Energetyczne rozdwojenie jaźni
Już za kilka lat czekają nas ograniczenia w dostawach prądu i najprawdopodobniej konieczność gigantycznego importu energii – takie wnioski płyną z raportu opublikowanego przez Urząd Regulacji Energetyki. Analiza planów inwestycyjnych spółek energetycznych wskazuje również, że rząd kompletnie nie panuje nad tym sektorem.
27 lutego URE opublikował raport dotyczący planowanych inwestycji w nowe moce wytwórcze na lata 2022-2036. W badanym okresie spółki energetyczne zamierzają wycofać z użytku bloki węglowe o łącznej mocy 20 GW (12,2 GW węgiel kamienny, 7,8 GW węgiel brunatny). To oznacza, że liczba elektrowni zasilanych węglem kamiennym spadnie o połowę, a elektrownie na węgiel brunatny zostaną zlikwidowane niemal w całości.
Jednocześnie do 2036 roku koncerny energetyczne zamierzają oddać do eksploatacji 22 GW nowych mocy wytwórczych. Największe inwestycje mają dotyczyć elektrowni gazowych (9,8 GW), morskich farm wiatrowych (5,2 GW) oraz fotowoltaiki (5,7 GW). Innymi słowy elektrownie oparte na węglu, czyli surowcu wydobywanym w naszym kraju, mają zostać zastąpione importowanym gazem, a także wiatrakami i panelami słonecznymi, których również w Polsce nie produkujemy.
Prąd będzie, z tym że nie zawsze
To jednak niejedyny problem. Energetyka węglowa daje tzw. moce dyspozycyjne, czyli generuje prąd niezależnie od warunków pogodowych. Jak wskazuje URE, z planowanych przez spółki energetyczne 22 GW nowych mocy wytwórczych ok. 12,6 GW będą stanowić moce uzależnione od warunków atmosferycznych. Mówiąc prościej, będą one produkować energię jedynie wtedy, gdy wieje wiatr lub świeci słońce. – Oznacza to konieczność wprowadzania nowych rozwiązań rynkowych, które zabezpieczą stabilność pracy krajowego systemu elektroenergetycznego, takich jak usługi elastyczności i zarządzania popytem, ale również utrzymania istniejących mechanizmów mocowych – powiedział cytowany w opracowaniu URE prezes tej instytucji Rafał Gawin. O jakie „usługi elastyczności i zarządzania popytem” chodzi? Niewykluczone, że niebawem do naszej rzeczywistości wróci znany z PRL-u 20. stopień zasilania.
Ukryty koszt OZE
Wcześniej jednak powszechna stanie się tzw. usługa DSR (Demand Side Response). Najprościej rzecz ujmując, polega ona na tym, że przedsiębiorstwa energochłonne, takie jak np. huty, czy zakłady chemiczne w okresach spadku mocy w systemie redukują jej pobór, wyłączając część produkcji, za co otrzymują finansową rekompensatę. DSR stanowi ukryty koszt rozwoju OZE. Z jednej strony przemysł ogranicza produkcję, a więc osłabia gospodarkę, a z drugiej trzeba mu jeszcze za to płacić z publicznych pieniędzy. To raczej kiepski przepis na rozwój gospodarczy.
Z raportu URE płynie jeszcze jeden bardzo ważny wniosek dotyczący jakości nadzoru rządu nad spółkami energetycznymi. Po wybuchu kryzysu energetycznego spowodowanego rosyjską inwazją na Ukrainę oraz unijną polityką klimatyczną, Ministerstwo Klimatu i Środowiska zapowiedziało aktualizację Polityki Energetycznej Polski do 2040 roku. Choć znowelizowany dokument jeszcze nie został opublikowany, w marcu ubiegłego roku resort przedstawił założenia do aktualizacji PEP.
Rząd ma plan
Warto te założenia zestawić z planami inwestycyjnymi spółek energetycznych opisanymi w raporcie URE. Zgodnie z informacją przedstawioną przez resort klimatu, główną zmianą w PEP ma być podkreślenie wagi suwerenności energetycznej. Ma być ona budowana poprzez wzmocnienie energetyki wykorzystującej krajowe źródła i ograniczenie zużycia importowanego gazu ziemnego.
W założeniach do aktualizacji PEP napisano: „ze względu na zmianę sytuacji geopolitycznej i brak przewidywalności na rynku gazu w ujęciu średniookresowym zwiększeniu może ulec poziom wykorzystania istniejących jednostek węglowych. Również w konsekwencji tych zmian plany inwestycyjne dotyczące nowych mocy gazowych powinny podlegać weryfikacji pod kątem ekonomiki produkcji”.
Kolejny fragment założeń do rządowej strategii mówi o modernizacji i przedłużeniu żywotności działających obecnie elektrowni węglowych: „Elementem nowego dokumentu będzie plan wykorzystania istniejących jednostek wytwórczych z uwzględnieniem możliwości zwiększenia efektywności i okresu funkcjonowania bloków węglowych wraz z niezbędnymi działaniami modernizacyjnymi”.
Suwerenność energetyczna Polski, zgodnie z rządowymi założeniami, ma być również budowana poprzez rozwój nowoczesnych technologii wykorzystania węgla w energetyce: „Mając na względzie optymalne wykorzystanie krajowych zasobów surowcowych, technologicznych i infrastrukturalnych, zintensyfikowane będą również działania mające na celu rozwój czystych technologii węglowych (CTW). Wzmocni to bezpieczeństwo energetyczne przy wykorzystaniu nowoczesnych i niskoemisyjnych technologii oraz budowaniu krajowych przewag konkurencyjnych”.
Lepiej kupcie świece
Podsumowując, rząd w swojej strategii energetycznej zamierza ograniczyć rolę gazu ziemnego, modernizować elektrownie zasilane węglem i rozwijać czyste technologie węglowe. Z kolei kontrolowane przez państwo spółki energetyczne, które tę rządową strategię mają realizować, planują w tym samym czasie likwidację elektrowni węglowych i zastąpienie ich gazem oraz niestabilnymi OZE. Trudno powiedzieć, co wyłoni się z tego chaosu. Na wszelki wypadek warto jednak uzupełnić domowy zapas świec i być może przemyśleć zakup agregatu prądotwórczego.
Łukasz Karczmarzyk