Solidar Śląsko Dąbrow

Bohater w swoim domu

Niewiele jest w życiu człowieka rzeczy bardziej frustrujących niż remont. Bez względu na to czy mieszkanie odziedziczyliśmy po babci, czy wzięliśmy je na kredyt, który przyjdzie nam spłacać do momentu, aż sami dochrapiemy się wnuków. Prędzej czy później tapety zaczną odłazić ze ścian, w gniazdkach przestanie płynąć prąd, za to z wszelkich kolanek, rurek i uszczelek zacznie kapać woda.

Kiedy konieczność przeprowadzenia remontu dopadnie w końcu człowieka – a dopadnie na pewno i to każdego – stajemy przed dramatycznym wyborem. Opcje są trzy: rżnąć głupa i wmawiać gderającej żonie, że tynk sypie się na głowę z powodu szkód górniczych i ruchu płyt tektonicznych, z bolącym sercem i portfelem wezwać fachowca lub spróbować zaimponować domownikom, robiąc remont samemu, a przy tym zaoszczędzić trochę grosza. Ja wybrałem ostatnią opcję. Wziąłem urlop w robocie, pożyczyłem drabinę od sąsiada, nakupiłem zaprawy gipsowej, gładzi szpachlowej, farb oraz tapet wszelakich i zabrałem się do roboty. Po trzech dniach tynkowania, zmarnowaniu trzech 25-kilogramowych worów zaprawy i połamaniu ze złości dwóch poziomic doszedłem do smutnej konstatacji, że wbrew temu, co obiecuje reklama jednego z marketów budowlanych, nie stanę się „bohaterem w swoim domu” i będę jednak musiał wezwać fachowca.

Fachowiec przyszedł, popatrzył, złośliwym uśmieszkiem skwitował moje wysiłki, po czym raz dwa uwinął się z robotą. Kiedy policzyłem sobie, ile kosztowała mnie chęć zaoszczędzenia na własnoręcznym wykonaniu remontu, okazało się, że zmarnowany materiał i zepsute narzędzia kosztowały prawie tyle, ile wynagrodzenie fachowca. O wstydzie z powodu kompromitacji w oczach domowników i faktu, że bohaterem w moim domu został jakiś obcy facet, któremu w dodatku musiałem za to zapłacić, nawet nie wspominam.

Prosta prawda, że jak coś się sypie, to nie należy odkładać roboty na później, a porządny fachowiec zawsze jest lepszy, a w szerszej perspektywie również tańszy od fachowca marnego, sprawdza się nie tylko przy okazji remontów.

Pod rządami „fachowców” nasz kraj coraz bardziej przypomina betonowe klocki wybudowane w złotej dekadzie Gierka, w których zdecydowana większość z nas ma wątpliwą przyjemność mieszkać. Niby całość jako tako trzyma się w kupie, ale gdzie nie dotknąć, gdzie nie puknąć młoteczkiem, tam wszystko się sypie. Tapeta z namalowaną zieloną wyspą coraz bardziej zaczyna odłazić, a na to, co się za nią kryje, aż strach spojrzeć. Dwumilionowe bezrobocie, benzyna za 6 zł, kolejna fala emigracji zarobkowej, a czynsz w postaci podatków coraz wyższy. Można próbować lepić dziury szpachlą i dalej udawać, że nic złego się nie dzieje, ale podobnie jak w przypadku remontu mieszkania, im dłużej będziemy zwlekać tym wyższy rachunek przyjdzie nam w końcu zapłacić.

Trzeci z Czwartą:)

Dodaj komentarz