Solidar Śląsko Dąbrow

Efekt motyla

Wszyscy znają meteorologiczną anegdotę o tym, że trzepot skrzydeł motyla gdzieś w Australii może wywołać za dwa tygodnie tornado w Oklahomie. Tzw. efekt motyla to teoria zakładająca, że jakieś drobne, wręcz niezauważalne zdarzenie, może wywołać dramatyczne skutki w zupełnie innym miejscu.

Twórcą tej teorii jest matematyk Edward Lorenz, który pół wieku temu pracował nad komputerowym programem przewidywania pogody. Zaobserwował, że drobne zmiany w danych początkowych, różniące się od siebie o 0,0001 dają diametralnie różne wyniki końcowe. Wniosek z tej teorii jest taki, że światem w gruncie rzeczy rządzi chaos i że każdy najmniejszy nasz ruch, a nawet myśl mogą wywołać dalekosiężne skutki. W tej sytuacji przesądy mówiące o tym, żeby nie witać się przez próg lub nie przechodzić pod drabiną, może wcale nie są takie irracjonalne. Może witając się przez próg, wywołujemy tornado na wschodnim wybrzeżu USA, a ściskając dłoń już po przekroczeniu progu, przyczyniamy się tylko do lokalnych opadów deszczu w Dublinie? Kto wie?

Ostatnio o efekcie motyla rozmyślam bardzo często. Mam na to dużo czasu, pełznąc wraz z innymi kierowcami w korkach, które zatykają arterie wokół stolicy naszej śląskiej konurbacji. Chylę czoła przed wyobraźnią i skutecznością twórców sieci dróg w Katowicach. Wybudowali pomnik efektu motyla. Np. gdy na wysokości Ikei zatrzymuje się dostawczak na awaryjnych, staje krajowa 86 od Czeladzi po tunel pod rondem, korkuje się węzeł na Murckowskiej, kierowcy klną na Bocheńskiego, a na A4 prędkość spada do 5 km/h. Albo np. jadący średnicówką kierowca szybkiej ciężarówki zaczyna wyprzedzać nieco mniej szybką ciężarówkę i już w motylim efekcie staje A4, korkuje się tunel pod rondem, a z Granicznej nijak nie da się wjechać w 1 Maja, ani przepchnąć się na Dudy-Gracza. Koronkowa robota. To naprawdę wymagało ciężkiej pracy, tysięcy godzin żmudnych obliczeń, szeregu kosztownych prac infrastrukturalnych, ale efekt widać gołym okiem.

Jednak ten model ma zasadniczą wadę. Można na nim zaobserwować tylko negatywne efekty drobnych zmian danych wyjściowych. I niezależnie od tego czy kolizja, czy awaria, czy tylko komuś spadł na tylną szybę liść, są to wyłącznie korki. Tymczasem trzepot motylich skrzydeł może też zamiast huraganu wywołać lekki wietrzyk, który rozpędzi deszczowe chmury i da nam słoneczny dzień. Otóż jestem przekonany, że na przykład spadek cen biletów komunikacji miejskiej o jedną jedyną złotóweczkę, spowodowałby dalekosiężne skutki na wszystkich arteriach komunikacyjnych w konurbacji śląskiej. Budowa jednej linii tramwajowej do Piotrowic mogłaby modelowo pokazać, że efekt motyla może mieć również pozytywne skutki.

Moim wielkim marzeniem jest, że pewnego dnia jakiś regionalny decydent potknie się o niedokładnie zawiązaną sznurówkę i uderzy głową o framugę drzwi swojego gabinetu, a po tym wstrząsie jego umysł ulegnie nagłemu rozjaśnieniu i w ciągu kilku lat od owej iluminacji ruszy budowa szybkiej kolei miejskiej, nadziemnej i podziemnej. Wreszcie kilka milionów mieszkańców regionu będzie mogło korzystać z tego, co od dziesięcioleci funkcjonuje w Paryżewie, Lądku-Zdroju, Berlinku, a także w Sofii, Budapeszcie czy Bukareszcie. Wreszcie będziemy mieli metro. To nie jest niemożliwe. Potrzebny jest tylko motyl.

Jeden z Drugą;)
 

Dodaj komentarz