Błędy prezesa odbiją się czkawką
Spodziewaliśmy się tego. Prezes Nowak podejmował złe decyzje, przez które polski przemysł zbrojeniowy jest dzisiaj w gorszej kondycji, niż po rozpadzie Układu Warszawskiego – powiedział Zdzisław Goliszewski przewodniczący Solidarności w Bumarze Łabędy. W ten sposób odniósł się do wtorkowej informacji o odwołaniu Edwarda E. Nowaka z funkcji prezesa grupy Bumar.
– W Łabędach nikt nie będzie tęsknił za prezesem Nowakiem. Restrukturyzacja przeprowadzona w całej grupie za jego kadencji polegała wyłącznie na zwalnianiu ludzi i likwidowaniu produkcji. W ogóle nie patrzono przy tym na zachowanie mocy produkcyjnych spółek Bumaru i dzisiaj jest to poważny problem. Po podpisaniu indyjskiego kontraktu okazało się, że brakuje wykwalifikowanych pracowników, którzy będą w stanie go wykonać. Błędy prezesa Nowaka jeszcze długo będą odbijać się czkawką – podkreśla Zdzisław Goliszewski.
17 stycznia Bumar podpisał z indyjską firmą BEML Limited kontrakt na dostawę 204 wozów zabezpieczenia technicznego WZT-3. Wartość umowy to 275 milionów dolarów. Po odwołaniu Edwarda E. Nowaka z funkcji prezesa grupy pojawiły się pogłoski, według których miało ono związek z tym, że Nowak podpisał kontrakt bez zgody rady nadzorczej Bumaru. – To na pewno nie było powodem jego zwolnienia. Wczoraj rada nadzorcza zatwierdziła kontrakt, a co dla nas bardzo ważne na stronie internetowej grupy pojawiła się również informacja, że podpisano umowę na wykonanie wozów WZT-3 z Łabędami oraz, że to zlecenie jest sprawą priorytetową dla całej grupy i będzie realizowane – mówi Goliszewski.
Jego zdaniem przyczyn odwołania Nowaka było bardzo wiele – Oprócz błędów popełnionych przy restrukturyzacji zakładów grupy, na tę decyzję wpłynął pewnie przede wszystkim sposób zarządzania wprowadzony przez prezesa Nowaka. Wszystkie decyzje były podejmowane odgórnie, a prezesi poszczególnych zakładów Bumaru często nie mieli nic do powiedzenia. Prezes Nowak próbował przenieść do przemysłu zbrojeniowego model stosowany w motoryzacji. Wychodził z założenia, że wszystkie podzespoły da się kupić na zewnątrz, a zakłady takie jak Bumar Łabędy powinny zostać przekształcone jedynie w montownie gotowych produktów. Kto choć trochę zna się na motoryzacji, wie, że takie rozwiązania nie mają szans powodzenia w tej branży – ocenia szef „S” w Bumarze Łabędy.