Solidar Śląsko Dąbrow

Dlaczego Polska zaczyna przypominać pustynię?

Mimo, że początek maja przyniósł opady deszczu, poziom wód w większości polskich rzek w dalszym ciągu jest niski. To oznacza, że zagrożenie kolejną, trzecią z rzędu suszą, cały czas jest aktualne.
 
Coraz częściej musimy się zmagać ze skutkami susz, a przyczyn powodujących to zjawisko jest wiele. Okresowy brak opadów i coraz wyższe temperatury, to tylko niektóre z nich. Ogromnym problemem są kiepskie, jedne z najmniejszych w Europie, zasoby wodne naszego kraju. Chociaż trudno w to uwierzyć, pod tym względem jesteśmy porównywani z Egiptem. Na jednego Polaka przypada ok. 1600 m3 wody rocznie, a w okresie suszy wskaźnik ten spada poniżej 1000 m3. To znacznie mniej, niż w innych krajach Europy, gdzie średnia na głowę wynosi 4500 m3 wody. Natomiast na jednego mieszkańca całego naszego globu średnio w ciągu roku przypada 7300 m3 wody. 
 
Kluczem retencja
Kolejną kwestią są ograniczone możliwości gromadzenia wody w zbiornikach retencyjnych, które powinny być skutecznym zabezpieczeniem na wypadek suszy. W Polsce retencjonowane jest mniej niż 7 proc. wody, z czego zdecydowana większość przypada na duże obiekty. We wszystkich państwach sąsiadujących z naszym krajem wskaźnik ten wynosi ponad 10 proc. Natomiast w nieco większej od Polski, ale znacznie cieplejszej Hiszpanii, udaje się zatrzymywać aż 45 proc. wody.
 
Skutecznym rozwiązaniem, które mogłoby znacznie zwiększyć możliwości gromadzenia zasobów wodnych, jest budowa tzw. zbiorników małej retencji. Pod tym pojęciem kryją się m.in. stawy, stawy rybne, czy chociażby oczka wodne. Najwyższa Izba Kontroli już w 2015 roku alarmowała, że wieloletnie zaniechania tego typu inwestycji utrwalą „okresy niedoboru wody przeplatane z okresami lokalnych powodzi”. – To wynik wieloletniego, błędnego podejścia do zagadnienia małej retencji. W przeszłości dużą uwagę kierowano w stronę ryzyka związanego z powodziami, które są dynamiczne i powodują duże straty, a nie skupiano się dostatecznie na suszach – mówi Linda Hofman, rzecznik prasowy Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie w Gliwicach.
 
Błędne myślenie
W dodatku przez dziesiątki lat inwestowano w przedsięwzięcia, które dzisiaj często okazują się błędami. Zamiast zatrzymywać nadmiar wody, starano się go pozbyć. W tym celu np. zmieniano koryta rzek, co miało sprawiać, by woda jak najszybciej spływała do morza. Równocześnie budowano np. rowy melioracyjne i osuszano pola, torfowiska oraz tereny bagienne. – W tej chwili tendencja jest dwutorowa, inwestuje się w również w nawadnianie, buduje się jazy i inne obiekty spiętrzające wodę na odcinku danego koryta rzeki. To automatycznie pozwalana na zwiększenie poziomu wód w glebie, co ma istotne znaczenie dla rolnictwa – dodaje Hofman.
 
Susza ma wysoką cenę
To właśnie rolnicy jako pierwsi odczuwają skutki kolejnych susz. Jak poinformowało Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, w zeszłym roku z powodu suszy na wszystkich rodzajach upraw zebrano mniej plonów. Z tego powodu poszkodowanych zostało przeszło 134 tys. gospodarstw rolnych, które poniosły straty oszacowane na blisko 2 mld zł. Mniejsze plony przekładają się na wzrost cen żywności, co z kolei wszyscy odczuwamy w swoich portfelach. Ale to niejedyne zagrożenie związane z suszą. Bardzo dotkliwe są też problemy z zaopatrzeniem w wodę pitną i wodę do celów gospodarczych, co szczególnie odczuwają mieszkańcy domów jednorodzinnych z własnymi studniami, ale nie tylko. Latem okresowe braki wody pitnej odczuwają mieszkańcy niektórych miast.
 
Lepiej późno, niż wcale
Na poprawę bilansu wodnego naszego kraju i przeciwdziałanie skutkom susz mają wpłynąć inwestycje realizowane od 2018 roku przez Wody Polskie wspólnie z ministerstwem gospodarki morskiej. Do końca tego roku na ten cel przeznaczono przeszło 2 mld zł. Jednym z efektów podejmowanych działań ma być zwiększenie poziomu zatrzymywania wody. – Kompleksowe przedsięwzięcia realizowane obecnie, są efektywną odpowiedzią na wieloletnie niedofinansowanie gospodarki wodnej. Należy pamiętać, że odpowiedzialność za bilans wody w środowisku spoczywa na wielu instytucjach w przestrzeni publicznej, w tym również samorządowych, których zadaniem jest zarządzanie zasobami wodnymi w naszym kraju – podkreśla Linda Hofman. Dodaje, że ogromne znaczenie może mieć także edukacja w tym zakresie, której niestety przez wiele nie prowadzono. Działania edukacyjne Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie stanowią m.in. element programu „Stop Suszy!”.
 
Agnieszka Konieczny
źródło foto:commons.wikimedia.org/Jamzewsizazamcze
 
 
 

Dodaj komentarz