Destylować, degustować, zalegalizować
W wigilię 33. rocznicy pierwszych w historii udokumentowanych opadów śniegu na Saharze w polskim Sejmie puściły nerwy ministrowi finansów. Krzyczał coś o wstydzie i obronie interesów narodu polskiego. Jak powszechnie wiadomo, politycy wstydu nie mają. Nie za to im płacą. Wstyd w polityce jest zjawiskiem równie rzadkim jak śnieg na Saharze. Moralnie też pustynia. O obronie interesów narodu polskiego nie wspominając. Natomiast fakt, że takiemu wyjadaczowi (nomen omen) puściły nerwy, jest zastanawiający. A to nie pierwszy raz w ostatnich dniach. W Walentynki minister miłościwie nam panującego rządu wyjąkał w radiu następujące słowa: „Żeby emerytura była godziwa, no to niestety – mówimy o przykrych rzeczach, ale jest to konieczne – przejście na emeryturę musi być na tyle późne, żeby oczekiwana przeciętna długość życia, nie była bardzo długa”. Czyli, tłumacząc Rostowskiego na polski, dobrze byłoby człowieku, żebyś umierał po przejściu na emeryturę najszybciej, jak tylko się da, a najlepiej to w przeddzień przejścia na emeryturę.
Polacy jednak to twarde bestie. Mają czelność żyć 65 lat, a co gorsi żyją dłużej. Czego to się nie robi, żeby zwalczać to niebezpieczne zjawisko. Główny front otwarto w tzw. ochronie zdrowia – wydłużanie kolejek do specjalistów, wydłużanie kolejek do zabiegów, niebotyczne ceny leków, prywatyzacja służby zdrowia. A oni nie chcą schodzić z tego świata i jeszcze dziarsko pokrzykują coś o odkładanych przez lata składkach. Frajerzy. Tych składek już dawno nie ma. Zostały roztrwonione. Emerytury wypłaca się z tego, co się wyrwie z kieszeni pracujących. Wyrywa się coraz więcej, a coraz więcej brakuje. Lada moment rząd zaapeluje do emerytów, żeby poddali się eutanazji, bo inaczej budżet nie wytrzyma. Nieoceniony Donald Tusk, prezes Rady Ministrów zapowiedział, że on to wszystko weźmie na klatę (jemu to się jednak wszystko z piłką kojarzy). Weźmie na klatę, a następnie uderzy z woleja w samo okienko. Stadiony świata. Mucha nie siada, ani nawet wokoło nie biega. Tyle że będzie to samobój.
Ale ani wydłużanie wieku emerytalnego, ani nawet ACTA, nie będą ostatnimi gwoździami do trumny pierwszego dryblera RP. Ten ostatni gwóźdź może wbić ukochana, wymarzona Bruksela. Otóż chemicy z Komisji Europejskiej nieco znużeni obsesyjną walką z emisją CO2 poznali nowy wzór chemiczny – C2H5OH. W porównaniu z niewinnym CO2 brzmi strasznie i uznali, że trzeba by tu jakieś przepisy wprowadzić. Jednym ze sztandarowych pomysłów jest likwidacja prywatnych sklepów z alkoholem. Miałyby pozostać tylko państwowe i wyłącznie na obrzeżach miast, w dodatku czynne tylko 8 godzin dziennie. Społeczne konsultacje w tej sprawie z pewnością będą jednym z bardziej burzliwych wydarzeń we współczesnej historii Polski. Już sobie wyobrażam pierwsze informacje w dziennikach. – Destylować, degustować, zalegalizować – skandowali podczas wielotysięcznej manifestacji członkowie Ducha Puszczy. Ale to chyba zbyt nierealistyczna wizja. Polacy niestety z trudem mobilizują się do wspólnych protestów. Lepiej się czują w partyzantce. Bliższy społecznej rzeczywistości scenariusz powinien raczej zakładać wersję powstania sieci melin, aparaturki w co drugim domu i wody brzozowej w każdym kiosku. Tylko już ktoś inny będzie się odgrażał, że weźmie to na klatę i będzie to przypuszczalnie ktoś równie nieudolny i równie cyniczny jak rządzący obecnie magicy. A może wreszcie nie?
Jeden z Drugą:)