Solidar Śląsko Dąbrow

Cień świstaka

Na wiosnę każdy czeka. Im dalej w głąb lutego, tym bardziej niecierpliwie. Jedni potrafią dostrzec oznaki wiosny dosłownie wszędzie. Już sam fakt, że luty ma mniej dni niż inne miesiące, sprawia, że są dobrej myśli. Inni z kolei przewidują, że zima da jeszcze popalić i to nie tylko w marcu, ale jeszcze w kwietniu, a może i na początku maja. Bo nawet jeśli nie sypnie mocno śniegiem, to przymrozki murowane. Może i przygruntowe, ale jednak.

2 lutego Amerykanie obserwują w Pensylwanii świstaka, a właściwie świszcza. Po łacinie marmota monax. Gryzoń po wygramoleniu się z norki wstaje na tylnych łapach. Jeśli zobaczy swój cień, uznaje się, że zima potrwa jeszcze 6 tygodni. Jeśli cienia nie ujrzy to znak, że zima potrwa już niedługo (lub że świstak jest ślepy). Wróżenie ze świstaka ma długą tradycję, ale najciekawsze jest to, że sprawdzalność tej wróżby wynosi 50 proc. Czyli równie dobrze można rzucić monetą. To jak w znanym przysłowiu: „Jeśli na św. Hieronima jest deszcz, albo go ni ma, to na koniec listopada śnieg pada, albo nie pada”. Ale marketing zrobiony wokół świstaka z Pensylwanii robi wrażenie. Od dekad, co roku 2 lutego Amerykanie na żywo i przed telewizorami obserwują wróżbę gryzonia.

Można się zastanawiać nad meandrami ludzkiego umysłu, a nawet próbować podejść ze zrozumieniem. Skoro w dzisiejszym świecie narasta poczucie niepewności o przyszłość, to w tych świstakowych jasełkach jest jakiś stały grunt. Wiadomo, że 2 lutego ktoś wyjmie gryzonia z pensylwańskiej nory. Aparaty sfotografują, dziennikarze opiszą, telewizja pokaże. I będą mówić, że zobaczył cień, albo też, że nie zobaczył. Jak co roku. Tradycyjnie. W całodobowych, telewizyjnych stacjach dezinformacyjno-rozrywkowych oraz tych rozrywkowo-dezinformacyjnych mamy do czynienia z czymś takim codziennie. Różnej maści eksperci dyskutują, wróżą z fusów i świstaków, stawiają prognozy, a sprawdzalność tych bajań jest taka, jak wróżby gryzonia z Pensylwanii. Inna sprawa, że wolę już dyskusje o cieniu świstaka, niż debaty o zgoleniu wąsów przez Komorowskiego, snute na łamach i na antenach. Bronek pytany niedawno podczas spotkania z młodzieżą o tę sprawę wielkiej wagi państwowej odpowiedział, że zgolił, „bo krzywo rosły”, a „symetria jest w życiu ważna”. Nie wiem, jak czują się po tej wypowiedzi debatujący na poważnie o wąsach o Komorowskiego, ale świstak z Pensylwanii pewnie pękłby ze śmiechu i jego cień też. Na szczęście mieszka daleko i nie zajmuje się pierdołami. No, może raz w roku.

Wszystkim rodakom spragnionym prognoz z żyjątek na „ś”, proponuję wróżenie ze śledzia. Po łacinie clupea harengus. Mogą to być płaty, matiasy, rolmopsy czy tuszki. Mogą być solone, w occie, w oleju czy „pod pierzynką”. To bez znaczenia. Wróżenie jest proste. Jeśli w najbliższy wtorek wieczorem spróbujesz śledzia, to oznacza, że jest to ostatni dzień karnawału. Jeśli nie tkniesz ani trochę śledzika, to i tak nic to w kalendarzu nie zmieni. I to jest wyższość wróżb ze śledzia nad wróżbą świstaka. Sprawdzalność stuprocentowa.

Jeden z Drugą;)


Dodaj komentarz