Solidar Śląsko Dąbrow

Całoroczny prima aprilis

Tak się wyjątkowo w tym roku złożyło, że Wielkanocny Poniedziałek wypadł pierwszego kwietnia, czyli w prima aprilis. Jako że przez wyjątkowo nieśmiałą tegoroczną wiosnę tradycyjne dyngusowe polewanie wodą groziło zapaleniem płuc, mogliśmy się spokojnie skupić na robieniu sobie jaj z bliźnich. Moją ulubioną rozrywką pierwszego kwietnia jest śledzenie aprilisowych sucharów, które pojawiają się musowo w wieczornych serwisach informacyjnych. Wiadomo dowcipasa jakiegoś wyciąć trzeba, a jednak pułapki z tym związane czają się na każdym kroku.

Problem polega na tym, że widz spodziewa się, że będą go chcieli zrobić w jajo i jest czujny, więc żart powinien być błyskotliwy, żeby widza zaskoczyć. Z drugiej jednak strony, jeżeli wic będzie zbyt zmyślny, część przeciętnych zjadaczy mediów może uwierzyć, że to prawdziwy nius, a wtedy konsekwencje mogą być opłakane, jak w przypadku słynnego radiowego słuchowiska H.G. Wellsa Wojna Światów, po wysłuchaniu którego połowa mieszkańców New Jersey uwierzyła, że na ziemi naprawdę wylądowali Marsjanie i wybuchła panika.

Tak więc z roku na rok poziom dowcipasów i wkrętów w wieczornych serwisach informacyjnych się obniża, za to rośnie skala zażenowania zarówno na twarzach telewizyjnych prezenterów, którzy te gnioty muszą sprzedawać, jak i wśród widzów, którym są one serwowane.

No więc cały dzień czekałem na tegorocznego suchara. Oglądam jeden serwis, drugi, trzeci i nic. Żadnego UFO w Sejmie, żadnych złóż ropy naftowej na Kielecczyźnie, kompletnie nic. Tylko śnieg i gadające głowy smutnych panów z Wiejskiej. Długo zastanawiałem się, jakie są powody tego rażącego zaniedbania, aż w końcu przypomniałem sobie zawartość dzienników z kilku poprzednich dni.

Oto np. niedawno ujawniono, że w ramach nowelizowania ustawy o ratownictwie medycznym resort zdrowia ma zamiar wydłużyć obowiązkowy czas przyjazdu karetki z 20 do 30 min, a przy okazji po zmianach tylko w co trzeciej karetce będzie musiał być lekarz. Poprawa statystyk po ostatniej serii wtop służby zdrowia murowana, a że pewnie niektórzy przyjazdu pogotowia nie doczekają, to już zupełnie inna bajka.Kolejny nius z ostatnich dni: Jak się okazuje, pieniądze wyczesane z kierowców przez las nowych fotoradarów zostaną przeznaczone na… budowę kolejnych fotoradarów. Wiadomo, żeby interes się kręcił zyski trzeba przeznaczyć na inwestycje i rozwój. Kto by tam pamiętał, że podobno miało chodzić o jakieś tam bezpieczeństwo.

Jedziemy dalej? Proszę bardzo. Niejaki Borsuk w ostatnich sześciu latach latał sobie samolotem z domu w Gdańsku do roboty w Warszawie 713 razy, czyli co trzy dni. Podatników kosztowało to prawie 400 tysięcy złotych. Na dodatek rzeczony Borsuk zamiast zapaść się ze wstydu pod ziemię, skomentował całą sprawę ustami wicedyrektora swojego biura, że wszystkie przeloty były służbowe.

Dlaczego nie było dowcipasów w dzienniku 1 kwietnia? Otóż Drodzy Czytelnicy, nasi wybrańcy robią sobie z nas ordynarne jaja dzień w dzień przez cały rok. W prima aprilis panowie z TV po prostu pozwolili nam odpocząć.

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz