Solidar Śląsko Dąbrow

Głodówka w siemianowickiej straży

17 maja strażnicy miejscy z Siemianowic Śląskich rozpoczęli głodówkę. Domagają się m.in. przywrócenia do pracy wiceprzewodniczącego zakładowej Solidarności oraz zwiększenia liczby strażników patrolujących ulice. Związkowcy zapewniają, że będą prowadzić protest aż do skutku. 
 
Protest ma charakter rotacyjny. W sobotę 17 maja o godzinie 6.00 głodówkę rozpoczęło dwóch strażników – Marek Kozubski, przewodniczący Solidarności w siemianowickiej straży oraz Mirosław Wojciechowski. Akcja protestacyjna została zorganizowany w taki sposób, aby nie zakłócała funkcjonowania straży.  – Strażnicy miejscy nie mają prawa do strajku. W związku z tym w czasie naszego protestu będziemy normalnie wypełniać obowiązki służbowe. Po każdym dyżurze będziemy wracać do pomieszczenia Komisji Zakładowej Solidarności i tam kontynuować akcję. We wtorek rano zmienia nas dwóch kolejnych strazników. Łącznie w głodówce weźmie udział 17 osób. Będziemy prowadzić akcje aż do skutku. Chcemy rozmów z prezydentem miasta. Oczekujemy od władz Siemianowic konkretnych decyzji – mówi Marek Kozubski. 
 
Bezpośrednią przyczyną rozpoczęcia protestu głodowego było bezprawne, zdaniem związkowców zwolnienie z pracy wiceprzewodniczącego zakładowej Solidarności. Protestujący domagają się również m.in zmiany organizacji pracy siemianowickiej straży miejskiej. – Żądamy zwiększenia liczby umundurowanych funkcjonariuszy pracujących w terenie przy jednoczesnym zmniejszeniu liczby pracowników administracji. Sprzeciwiamy się również nepotyzmowi panującemu w jednostce oraz nierównemu traktowaniu pracowników – mówi przewodniczący.
 
Uczestnicy protestu żądają również wyjaśnienia sprawy wideorejestratorów zainstalowanych w Siemianowicach niezgodnie z przepisami. W kwietniu wyszło na jaw, że dwa tego typu rządzenia wykorzystywane przez siemianowicką straż miejską przez kilka miesięcy ubiegłego roku działały bez zgody Inspektora Ruchu Drogowego, a wiec nielegalnie. Sprawa została opisana przez regionalne media – Na podstawie zapisów z tych wideorejestratorów funkcjonariusze straży wszczynali postępowania i wystawiali mandaty. Dzisiaj winę za całą sprawę próbuje się zrzucić na strażników, a odpowiedzialność osób które miały obowiązek dopilnować wszelkich formalności związanych z instalowaniem wideorejestratorów zostaje rozmyta. Przecież to komendant odpowiada za tego typu  kwestie, a nie szeregowi funkcjonariusze, którzy wykonują wydawane przez niego polecenia służbowe – zaznacza Marek Kozubski.
 
Siemianowiccy strażnicy poinformowali o swoim proteście władze miasta. Zwrócili się również do Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego o wszczęcie kontroli w ich jednostce.
 
łk
źródło foto: wikipedia.pl
 

Dodaj komentarz