Solidar Śląsko Dąbrow

Dramat pracowników Huty Szkła

Od kwietnia pracownicy Huty Szkła w Zawierciu nie otrzymują wynagrodzeń za swoją pracę. Zaległe pensje pracodawca wypłaca im w ratach i nieregularnie. – Zarząd twierdzi, że powodem braku pieniędzy są opóźnienia naszych klientów w zapłatach za zamówienia. A brak ostatecznych płatności za nasze wyroby oznacza brak pensji, które do tej pory wypłacane były z tych środków – mówi Barbara Fatyga, przewodnicząca zakładowej Solidarności.

W tragicznej sytuacji znaleźli się pracownicy huty i ich rodziny. Bo jak długo zdołają wegetować za wypłacane raz na jakiś czas przez pracodawcę częściowe wypłaty zaległych wynagrodzeń. To kwoty od 50 do 300 zł. W ubiegłym tygodniu na ich konta wpłynęło po 300 zł. Ale obiecanej drugiej transzy już nie dostali. Zresztą nie po raz pierwszy. – Człowieka szlag trafia, bo czeka na tę jałmużnę, a później okazuje się, że nie dostaje nawet tych paru groszy z częściowych wypłat. Okazuje się, że miesięcznie nie zarobię nawet 800 zł. Cały czas żyję w nerwach. Zastanawiam się, czy nie odejść na zasiłek dla bezrobotnych. Przynajmniej miałbym pewne kilkaset złotych – mówi 52-letni pan Zbigniew, pracownik Huty Szkła w Zawierciu.

Pracownicy sami nie wiedzą, czy warto jeszcze wierzyć w obietnice składane od miesięcy przez zarząd huty, że zakład wkrótce wyjdzie na prostą. Teraz, zgodnie z informacją przekazaną im przez pracodawcę, kolejnym przełomowym dla huty miesiącem ma być sierpień. Wtedy też załoga miałaby otrzymać pełne wynagrodzenia za lipiec, a zaległe pensje miałyby zostać wypłacone pracownikom do końca roku. Tymczasem ludzie zadłużeni są już po uszy. – Problem w tym, że nikt nie będzie nam pożyczać bez końca. Dzięki pożyczkom nie przymieramy głodem, ale przecież w końcu trzeba będzie te  długi spłacić. Tylko z czego? Zwykle bywa tak, że najpierw zakład nie wypłaca ludziom kilku pensji pod rząd, a później ogłasza upadłość. Tego się obawiamy – przyznaje pani Ania, samotnie wychowująca syna.

W najgorszej sytuacji znalazły się zatrudnione w hucie rodziny. Ci ludzie zostali całkowicie pozbawieni środków do życia. Stanisławowi Palińskiemu, związkowcowi z Solidarności i jego żonie huta zalega już około 10 tys. zł. Na utrzymaniu mają syna. – Pożycza się od rodziny i znajomych, ale co mamy robić. Człowiek już tyle lat tu przerobił, że nie ma sumienia stąd uciekać. Inna sprawa, że nie ma dokąd. Starsi pracownicy, których w hucie jest najwięcej, na rynku pracy nie mają szans, nigdzie nie dostaną roboty w swoim zawodzie – mówi Stanisław Paliński.

Załoga huty liczy około 300 pracowników. Większość z nich przepracowała tu 20-30 lat. Zakład zajmuje się produkcją markowych wyrobów ze szkła.

Dodaj komentarz