Solidar Śląsko Dąbrow

Drugi pakiet trzeba zawetować

W marcu Rada Europy ma się zająć przygotowaną przez Komisję Europejską propozycją nowych celów redukcji CO2 do 2030 roku. Przyjęcie tzw. drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego przyniesie katastrofalne skutki dla gospodarki Polski oraz pozostałych nowych krajów członkowskich UE.
 
Centralne punkty zaprezentowanego w styczniu dokumentu pt. „Ramy polityczne na okres 2020-2030 dotyczące klimatu i energii” to propozycja redukcji emisji dwutlenku węgla o 40 proc. do roku 2030 oraz zwiększenie udziału energii z odnawialnych źródeł w miksie energetycznym do 27 proc. – Dla polskiej gospodarki z energetyką opartą niemal w całości na węglu oznacza to niewspółmierny wzrost kosztów realizacji polityki klimatycznej. Wzrost cen energii w wyniku wdrożenia nowych celów redukcyjnych to również utrata kilkuset tysięcy miejsc pracy w przemyśle i dalsze obniżenie jego konkurencyjności – mówi Zbigniew Gidziński, ekspert Solidarności ds. polityki klimatycznej.
 
Komisja Europejska forsuje kontynuację dotychczasowej polityki klimatycznej UE bez jakiejkolwiek weryfikacji jej dotychczasowych skutków. W dokumencie zawierającym propozycje nowych celów redukcyjnych zabrakło oceny rzeczywistych konsekwencji społeczno-gospodarczych i kosztów realizacji pierwszego pakietu klimatycznego, a także weryfikacji skuteczności mechanizmów osłonowych, które miały zmniejszyć koszty wdrożenia jego zapisów dla biedniejszych krajów UE. – Mechanizmy wyrównujące obciążenia kosztowe dla poszczególnych krajów kompletnie zawiodły. Z powodu wdrożenia pierwszego pakietu klimatyczno-energetycznego spadła konkurencyjność gospodarki całej Unii Europejskiej. Mimo tych oczywistych faktów KE proponuje pogłębienie szkodliwej dotychczasowej polityki. Ten pakiet należy zawetować – zaznacza Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności. 
 
Ucierpią biedniejsze kraje
Koszty wdrożenia drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego będą najwyższe dla biedniejszych krajów UE. Komisja Europejska przyznaje to zupełnie otwarcie. Mimo to w nowym pakiecie nie zostały przewidziane żadne instrumenty ochronne dla gospodarek tych państw. – Drugi pakiet uderzy nie tylko w przemysł, ale również bezpośrednio w gospodarstwa domowe, małe firmy czy ciepłownictwo komunalne. Już dzisiaj opłaty za energię to ponad 10 proc. budżetu domowego Polaka. Średnia unijna to 4,5 proc. Dalsza redukcja CO2 spowoduje podniesienie cen energii i wzrost procentowego udziału kosztów energii w naszych budżetach – tłumaczy Zbigniew Gidziński. 
 
Majstrowanie przy ETS
Propozycja Komisji Europejskiej zawiera też inny bardzo niebezpieczny element. KE chce znacznie zwiększyć możliwości administracyjnego ingerowania w rynek handlu uprawnieniami do emisji CO2. Zgodnie z zapisami pierwszego pakietu klimatyczno-energetycznego od 1 stycznia 2013 roku elektrownie są zmuszone do zakupu praw do emisji dwutlenku węgla w ramach Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS). W ocenie autorów unijnej polityki klimatycznej wprowadzenie opłat za emisje CO2 miało być ekonomicznym bodźcem dla przemysłu do ograniczenia emisji i uruchomienia inwestycji w niskoemisyjne technologie. W dokumentach bazowych prognozowano, że cena praw do emisji ukształtuje się na poziomie 30-35 euro za tonę CO2. Jednakże głównie z powodu zmniejszonego popytu na energię spowodowanego kryzysem gospodarczym cena ta jest znacznie niższa i wynosi obecnie ok. 6 euro za tonę. – Ceny uprawnień emisyjnych miały być w założeniu kształtowane przez rynek. Tymczasem KE chce uzyskać w zasadzie nieograniczone możliwości manipulowania podażą, a więc i cenami w systemie ETS. To z rynkiem nie ma nic wspólnego – zaznacza ekspert „S”. 
 
– Paradoksalnie światowy kryzys spowodował, że jak na razie nie odczuliśmy skutków wdrożenia pierwszego pakietu klimatyczno-energetycznego tak dotkliwie, jak było to prognozowane. Przez spowolnienie gospodarcze i związany z nim spadek zapotrzebowania na energię ceny uprawnień emisyjnych są obecnie kilkakrotnie niższe od pierwotnie zakładanych, na czym korzysta polska gospodarka. Jeżeli te ceny będą ustalane administracyjnie w Brukseli, tak jak chce tego Komisja Europejska, nasz przemysł czeka katastrofa – tłumaczy Dominik Kolorz.
 
Niemcy chronią gospodarkę
Majstrowanie przy systemie ETS oraz nieuwzględnienie interesów nowych państw członkowskich zarówno w pierwszym, jak i w drugim pakiecie klimatycznym, jednoznacznie wskazuje, że dla najbogatszych krajów UE rzekoma troska o klimat stanowi zręczne narzędzie prowadzenia twardej polityki gospodarczej. Niemcy, które wielokrotnie deklarowały publicznie poparcie dla zaostrzenia celów redukcyjnych UE, już drugi rok z rzędu nie tylko nie ograniczyły, ale zwiększyły emisję CO2. W ciągu najbliższych dwóch lat nasi zachodni sąsiedzi oddadzą do użytku 10 nowych bloków energetycznych na węgiel brunatny określany mianem „najbrudniejszego” paliwa. 
 
Polski rząd niestety nie wykazuje się podobną skutecznością w dbaniu o interesy krajowej gospodarki. Podczas konferencji prasowej zwołanej w dniu publikacji założeń drugiego pakietu klimatyczno-energetycznego premier Donald Tusk określił jego treść jako sukces i wynik jego osobistego zaangażowania. Skupiając się na korzystnych dla Polski rekomendacjach dotyczących eksploatacji gazu z łupków, Tusk zupełnie przemilczał sprawy redukcji emisji CO2 oraz niekorzystnych zmian w systemie ETS, czyli kwestie mające gigantyczne znaczenie dla przyszłości polskiej gospodarki.
 
Łukasz Karczmarzyk
 

Dodaj komentarz