Gdzie dwóch się bije


Siedzieje, ojacie! Premier pojechała do Watykanu w czarnej chustce na głowie, Radzio Sikorski nazwał Macierewicza świrem, a złoty mercedes wcale nie był złoty. Po drugiej stronie jeszcze większy ubaw i jajca jak berety. Feministki założyły se papierowe torby na głowy, nowoczesny Rychu znowu palnął gafę, a alimenciarz został bohaterem Kongresu Kobiet. Schetyna nie przyszedł na spotkanie do prezesa, a prezes nie pójdzie na spotkanie do Schetyny. I tak dzień w dzień od pół roku z okładem. Coraz większa jazda, coraz gęstsze opary absurdu i z jednej, i z drugiej strony.
Niektórzy się cieszą, bo taką nawalankę po prostu lubią i nigdy im się nie znudzi. Innych ona pewnie już męczy.Tłumaczą jednak, że przynajmniej dzisiaj mamy wreszcie jako taki pluralizm, jako taką równowagę. I choć o 19.00 wciąż pokazują wyłącznie, jak Tutsi leją Hutu, to o 19.30 na innym kanale możemy obejrzeć, jak Hutu dają łupnia Tutsi. Trudno takiej argumentacji nie przyznać racji. A jeszcze trudniej dziwić się komuś, kto przez 8 lat dostawał po głowie, że teraz, gdy zyskał przewagę, ma ochotę się odwinąć.
Jest jeszcze druga strona medalu. Gdy nawalanka zajmuje cały czas antenowy i wypełnia szczelnie szpalty gazet, to nie ma już miejsca na nic innego. W wieczornych serwisach informacyjnych, po codziennej dawce propagandy i obrony przed propagandą wrażą, czasu starcza już tylko na pogodę i sport. Konsekwencje mogą być znacznie poważniejsze niż tylko to, że większość widzów powie „dość” i zamiast serwisu następnym razem obejrzy mecz albo serial.
Unia Europejska negocjuje w całkowitej tajemnicy przed opinią publiczną umowę TTIP. Wedle oficjalnej narracji umowa ma znieść bariery w wolnym handlu między UE i Stanami Zjednoczonymi, przyczyniając się tym samym do gospodarczego rozkwitu po obu stronach Atlantyku. W rzeczywistości TTIP ma służyć wielkim międzynarodowym korporacjom, które jeśli umowa wejdzie w życie, będą mogły narzucić poszczególnym państwom swoją wolę, gwiżdżąc sobie na takie mrzonki jak suwerenność czy demokracja.
Brzmi to jak scenariusz ponurego filmu science fiction, ale zagrożenie jest jak najbardziej realne. 24 lata temu USA zawarło podobną umowę z Meksykiem i Kanadą. Zniesienie barier handlowych dla Meksyku skończyło się tym, że został on zalany towarami produkowanymi przez znacznie bogatszego i silniejszego sąsiada. Jedna czwarta meksykańskich rolników porzuciła swoje gospodarstwa, bo nie była w stanie konkurować z bogatymi amerykańskimi farmerami. Połowa populacji tego kraju żyje w biedzie.
Czy tak będzie też w Polsce po podpisaniu TTIP? Możliwe, że przesadzam. Nie wiem, chociaż bardzo chciałbym się dowiedzieć. Niestety, nie mam na to najmniejszych szans. Politycy z obu stron barykady, których wybraliśmy do pilnowania naszych interesów, wolą zajmować się liczeniem uczestników marszu KOD i zabawą w chowanego z prezesem Rzeplińskim. Z kolei media tej zabawie ochoczo wtórują. Na nic innego czasu już nie wystarcza.
Trzeci z Czwartą;)