Solidar Śląsko Dąbrow

Czas to nie sprawa zegarka

W kalendarzu chrześcijanina Wielki Tydzień to szczególny czas, a w każdym razie powinien taki być. To czas rachunku sumienia, żalu za grzechy, spowiedzi. To czas wyciszenia, refleksji. Co, zdaniem Księdza Arcybiskupa, powinno być tematem szczególnej refleksji w Wielkim Tygodniu 2012 roku?
– Faktycznie, Wielki Tydzień to szczególny moment w życiu Kościoła i każdego ochrzczonego. To czas dojrzewania w nas owoców całego roku liturgicznego, a zwłaszcza Wielkiego Postu. To czas zbliżania się do najważniejszych tajemnic naszej wiary – do misterium męki, śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Najlepiej do popołudnia Wielkiego Czwartku załatwić wszystkie trudne sprawy: wyspowiadać się, zostawić za sobą – albo lepiej, zostawić w dłoniach kochającego Ojca – nasze niepowodzenia, upadki, bezradność wobec zła i grzechu. Wszystko po to, aby od Mszy Świętej Wieczerzy Pańskiej móc świętować pamiątkę naszego wyzwolenia z niewoli śmierci. Głównym tematem tegorocznej Paschy może stać się wdzięczność Bogu za dar wiary, ofiarowany nam w sakramencie Chrztu Świętego oraz wdzięczność za to, że jesteśmy już w globalnej wspólnocie Kościoła. Co roku w Wigilię Paschalną, w Wielką Noc Zmartwychwstania, jesteśmy zapraszani przez Kościół, by odnowić przymierze chrzcielne z Bogiem, by świadomie powiedzieć Bogu „tak”. Owo „tak” winniśmy konsekwentnie ponawiać w codziennym życiu.

Triduum paschalne, jego liturgia i symbolika niosą ze sobą konkretny przekaz. Tymczasem coraz częściej cisza Wielkiego Piątku ginie w zgiełku szybkiego życia. Tradycja odwiedzania Grobu Pańskiego w Wielką Sobotę zaczyna być raczej tradycją święcenia wielkanocnych pokarmów. Czy można tę zmianę zatrzymać, odwrócić? A może trzeba się z nią pogodzić?
– To prawda. Często narzekamy, że życie biegnie zbyt szybko: że nie nadążamy, że nie mamy nawet czasu na świętowanie. Jednak czas to nie sprawa zegarka, ale priorytetów – jak ktoś słusznie zauważył. Dlatego właśnie liturgia tych świętych dni, bardzo świadomie proponuje nam zatrzymanie się, ciszę. Propozycja ta kłóci się z tym, co próbuje nam narzucić świat, lecz jeśli się nie zatrzymamy, nie odnajdziemy siebie. O tę ciszę, o to „wejście w siebie” w kontekście krzyża Jezusa i Jego grobu musimy walczyć. O zatrzymanie się wobec śmierci Pana musi walczyć zarówno duchowny, często zalewany w tych dniach potopem ludzkich wyznań grzechów, jak i każdy chrześcijanin. Powinniśmy na nowo uwrażliwić się na potrzebę ciszy, w której przemawia Bóg. Każdy z nas winien zacząć od siebie, a potem pomóc bliskim. Wtedy zdołamy usłyszeć przejmujący śpiew Liturgii Męki Pańskiej: „Oto drzewo krzyża, na którym zawisło zbawienie świata” i padając na kolana, świadomie zawołamy: „Święty Boże, święty Mocny, święty Nieśmiertelny zmiłuj się nad nami” !Przynoszenie zaś do kościoła, w Wielką Sobotę, pokarmów do pobłogosławienia jest dobrą okazją, by stanąć w prawdzie o tym, kim jest dla mnie Bóg. On bowiem jest źródłem wszelkiego dobra, od Niego pochodzą również pokarmy, które błogosławimy. Oczywiście, można to „święcenie pokarmów” potraktować bardzo płytko, wręcz magicznie. Wiele zależy tu od duszpasterzy, od rodziców i dziadków, czy właściwie wyjaśnią młodemu pokoleniu, dlaczego do koszyka wkładamy chleb – przypominający przecież o cudach Jezusa, zwłaszcza o Eucharystii; mięso i wędliny – wskazujące na baranka paschalnego; jajka – znak nowego życia. Uważam, że spłycenie rozumienia znaków, ich sensu, które jest efektem codziennego zgiełku i pogoni za tym co materialne, można zatrzymać i odwrócić. Bo człowiek potrzebuje ciszy, zachwytu miłością Boga, który „Syna swego Jednorodzonego dał”. Uczynił to najpełniej w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa.

Wielu katolików pewnie będzie w tych dniach pytać o swoje miejsce we współczesnym świecie. Jakie jest ich miejsce?
– Miejsce współczesnych katolików jest właśnie we współczesnym świecie – dokładnie tam, gdzie postawił ich Bóg. Chrystus umarł i zmartwychwstał „w świecie”, by go przemienić, by go zbawić. Chrześcijanin – umocniony tym faktem – idzie do świata z radosną nowiną, że zło zostało pokonane, że jest nadzieja, że życie ma sens. Miejscem dla współczesnego katolika jest nade wszystko Kościół – nasz Dom. Kościół, który jest narzędziem w ręku Boga. To właśnie poprzez Kościół Bóg obdarza nas siłami, łaskami, pokojem, których tak bardzo potrzebuje dzisiejszy świat. W tych świętych dniach Bóg prowadzi nas do źródeł, z których możemy wciąż czerpać. Są nimi: Chrzest – podstawa naszego braterstwa i solidarności, naszej współodpowiedzialności za świat; Eucharystia – pokarm dający siły do codziennego pielgrzymowania, do zmagania się o to, co boskie w nas i w świecie. Mocą Paschy Jezusa Chrystusa każdy wierzący może przemienić świat w cywilizację miłości!

Na moralności chrześcijańskiej ufundowana została europejska kultura. Dziś w Europie obserwujemy próbę odcięcia się od tych korzeni. Obserwujemy ją również w Polsce…
– Z łatwością można zauważyć, że chrześcijaństwo jest głęboko humanitarne. Nikt tak nie mówi o człowieku jak Pismo Święte: nazywa go „dzieckiem Boga”. Skoro każdy z nas posiada tak wielką godność, to – w konsekwencji – wszyscy jesteśmy braćmi i siostrami. Wypływają stąd istotne konsekwencje społeczne, na których była budowana europejska kultura, a przede wszystkim katolicka koncepcja człowieka. W przejmującej książce „Spotkanie z ikonami” opisana została niezwykła scena: czerwona rewolucja oraz jej „postępowe siły” niszcząc groby, przecinają wrośnięte w nie korzenie. Dziś dokonuje się w Europie analogiczny proces. Podejmuje się próbę przewartościowania tego, co jest dorobkiem wielu pokoleń Europejczyków – to próba odcinania wszystkiego od tysiącletnich, chrześcijańskich korzeni. Nasuwa się pytanie: co współczesna „rewolucja” proponuje w zamian? Człowieka jako ostateczną normę i jedynego prawodawcę! Nietrudno jest przewidzieć efekt finalny tego procesu, zresztą już go obserwujemy. Jest nim postępująca destrukcja osoby ludzkiej, rodziny i całego społeczeństwa.

Wierni zastanawiają się też nad przyszłością Kościoła katolickiego w Polsce. Tzw. antyklerykalizm próbuje się ustanowić jednym z mierników skuteczności na scenie politycznej. Ci, którzy krzyczą, że Kościół miesza się do polityki, czynią zarazem z hasła ograniczania społecznej roli Kościoła narzędzie walki politycznej. Jak Kościół ma się przed tym bronić?
– Właściwie to szkoda czasu na polemiki. Kościół, jeśli będzie wierny nauce Chrystusa, pozostanie znakiem sprzeciwu. Powinnością Kościoła jest głosić Ewangelię w porę i nie w porę, „rzucając dobre ziarno w glebę” z ufnością, że przyniesie ono obfity plon. Jasno ilustrują to przypowieści ewangeliczne. Co boli, to lekceważenie przez polityków społecznej roli Kościoła. Trzeba im przypominać, jaką misję spełnił Kościół podczas pokojowej rewolucji roku 1980 i w stanie wojennym. Podobną rolę spełnia i dziś, chociażby ucząc Dekalogu, będącego swoistym elementarzem prospołecznych postaw. Kościół wychowuje też i przygotowuje młodych do założenia rodziny. Uczy, konsekwentnie stawiając jasne wymagania moralne. Nie tracić swej ewangelicznej tożsamości – to najlepsza apologia Kościoła!

Społeczna nauka Kościoła była jednym z fundamentów, na których rodził się i rozwijał NSZZ Solidarność. Związek stara się cały czas podkreślać ten rodowód. Jak dziś Solidarność może wspierać Kościół i jak dziś Kościół może wspierać Solidarność?
– Cieszy, że Solidarność nie cierpi na historyczną amnezję. Pamięta o swoich korzeniach, o Janie Pawle II i o Kościele w Polsce, który bronił prawa robotników do posiadania niezależnych od ówczesnej władzy związków zawodowych. Bronił także, w stanie wojennym, godności samych robotników oraz postulował przywrócenie NSZZ Solidarność. Dziś, w innym kontekście historycznym, nadal łączy nas troska o człowieka i o obronę uniwersalnych wartości. Taką wartością jest, na przykład, wolna od pracy niedziela, przynależąca do europejskiej kultury. Bywa ona „zawłaszczana” przez pracodawców. Jeśli więc nie chcemy utracić naszej tożsamości, „rewindykujmy” niedzielę jako dzień wolny od pracy dla wszystkich, bez wyjątku. Niewątpliwie potrzeba dziś szerokiej koalicji, aby promować autentyczne wartości.

Co będzie głównym tematem homilii księdza arcybiskupa w tegoroczną Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego?
– Głosimy nieustannie Chrystusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego! Naszym niezmiennym programem jest Jego Ewangelia! Zadaniem zaś stojącym przed nami – szczególnie w obecnym roku liturgicznym – budowanie Kościoła-Domu. Będę prosił, aby się nikt z niego lekkomyślnie nie wyprowadzał. Będę też zachęcał do jego budowania, jako wspólnoty Wiary, Nadziei i Miłości.

Z arcybiskupem Wiktorem Skworcem, metropolitą katowickim rozmawiał Grzegorz Podżorny.

Dodaj komentarz