Solidar Śląsko Dąbrow

Dziękujemy, oddzwonimy później

Pod koniec ubiegłego roku w spółce Esab w Katowicach zakończyły się zwolnienia grupowe. Zatrudnienie straciło aż 80 osób, wśród których znalazło się wielu pracowników z długoletnim stażem. Większość wciąż szuka nowego zajęcia. – Czuję się oszukana. Mam za sobą 30 lat pracy, w tym 25 w Esabie – opowiada pani Maria. Gdy dowiedziała się, że straci etat, zaczęła szukać pracy. Na razie bezskutecznie. Pytała już w kilku firmach produkcyjnych i w jednym z dużych marketów. I zapowiada, że będzie próbowała dalej, bo przecież musi gdzieś pracować. – Najczęściej pracodawcy mówią: dziękujemy za zainteresowanie, oddzwonimy później, ale od razu pani powiem, że bardziej potrzebujemy mężczyzn – dodaje.

Pani Anna też dostała wypowiedzenie. – Szok, łzy, niedowierzanie i ogromny żal, że po 25 latach pracy w firmie, można zostać na bruku – tak wspomina dzień, w którym się dowiedziała, że jest na liście do zwolnienia. Podobnie jak pani Maria próbuje szukać zatrudnienia, ale z dnia na dzień ma coraz większe obawy. Najbardziej boi się, że gdy już znajdzie pracę, to pracodawca zaproponuje jej umowę zlecenie. – Dzisiaj pracodawcy niechętnie zatrudniają na podstawie stałych umów, a tu przecież chodzi o utrzymanie ciągłości odprowadzania składek emerytalnych – podkreśla pani Ania. Jej zdaniem kobietom jest o wiele trudniej znaleźć pracę, niż mężczyznom, którzy są potrzebni na budowach.

– Zostałam zwolniona po ponad 30 latach pracy – opowiada inna była pracownia Esabu, pani Małgorzata. Dla niej rozczarowanie było ogromne. Jeszcze w kwietniu ubiegłego roku zmieniła stanowisko pracy. – 30 lat przepracowałam jako kontroler operacyjny, a potem zostałam przeniesiona na produkcję drutów proszkowych. Bardzo się bałam, wszystkiego musiałam nauczyć się od początku, ale miałam nadzieję, że to przeniesienie jest dla mnie szansą i gwarancją, że nie zostanę zwolniona. Dzisiaj muszę szukać nowej pracy, poskładałam swoje CV w różnych firmach, ale jest bardzo trudno, zwłaszcza takiej osobie jak ja, która już niedługo skończy 50 lat – dodaje.

Andrzej Raszyk, szef Solidarności w Esabie podkreśla, że jeszcze na początku ubiegłego roku nic nie wskazywało na to, że jedna z trzech linii produkcyjnych zostanie przeniesiona na Węgry i do Bułgarii. – W 2010 roku firma przyniosła 14 mln zysku, początek ubiegłego roku też był bardzo dobry – mówi Andrzej Raszyk. Jego zdaniem dla pracodawcy ważniejsze od załogi okazały się słupki. – Firma osiągała dobre wyniki, ale właściciel stwierdził, że przeniesienie produkcji na Wschód przyniesie oszczędności dla całej korporacji – mówi Raszyk. Przypomina, że związek już w lipcu ubiegłego roku sygnalizował, że redukcje są zbyt duże i negatywnie wpłyną na tę część załogi, która pozostanie. – Dzisiaj okazuje się, że mieliśmy rację, bo pracownikom jest coraz trudniej wyrobić plany produkcyjne. Bez dodatkowych obowiązków jest to niemożliwe – mówi szef zakładowej Solidarności.

Agnieszka Konieczny

Imiona bohaterek artykułu zostały zmieniona na ich prośbę.

Dodaj komentarz