Solidar Śląsko Dąbrow

Dlaczego boją się mieć dzieci?

Jedna trzecia młodych Polaków w ogóle nie zamierza mieć dzieci, a połowa zwleka z decyzją o posiadaniu potomstwa – wynika z raportu opracowanego przez Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Ankietowani wskazują na niestabilną sytuację na rynku pracy, niskie pensje, brak pomocy ze strony państwa oraz brak partnerstwa między płciami.

Z badań przeprowadzonych wśród grupy licealistów przez 23-letniego Pawła Pisteluka, magistranta socjologii Uniwersytetu Śląskiego wynika, że decyzje o przyszłym potomstwie młodzi ludzie uzależniają od osiągnięcia stabilizacji zawodowej i finansowej. – Ja też odkładam ją, jak daleko się da. Chcę mieć pewność, że gdy w moim życiu pojawi się dziecko, to nie będę musiał zwracać się o pomoc w jego wychowaniu ani do rodziców, ani do instytucji państwowych – mówi Paweł Pisteluk. Dr Krystyna Faliszek z Instytutu Socjologii UŚ wskazuje, że obecnie dziecko traktowane jest jako koszt, konkurencyjny wobec innych wartości. – Dlatego młodzi ludzie, zatrudnieni najczęściej na umowy śmieciowe, odsuwają decyzję o potomstwie. Te umowy nie dają im szansy finansowego awansu, pozbawiają ich możliwości przewidywania poprawy ich sytuacji ekonomicznej – uważa dr Faliszek.

26-letnia Olga ukończyła resocjalizację. Przez dwa lata pracowała w hipermarkecie za najniższą krajową. Właśnie otrzymała wypowiedzenie. Jej chłopak zatrudnia się na „czarno”, na budowach. – Chcielibyśmy mieć dziecko, ale teraz jego pojawienie się na świecie doprowadziłoby nas chyba do rozpaczy. Macierzyństwo przekreśla szanse na znalezienie pracy, a także na powrót do niej. Wraz ze mną wypowiedzenie otrzymała jedna z kierowniczek. Był to drugi dzień jej pracy po urlopie macierzyńskim. Poza tym dziecko to ciągła inwestycja, a my nie wiemy, z czego zapłacimy za wynajem mieszkania – mówi Olga.

Albo praca, albo dziecko
Z raportu MPiPS wynika, że ani pracodawcy, ani państwo nie tworzą sprzyjających warunków do pogodzenia obowiązków zawodowych z rodzicielskimi. – Wielu moich znajomych podczas rekrutacji do pracy słyszało pytanie o plany rodzicielskie. To dyskryminacja na gruncie prawa pracy – uważa 26-letnia Ania, aplikantka prawa. Zdaniem profesor psychologii Barbary Kożusznik, prorektora UŚ, niedopuszczalnym jest, by pracodawcy pytali kandydatów do pracy, o to czy zamierzają mieć dzieci. – W strategicznym wymiarze państwo powinno wprowadzać więcej rozwiązań w zakresie polityki prorodzinnej. M.in. mogłoby wiele zmienić w prawie pracy w zakresie zatrudniania pracowników, bez względu na ich plany rodzicielskie. To właśnie te plany powinny być dla państwa strategiczne – mówi Barbara Kożusznik.

Dr Krystyna Faliszek wskazuje, że młodzi rodzice są dla pracodawców mało atrakcyjni, właśnie dlatego, że nie mają możliwości skorzystania z pomocy państwa w wychowywaniu dzieci. – Konkretna pomoc, wspieranie młodych ludzi w pogodzeniu pracy zawodowej z wychowywaniem potomstwa, sprzyjałyby też większej dzietności – mówi dr Faliszek.
W przekonaniu 23-letniej Doroty, studentki ekonomii, przykładem na to, że państwo nie do końca wypełnia swoje zadania prorodzinne, są problemy z miejscami w przedszkolach czy żłobkach. – Za granicą żłobki funkcjonują w miejscach pracy. Dlaczego tych dobrych wzorów nie wprowadza się w Polsce? Becikowe to żadna motywacja, by mieć dzieci. To zaledwie pół wózka – mówi Dorota.

Kryzys rodziny nam nie grozi
Podwyższeniu wskaźników demograficznych nie sprzyja też kulejący polski model partnerski. Wiele przyszłych matek jest przekonanych, że nie będą mogły liczyć na pomoc partnerów w wychowaniu dzieci. Że urodzenie dziecka będzie równoznaczne z ich rezygnacją z pracy. – Temu przekonaniu mogą też sprzyjać polityczne dyskusje wskazujące, że to wyłącznie kobietom należy zapewnić dostęp do żłobków, wprowadzić dla nich ułatwienia związane z posiadaniem dzieci. Takie dyskusje pokazują problem w bardzo wąskim kontekście. Bo przecież te ułatwienia dotyczą także mężczyzn, oni też są rodzicami – mówi prof. Kożusznik.

Dane GUS wskazują, że do 2030 roku będzie nas mniej o 2 mln, ale w ocenie pani profesor kryzys rodziny nam nie grozi, bo wśród Polaków wciąż silna jest psychiczna potrzeba jej posiadania i bycia w związkach. – Polityka prorodzinna w naszym kraju nigdy nie była mocno rozwinięta, a jakoś dawaliśmy sobie radę. Teraz, chcąc zapobiec dalszemu spadkowi urodzeń, państwo powinno obserwować działania prorodzinne w zachodnioeuropejskich krajach i wprowadzać je do naszego życia – mówi prof. Barbara Kożusznik.  
Beata Gajdziszewska

Dodaj komentarz