Solidar Śląsko Dąbrow

Górniku nie daj się oszukać!

W śląskich miastach roi się od ogłoszeń dotyczących skupu praw do akcji pracowniczych Kompanii Węglowej. Tajemniczy inwestorzy płacą za nie ok. 1000 zł. Jeżeli spółka rzeczywiście wejdzie na giełdę, taka umowa może się okazać bardzo opłacalna, ale na pewno nie dla górników.

Upublicznienie akcji Kompanii Węglowej podobnie jak data ewentualnego debiutu giełdowego spółki na razie znajdują się w sferze spekulacji. Mimo to handel prawami do nie istniejących akcji, które mają przysługiwać byłym i obecnym pracownikom KW, trwa w najlepsze od kilku miesięcy. Najpierw ulotki i plakaty pojawiły się przy kopalniach i na słupach ogłoszeniowych w miastach naszego regionu. Następnie firmy skupujące prawa do akcji zaczęły wrzucać swoje oferty do skrzynek pocztowych i wydzwaniać na domowe telefony górników.

Kiedy dzwonimy pod numer telefonu podany na jednej z ulotek, damski głos informuje, jak wygląda taka transakcja, choć nie chce podać ani nazwy firmy, w imieniu której działa, ani swojego nazwiska. Na ulotce oprócz numeru telefonu także nie ma żadnych danych kontaktowych. – Ja jestem tylko pośrednikiem, a akcje skupuje prywatny inwestor, więc nie mogę podać jego nazwiska. Wygląda to tak, że umawiamy się u notariusza, podpisujemy umowę i dostaje pan pieniądze do ręki – mówi nasza rozmówczyni.

Na pytanie, co dokładnie zawiera umowa i jakie są konsekwencje jej zerwania, odpowiada, że górnikowi, który się rozmyśli, grożą kary finansowe. Zapytana o wysokość tych kar mówi, że nie pamięta, ale wszystko jest zapisane w umowie. Kiedy z kolei mówimy, że 1000 zł to trochę mało w porównaniu do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych, na które mogą liczyć w zamian za akcje pracownicy kopalni Bogdanka czy Jastrzębskiej Spółki Węglowej, kobieta odpowiada: – Proszę nie porównywać tych spółek, a poza tym ja płacę od ręki, a na akcje Kompanii może pan czekać latami.

– To prawda, że nie wiadomo jeszcze, czy i kiedy Kompania Węglowa wejdzie na giełdę, ale jeżeli to się stanie, akcje, które otrzymają pracownicy, będą warte znacznie więcej niż 1000 zł. Ci, którzy dzisiaj skupują prawa do akcji od górników i emerytów to w mojej ocenie zwykli naciągacze, którzy żerują na ludzkiej niewiedzy – przestrzega Jarosław Grzesik, szef górniczej Solidarności i apeluje do górników, aby nie sprzedawali praw do akcji.

Osoby, które podpisały umowę, ryzykują nie tylko utratę sporych pieniędzy w przyszłości. Dodatkowe zagrożenie to kwestia podatku od sprzedaży akcji, gdy w końcu trafią one na giełdę. Jeżeli w umowie znalazł się zapis o tym, że to górnik zobowiązany jest do opłacenia tego podatku, za kilka lat może się okazać, że w zamian za tysiąc zł zysku będzie musiał zapłacić fiskusowi nawet kilka tysięcy zł podatku.

Przed sprzedawaniem praw do akcji ostrzega również zarząd Kompanii Węglowej. – Nie podjęto dotychczas żadnej wiążącej decyzji związanej z prywatyzacją firmy. Zdziwienie budzą zatem coraz liczniejsze oferty kierowane do osób posiadających potencjalne prawa do akcji Kompanii Węglowej. Zarząd Kompanii Węglowej ostrzega, iż skorzystanie z tego typu ofert może być niekorzystne dla zbywających. Może się też wiązać z konsekwencjami finansowymi, w tym podatkowymi, których wysokość trudno obecnie oszacować – czytamy w komunikacie na stronie internetowej spółki.

Mimo apeli KW i związków zawodowych handel wirtualnymi akcjami kwitnie. Jedną z osób, która dała się nabrać na szybki zarobek, jest ojciec pani Natalii z Rudy Śląskiej, który na dole przepracował 25 lat. – Pani z ulotki przyjechała po ojca i zawiozła go do notariusza. Nie dała nawet umowy do przeczytania, kazała szybko podpisać, mówiła, że spieszy się do następnego klienta. Potem odwiozła go do domu, a po drodze z bankomatu wypłaciła dla niego pieniądze. Do dzisiaj ojciec nie dostał nawet kopii tej umowy. Tata myślał, że skoro podpisuje coś w kancelarii notarialnej, to wszystko musi być w porządku – mówi pani Natalia.

Zawarcie umowy u notariusza nie oznacza jednak, że będzie ona uczciwa. Umowy proponowane górnikom nie są aktami notarialnymi. Notariusz stwierdza jedynie tożsamość stron umowy i potwierdza własnoręczność podpisów. Nie ma natomiast obowiązku tłumaczyć stronom zapisów sporządzonej przez nich umowy oraz sprawdzać, czy jest ona korzystna dla sprzedającego prawa do akcji. 

Łukasz Karczmarzyk

Dodaj komentarz