Droga donikąd, czyli reforma Arłukowicza
W ocenie związkowców i ekspertów Solidarności zmiany w służbie zdrowia zapowiedziane przez szefa resortu Bartosza Arłukowicza to pozorna reforma, a nie wyjście naprzeciw oczekiwaniom społecznym.Kilka dni temu minister zdrowia brylował w mediach, opowiadając o reformie systemu ochrony zdrowia, którą zamierza zafundować Polakom koalicja PO-PSL. Zmiany mają być oparte na likwidacji centrali Narodowego Funduszu Zdrowia i weryfikacji jakości leczenia. Mogłoby się wydawać, że założenia rządowej reformy są zbieżne z jednym z postulatów zgłoszonych przez Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy. Niestety, tak nie jest. To droga w przeciwnym kierunku. Solidarność domaga się decentralizacji Narodowego Funduszu Zdrowia i oparcia opieki zdrowotnej na zasadach, na jakich funkcjonowały dawne kasy chorych. Natomiast minister Arłukowicz proponuje zastąpienie centrali NFZ przez urząd ubezpieczeń zdrowotnych i pozostawienie regionalnych oddziałów Funduszu, ale przy centralnym przyjmowaniu i rozdzielaniu składki zdrowotnej.
Nic się nie zmieni
– To kolejny kamuflaż. Nie po raz pierwszy rząd mówi jedno, a robi drugie – tak rządową reformę ocenia Andrzej Sośnierz, były dyrektor Śląskiej Regionalnej Kasy Chorych. – Nic się nie zmieni, poza tym, że z kieszeni podatników wydanych zostanie mnóstwo pieniędzy na stworzenie nowej instytucji. Otoczka będzie inna, a środek zostanie taki sam – dodaje Hanna Szotowska, lekarz ze szpitala w Czeladzi oraz przewodnicząca tamtejszej Solidarności. Podkreśla, że Bartosz Arłukowicz nie przedstawił żadnego harmonogramu realizacji reformy, a lata 2013-2015 wydają się mało prawdopodobne. Zdaniem Andrzeja Sośnierza, jeżeli minister zdrowia zrealizuje swoje zapowiedzi, to miejsce nielubianego Funduszu zajmie jeszcze gorsza instytucja, a idea decentralizacji NFZ zostanie skompromitowana. – Oby do tego nie doszło. W opinii publicznej dyrektor regionalnego oddziału będzie samodzielny, a w rzeczywistości przepisy nie pozwolą mu na żadną swobodę działania – zauważa Sośnierz. Podkreśla, że Ministerstwo Zdrowia będzie ustalało główne zasady kontraktowania, urząd ubezpieczeń zdrowotnych – szczegółowe. Dyrektorzy oddziałów będą tylko wykonywali polecenia.
Potrzebna jest samodzielność
Model funkcjonowania regionalnych kas chorych był zupełnie inny. Dyrektorzy oddziałów mieli zdecydowanie większą autonomię. – Wiele rzeczy mogliśmy zrobić sami. Samodzielnie ustalaliśmy zasady kontraktowania i określaliśmy wymagania wobec świadczeniodawców. Czasem tylko pojawiały się wytyczne z Krajowego Związku Kas Chorych – mówi Andrzej Sośnierz. Podkreśla, że to właśnie na Śląsku powstał program kardiologii inwazyjnej, który przejęły inne kasy chorych, a potem NFZ. – Mieliśmy taki pomysł i go zrealizowaliśmy. Gdybyśmy czekali na zatwierdzenie z Warszawy, to nasz projekt utonąłby w tysiącach opinii i nic by z niego nie wyszło – dodaje. Dlatego jego zdaniem jedynym sposobem na zreformowanie służby zdrowia jest przywrócenie samodzielności wojewódzkim oddziałom NFZ i zmniejszenie regulacji centralnych. Należy także zmienić algorytm podziału pieniędzy na poszczególne oddziały. Hanna Szotowska podkreśla, że kontrakty dla wielu placówek m.in. czeladzkiego szpitala od kilku lat nie zostały zwiększone, a koszty m.in. wody, prądu i leków cały czas idą w górę.
Mapa zapotrzebowania?
Oprócz likwidacji centrali NFZ minister Arłukowicz zapowiedział też powstanie regionalnych map zapotrzebowania zdrowotnego. – O tym mówi się od lat, ale się tego nie realizuje – zauważa Hanna Szotowska. Jednak zdaniem Andrzeja Sośnierza sposób, w jaki rząd zamierza tworzyć takie mapy, jest absurdalny. To zadanie ma spocząć na wojewodach. – Żeby wojewoda mógł zbudować mapę sieci szpitali, musiałby posiadać informacje o zmianach zachodzących w służbie zdrowia na przestrzeni lat oraz odpowiedni zespół ludzi. W jaki sposób wojewoda ma np. oszacować zapotrzebowanie na leczenie chorób płuc czy innych schorzeń? To jest zadanie dla ośrodków badawczych – zauważa Andrzej Sośnierz. Wątpliwości budzi także zapowiedź wyprowadzenia wyceny świadczeń poza obszar płatnika. To założenie może oznaczać powołanie jeszcze jednej instytucji w systemie ochrony zdrowia i zwiększenie kosztów reformy.
Agnieszka Konieczny