Solidar Śląsko Dąbrow

Co z tą Solidarnością

Jaki był ten miniony rok?
– Dla mnie z pewnością inny. Inna funkcja, inne obowiązki, inne problemy, zupełnie inne spojrzenie na pewne sprawy. Po tych ośmiu miesiącach pełnienia funkcji szefa Zarządu Regionu zupełnie inaczej patrzę na to, jak wygląda sytuacja pracowników w górnictwie w porównaniu z innymi branżami. Widzę, jak trudno jest funkcjonować związkowi, szczególnie w małych prywatnych firmach w porównaniu do sytuacji w dużych, należących do Skarbu Państwa zakładach, gdzie są silne organizacje związkowe. I niezwykle ważnym zadaniem jest, aby przedstawiciele tych dużych, silnych organizacji bardzo mocno wspierali i wspomagali te małe w zakresie merytorycznym, prawnym i public relations. Żeby się rozwijały. Przekonałem się przez te 8 miesięcy, że funkcjonowanie związku w prywatnych firmach to rzeczywiście jest coś wielkiego. To wymaga odwagi, talentu i ogromnej pracowitości. I przed tymi ludźmi, którzy w tych firmach są przewodniczącymi związku, którzy pełnią funkcje związkowe, czapki z głów.

A jeśli chodzi o 2011 rok dla całego NSZZ Solidarność?

 – To był rok protestów związkowych. Duże manifestacje w maju, czerwcu i we wrześniu. Z naszych postulatów podnoszonych podczas tych akcji, uczciwie trzeba powiedzieć, nie zrodziło się jak na razie zbyt wiele. Aczkolwiek jeden z najważniejszych, dotyczący podniesienia płacy minimalnej jest w trakcie realizacji. Myślę też, że zrobiliśmy pewien postęp, jeśli chodzi o kwestię unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego. Dzięki nam kwestia zagrożeń związanych z tym pakietem przebiła się do opinii publicznej. A nie są to jakieś tam zagrożenia, tylko niebezpieczeństwo skokowych podwyżek cen prądu i ciepła od 1 stycznia 2013 roku, realne niebezpieczeństwo utraty kilkuset tysięcy miejsc pracy w naszym kraju, utraty konkurencyjności przez polską gospodarkę i zatrzymania jej rozwoju na wiele lat.

Jeszcze przed wyborami, po manifestacji 30 czerwca wydawało się, że do polskiego rządu dotarła w końcu świadomość tych zagrożeń…
– Spotkanie, do którego wówczas doszło w Kancelarii Premiera, rozmowa delegacji związkowej z premierem Donaldem Tuskiem mogła wydawać się początkiem jakichś zmian w nastawieniu rządzących do naszych postulatów. Miały się odbywać trójstronne rozmowy na temat m.in. pakietu klimatycznego, na temat rozwiązań dotyczących płacy minimalnej czy podniesienia progów dochodowych uprawniających do świadczeń socjalnych. Tak w zasadzie nic z tych obietnic nie wyszło. To było po prostu przed wyborami, a po wyborach można stwierdzić, że premier nas ograł. Jak zwykle obiecał, jak zwykle obietnic nie spełnił. Ale trzeba przyznać, że „piarowsko” rozgrywa swoją politykę doskonale. Musimy się jednak od nich wiele uczyć.

Do tych prób nakłonienia rządzących do dialogu jeszcze wrócimy. Pozostańmy przy pakiecie i pracy, jaką wykonała Solidarność, aby tę kwestię nagłośnić. Teraz 2 stycznia Solidarna Polska ogłosiła, że będzie chciała doprowadzić do unijnego referendum w sprawie zawieszenia wprowadzenia w życie pakietu do roku 2020. Czy Solidarność wesprze ten pomysł?
– Podkreślę, że to Solidarność jako pierwsza zaczęła mówić o zagrożeniach, jakie niesie ten pakiet. I to Solidarność od wielu miesięcy ciężko pracuje, aby przekonać polską klasę polityczną do działań mających na celu weryfikację tego pakietu. Cieszę się, że Solidarna Polska wyszła z inicjatywą unijnego referendum w tej sprawie. Ten pomysł wydaje się obiecujący i myślę, że warto go wesprzeć. Ale jeszcze za wcześnie, aby mówić o szczegółach. Najpierw powinno dojść do spotkania liderów Solidarności i liderów Solidarnej Polski, aby omówić te kwestie. Poza tym byłoby dobrze, gdyby ta inicjatywa wyszła poza ramy pomysłu jednej partii. Do tych działań powinni się włączyć przedstawiciele innych partii i frakcji politycznych, którzy już wcześniej wyrażali poparcie dla postulatu Solidarności o konieczności weryfikacji założeń tego szkodliwego dla Polski pakietu.

Referendum jest jednym z demokratycznych instrumentów wpływania na decyzje polityków między kolejnym wyborami. Solidarność w całym kraju zbiera podpisy pod inicjatywą zorganizowania referendum w sprawie utrzymania dotychczasowych uprawnień emerytalnych dla wszystkich grup zawodowych. Czy Solidarności uda się przekonać wymaganą liczbę osób do złożenie podpisów pod wnioskiem o referendum?
– Czasu jest faktycznie niewiele, ale jeśli nie uda się zebrać wymaganej liczby podpisów obywateli w najbliższych tygodniach, to ci obywatele muszą być świadomi tego, że to nie tyle będzie porażka związku, ile wielka przegrana wszystkich obywateli, przyszłych emerytów i tych, którzy tej emerytury nie dożyją. Opowieści o wydłużającym się czasie życia można między statystyczne bajki włożyć. Jeśli jeden człowiek dożywa 90-tki, a jego dwóch kolegów umiera w wieku 65 lat, to statystycznie każdy z nich żyje ponad 73 lata. Tyle statystyka. A rzeczywistość jest taka, że dwóch tej proponowanej przez premiera Tuska emerytury nie dożyje. Polska potrzebuje innych rozwiązań niż automatyczne wydłużanie i zrównywanie  wieku emerytalnego, jakie chce nam zaserwować rząd.

Jednym z najczęściej padających słów w ostatnich tygodniach jest słowo kryzys…
– I on już niewątpliwe jest w naszym kraju. I jak zwykle głównymi ofiarami są pracownicy. Widać to m.in. w branży hutniczej, widać w przemyśle motoryzacyjnym. Plaga umów śmieciowych. Bardzo modna niestety stała się wśród pracodawców praktyka przenoszenia pracowników do różnych zewnętrznych firm usługowych, do agencji pracy tymczasowej. To są rzeczy podłe. Pracownicy są traktowani jak przedmioty, a nie jak ludzie. I jeśli tutaj wspólnie z politykami nie wprowadzimy elementów prawnych, które pomogą zwalczyć te praktyki, traktowanie pracowników w Polsce będzie coraz to gorsze.

Czyli czas usiąść do stołu z politykami i porozmawiać, jak z tym walczyć.
– Aż kłaniałoby się, aby wrócić do pomysłu ze stycznia 2009 roku, kiedy wspólnie z obecnym przewodniczącym Komisji Krajowej Piotrem Dudą i szefem Sekretariatu Górnictwa i Energetyki Kazimierzem Grajcarkiem zwróciliśmy się do rządu o zorganizowanie „okrągłego stołu gospodarczego”, którego celem byłoby wypracowanie wspólnych instrumentów, chroniących pracowników przed skutkami kryzysu. I teraz też powinno się tak stać, ale obawiam się, że przez całe najbliższe półrocze społeczeństwo będzie karmione medialną papką tematów zastępczych z zapowiedzią igrzysk w postaci Euro 2012, aby przykryć realne problemy. Obawiam się, że rząd będzie kontynuował politykę dyskredytowania pomysłów związków zawodowych, co oznacza, że na taki „okrągły stół” w najbliższych miesiącach nie ma szans. Ewentualnie w drugiej połowie roku, już po igrzyskach, może się taka szansa pojawić. Może wreszcie rząd zrozumie, że trzeba usiąść razem ze związkowcami i pracodawcami, być może pod auspicjami prezydenta i zrobić wszystko, aby wypracować wspólne rozwiązania, które pozwolą skutki tego kryzysu dla społeczeństwa złagodzić.

Bo inaczej nastąpi krach i wielki bunt społeczny?
– Nie chcę się bawić we wróżbitę. Najgorsza jest ta stagnacja. Połowa ludzi nie uczestniczyła w wyborach. Ludzie przestają wierzyć klasie politycznej w Polsce. I zastanawiam się, co będzie, gdy kryzys wybuchnie z całą mocą. Komu wtedy ludzie będą wierzyć, do kogo się zwrócą o pomoc. Ostatnio słyszę sporo opinii, które są dla mnie budujące. Mówi się, że w tym momencie to Solidarność znowu będzie Polsce potrzebna. Tylko żeby tak się stało, żeby ludzie ponownie uwierzyli  Solidarności, to musi mieć ona, choć może to pompatycznie brzmi, sumienie czyste jak nowonarodzone niemowlę i siłę Herkulesa. Aby oba te warunki zostały spełnione potrzebna jest ciężka, organiczna praca, także wewnątrz związku. Bo nie ma co ukrywać, że związek wymaga zmian. Jeżeli nie będzie nas stać na wewnętrzne zmiany, to ludzie nam nie uwierzą. Będziemy postrzegani po prostu jako część establishmentu, który nie potrafił obronić ludzi przed kryzysem. I Solidarność oraz inne związki zawodowe mogą zostać w trakcie protestów społecznych zmarginalizowane, zepchnięte do archiwum. Mam nadzieję, że nowe pokolenie działaczy, którzy przewodzą obecnie strukturom związku ma w sobie tyle siły i determinacji, aby sprawić, żeby ci, którzy już nikomu nie wierzą, uwierzyli ponownie  w Solidarność.
 

Z Dominikiem Kolorzem, przewodniczącym Śląsko-Dąbrowskiej Solidarności rozmawiał Grzegorz Podżorny

Dodaj komentarz