Co się stało z klasą III RP?


Szanowne grono pedagogiczne, drodzy rodzice, kochana młodzieży! Chciałoby się, jak uczeń ze starego dowcipu, odebrać w szkole świadectwo i westchnąć z ulgą: „Jeszcze tylko wp…dol i wakacje”. Niestety tak to już jest, że w pewnym wieku wakacje zmieniają imię na urlop i nie trwają dwa miesiące, tylko znacznie krócej. Ale nie należy narzekać, lecz pamiętać, że są tacy, którzy mają gorzej. Nie dość, że nie będą mieli w ogóle wakacji, to jesienią po egzaminach poprawkowych czeka ich naprawdę solidne i zasłużone lanie.
Cała klasa III RP myślała, że znowu się wymknie karze. Ruszył i wciąż trwa festiwal wymówek i usprawiedliwień. Na próżno. Wiem, że niektórzy w domach i w restauracjach opowiadają, że to wszystko przez Bronczyńskiego, który postanowił ponownie zostać przewodniczącym szkolnej rady uczniowskiej i zupełnie się skompromitował. Łobuzy z innych klas przylepiali mu kartki na plecy. Dowcipnisie ukrywając się pod ławkami, wiązali mu sznurówki „obuwia zmiennego”, co powodowało, że Bronczyński wstając z krzesła i próbując zrobić krok naprzód, przewracał się wśród salw śmiechu. Demolował przy tym elementy szkolnej infrastruktury takie jak ławki i oszklone gabloty, w tym tę, w której wisiały dyplomy za wierną służbę instytucji. W dodatku wyszło na jaw, że jego zwycięstwa w szkolnych konkursach ortograficznych to była bezczelna ustawka, bo uczeń ów nie odróżniał „u” od „ó”, „rz” od „ż”, a nawet „h” od „ch”.
W finale serii wpadek niegdysiejszy prymus z III RP przegrał wybory z prymusem z IV RP Dudowiczem. A to nawiasem mówiąc dopiero preludium przed jesiennymi wyborami do szkolnego samorządu, gdzie oprócz uczniów dwóch wyżej wymienionych klas startuje uczeń Ciastecki kontestujący system, który zaowocował patologiami uwidocznionymi w klasie III RP.
Widowiskowy upadek Bronczyńskiego, owszem, miał swój symboliczny charakter, ale ten uczeń był tylko jednym z typowych przedstawicieli III RP, uosabiał wręcz statystyczną średnią w tej klasie. Cała ta klasa przez 8 lat zbijała bąki. Niczego się nie uczyli, dbali wyłącznie o to, aby mądrze i grzecznie wyglądać. Jedną ręką wręczali kwiaty i drobne upominki dyrektorowi i gronu pedagogicznemu, a drugą dopisywali oceny w dziennikach, korektorami usuwali uwagi. Tymczasem afera szatniowa, afera stołówkowa, afera wycieczkowa, nagrania z przekrętów w szkolnym sklepiku, afera z Osiołowskim na dopalaczach czy ustawienie konkursu na woźnego to wszystko jest dziełem uczniów tej właśnie klasy.
To, że w III RP dzieje się źle, widzieli uczniowie innych klas. Na korytarzach coraz częściej mówiło się, że z powodu tych z III RP cierpi cała szkoła, bo leci w rankingach na zbity, za przeproszeniem, pysk. Na dwa semestry przed katastrofą Zdonek, jeden z prymusów III RP, zrezygnował z nauki w naszej szkole, porzucił przewodniczenie samorządowi szkolnemu i przeniósł się do innej placówki. Mówiono, że to dlatego, iż jest zbyt zdolny, aby nadal uczyć się w naszej szkole. Ale prawda była inna. Choć zamiast uczyć się, wolał kopać w piłkę i palić cygara w szkolnych ubikacjach, to jednak nie był tak oderwany od rzeczywistości jak reszta jego klasy. Już wtedy czuł, że on i jego koledzy popłyną na egzaminie wieńczącym 8 lat rzekomej nauki i zwiał czarować gdzie indziej.
Żeby nie przeciągać, bo lato czeka i rzeka, a za rzeką las. Otóż pragnę poinformować, że po wakacjach zmieniamy system w naszej szkole. Nie będzie już tych klas typu III RP i IV RP, tylko normalnie, np. V A, V B, V C, a nawet V D, jeśli przyrost naturalny pozwoli. A na ocenę postępów w nauce nie będziemy czekać 8 lat, tylko będziemy oceniać i reagować na bieżąco. Postaramy się, aby w naszej szkole w końcu było normalniej.
Jeden z Drugą;)