Solidar Śląsko Dąbrow

Ciamajdan

Zawsze wkurza mnie, gdy politycy na wszelkie zarzuty pod swoim adresem, odpowiadają:
„za czasów naszych poprzedników też tak było”. Wnerwia mnie, gdy ich jedyną odpowiedzią
na niekompetencję, głupotę, nepotyzm i arogancję, jest przywoływanie podobnych grzechów oponentów. Tego typu tłumaczenia słyszałem już z ust przedstawicieli wszystkich możliwych stron sceny politycznej. To cecha każdej ekipy rządzącej, z obecną włącznie. 
 
Jednak krew się we mnie gotuje jeszcze bardziej, gdy ci „poprzednicy”, czyli politycy, którzy stracili władzę, w dzień po przegranych wyborach zmieniają się w niewiniątka. Nawet skompromitowani do cna jegomoście, którzy powinni raz na zawsze zniknąć z życia publicznego, nagle stroją się w piórka moralnych autorytetów i ostatnich sprawiedliwych.
 
W maju 2012 roku moralny autorytet III RP nawołuje do pałowania związkowców, którzy przyszli pod Sejm protestować przeciwko wydłużeniu wieku emerytalnego i wyrzuceniu do kosza przez ówczesnych rządzących ponad dwóch milionów podpisów obywateli o referendum w tej sprawie. Skandaliczna wypowiedź nie spotyka się nawet z cieniem krytyki ze strony wiodących mediów i polityków ekipy rządzącej. 
 
W październiku 2012 roku prezydent Bronisław Komorowski podpisuje nową ustawę
o zgromadzeniach publicznych, która w znaczny sposób ogranicza prawo obywateli do manifestowania swoich poglądów.
 
We wrześniu 2013 roku Solidarność i inne związki zawodowe organizują Ogólnopolskie Dni Protestu, których kulminacją jest wielka, 200-tysięczna manifestacja. Demonstranci domagają się wzmocnienia instytucji referendum obywatelskiego i wycofania fatalnych dla pracowników zmian w Kodeksie pracy. Większość wiodących mediów ogranicza relację z tej jednej z największych po 1989 roku akcji protestacyjnych do informacji o korkach w Warszawie. 
 
W czerwcu 2014 roku policja i ABW wkracza do redakcji jednego z największych tygodników
w Polsce i siłą próbuje wyrwać redaktorowi naczelnemu czasopisma laptop z nagraniami kompromitujących rozmów polityków przy ośmiorniczkach i carpaccio z matiasa holenderskiego. 
 
W październiku 2014 roku policja aresztuje dziennikarzy relacjonujących wydarzenia w Państwowej Komisji Wyborczej po skandalu związanym z nieprawidłowościami w wyborach samorządowych. Nie spotyka się to z jakimkolwiek przejawem zawodowej solidarności ze strony dziennikarzy wiodących mediów. 
 
Co łączy te i wiele innych, podobnych wydarzeń, których z braku miejsca nie przytoczę?
Ano to, że ich autorami byli obecni wojownicy o demokrację, wolność słowa i zgromadzeń.
Ci sami, którzy dzisiaj organizują spontaniczną okupację Sejmu, zamawiając dzień wcześniej tysiąc kanapek. Ci sami, którzy pozują do zdjęć, leżąc na ulicy i udając, że pobiła ich policja.
Ci sami, co dzisiaj trzymają kciuki, żeby pod Sejmem polała się krew, aby mógł powstać
„polski majdan”, który przywróci im władzę i wpływy. 
 
Warto o tym pamiętać, zanim partyjne wojenki zrobią nam do reszty wodę z mózgu. I właśnie tej pamięci życzę Wam drodzy Czytelnicy na nadchodzące Święta Bożego Narodzenia. Nie dajcie sobie ich zepsuć. 
 
Trzeci z Czwartą:)
 
 

Dodaj komentarz