Co dalej z PKP Cargotabor?
Pracownicy PKP Cargotabor obawiają się o swoje miejsca pracy. Pracodawca w dalszym ciągu nie przedstawił żadnych konkretnych informacji dotyczących skali planowanych zwolnień grupowych. Żeby ratować firmę, załoga zgodziła się na skrócenie tygodnia pracy do 4 dni, a co za tym idzie na obniżenie wynagrodzeń.
O przyszłości spółki przedstawiciele pracodawcy i kolejarskich organizacji związkowych mieli rozmawiać 12 sierpnia, ale spotkanie zostało odwołane. To już kolejny raz. Wcześniej odwołano rozmowy zaplanowane na 7 sierpnia. – Sytuacja jest patowa, a termin kolejnego spotkania został wyznaczony dopiero na 21 sierpnia – mówi Andrzej Morel, przewodniczący „Solidarności” w PKP Cargotabor.
O zamiarze przeprowadzenia przez pracodawcę zwolnień grupowych pracownicy dowiedzieli się z mediów. Strona związkowa nie otrzymała pisma dotyczącego szczegółów planowanej redukcji zatrudnienia. – Wciąż nie wiadomo, ile osób zostanie zwolnionych i które zakłady napraw taboru zostaną zamknięte – zaznacza związkowiec.
Trudną sytuację zakładu pracownicy już odczuli w swoich portfelach. Przed 10 sierpnia na ich konta wpłynęły niższe wynagrodzenia za lipiec. – Tydzień pracy został skrócony do 4 dni, a tym samym wynagrodzenia zostały obniżone o 20 proc. Miesiąc temu każdy indywidualnie decydował, czy godzi się na zmniejszenie wymiaru etatu. Pracownicy są gotowi zacisnąć pasa, ale chcieliby widzieć, że ich wysiłek przynosi efekty – mówi przewodniczący „S” w PKP Cargotabor.
Niepokój wśród pracowników wzbudziło wstrzymanie dostaw prądu do większości zakładów wchodzących w skład PKP Cargotabor. Do wyłączenia zasilania doszło 8 sierpnia rano. Energii elektrycznej pozbawiona została jedna z dwóch hal znajdujących się w Tarnowskich Górach oraz zakład w Dąbrowie Górniczej. Z tego względu remonty musiały zostać wstrzymane i firma została pozbawiona możliwości realizacji zleceń, a tym samym zarabiania. Dostawy energii elektrycznej zaczęto stopniowo przywracać dopiero po 24 godzinach, 9 sierpnia przed południem. Jak poinformował Andrzej Morel, we wtorek 13 sierpnia bez prądu w dalszym ciągu pozostawało aż 5 zakładów należących do firmy. Chodzi o zakłady w Olsztynie, Gorzowie Wielkopolskim, Szczecinie, Ostrowie Wielkopolskim i w Krakowie.
Kilka dni temu w PKP Cargotabor otwarte zostało postępowanie sanacyjne, w ramach którego sąd wskazał tymczasowego nadzorcę. Postępowanie to miało ułatwić przejście przez trudny okres restrukturyzacji i wyprowadzenie spółki na prostą. Okazuje się jednak, że status prawny firmy znów może ulec zmianie. Z informacji medialnych wynika, że spółka złożyła w sądzie wniosek, w którym domaga się wycofania postępowania sanacyjnego.
Trudna sytuacja w PKP Cargotabor jest związana z problemami, z którymi boryka się spółka PKP Cargo, będąca głównym zleceniodawcą dla tej firmy. Andrzej Morel podkreśla, że część pracowników nie wytrzymuje presji i sama się zwalnia. Tylko w ciągu ostatnich kilku tygodni z pracy odeszło ok. 200 osób.
PKP Cargotabor to jedna z największych spółek w Europie zajmujących się naprawą, utrzymaniem i modernizacją taboru kolejowego. Firma zatrudnia ok. 2400 pracowników. W jej skład obok centrali w Warszawie wchodzi 16 sekcji napraw taboru. Są one zlokalizowane m.in. w Dąbrowie Górniczej, Jaworzynie Śląskiej, Krakowie, Tarnowskich Górach i Zabrzegu Czarnolesiu.
Agnieszka Konieczny
źródło foto: commons.wikimedia.org/Lichen99