków. Konsumpcja zamiera, bo ludzie tracą pracę, ich realne wynagrodzenia maleją, a koszty utrzymania są bardzo wysokie – ocenia Janusz Szewczak.

Fatalne dane płyną również z rynku pracy. Choć w maju stopa bezrobocia spadła o 0,5 proc. w porównaniu do kwietnia, to stało się tak głównie z powodu rozpoczęcia prac sezonowych. Za kilka miesięcy liczba osób pozostających bez pracy znowu zacznie rosnąć. W zaplanowaną w ustawie budżetowej stopę bezrobocia na poziomie 13 proc. nie wierzy już chyba nawet minister finansów.

Jak przekonuje Janusz Szewczak, wbrew temu co twierdzą rządzący, dramatyczna sytuacja polskiej gospodarki nie jest wyłącznie skutkiem światowego kryzysu. Jego zdaniem to efekt błędów i braku jakiejkolwiek wizji rozwoju gospodarczego rządu Donalda Tuska. – W ostatnich latach zachodnie kraje starały się stymulować własne gospodarki i chronić miejsca pracy. U nas było odwrotnie, a niektóre działania ekipy PO można uznać wręcz za sabotaż gospodarczy – mówi ekonomista i podaje przykład bydgoskiej fabryki Pesa produkującej pojazdy szynowe. – To jedno z ostatnich dużych przedsiębiorstw przemysłowych w naszym kraju, które ma polskiego właściciela. Pesa sprzedaje swoje produkty niemal na całym świecie. Za to w Polsce rząd kupuje za 3 mld zł włoskie pociągi Pendolino. Przy czym nie mamy w Polsce torów, na których te pociągi mogłyby się poruszać z normalną prędkością. A to tylko jeden z wielu przykładów absurdalnych decyzji tego rządu – ocenia Szewczak.

Łukasz Karczmarzyk


Dodaj komentarz