Solidar Śląsko Dąbrow

Bezruch niewyspanych

W najbliższy weekend zmieniamy czas na właściwy dla naszej strefy, czyli czas środkowoeuropejski. W tym naszym właściwym czasie pozostaniemy do końca marca. Potem znowu zmiana i przez kolejne siedem miesięcy będziemy żyli w czasie wschodnioeuropejskim.  Niech nikt nie mówi, że nie ma to wpływu na nasze życie. Ma ogromny. Bo jeśli ktoś przez siedem miesięcy w roku wstaje godzinę wcześniej niż powinien, to jest notorycznie niewyspany. Więc rodacy dosypiają, gdzie mogą. Jak na dłoni widać to w Sejmie. Jednego się wyznacza, żeby gadał, a reszta słodko drzemie. Od czasu do czasu przeciągną się, rozprostowując kości, w sejmowej gwarze nazywa się to głosowaniem. Co prawda przed wyborami różni przytomni ludzie nawołują, żeby głosować na wyspanych, albo chociaż na tych cierpiących na bezsenność, ale jakoś dziwnym trafem śpiochy zawsze są w przewadze. Nic w tym dziwnego, skoro aż połowa dorosłych Polaków zaspała na wybory.

Wydawałoby się, że przez tych pięć miesięcy obowiązywania czasu środkowoeuropejskiego powinno być w naszym kraju lepiej, a w każdym razie normalnie. Ale doświadczenie uczy, że to złudne nadzieje. Siedem miesięcy czasu wschodnioeuropejskiego tak nam rozregulowuje wewnętrzne zegarki, że pięć miesięcy to za mało, żeby wrócić do normy. Wiedzą o tym doskonale drogowcy. Co roku okazuje się, że, jak to się mówi w telewizji, zima zaatakowała, a oni znów zaspali. I ani się człowiek obejrzy następuje atak wiosny, kwitną dziury w drogach, a w ostatni weekend marca, jak obuchem w głowę trafia nas kolejna zmiana czasu, śpimy o godzinę krócej. Jak żyć chciałoby się zapytać samego premiera. On nam łzę obetrze, przytuli i powie, że rząd dołoży wszelkich starań, aby problem rozwiązać. Następnego dnia gazety napiszą, że premier na wieść o kolejnej zmianie czasu się wściekł i polecił coś z tym zrobić. Przed kolejnymi wyborami powie, że ze względu na krecią robotę opozycji, nie udało się tej kwestii rozwiązać, ale jeśli zagłosujemy na niego i jego ugrupowanie, to ta kluczowa kwestia zmiany czasu zostanie rozwiązana. Rozwiązanie, jak można się domyślać, będzie polegało na tym, że w mediach nie będzie się mówić o zmianie czasu. I wtedy problem zniknie jak ręką odjął.  Jak mawiał wąsaty klasyk: Nie chcesz Pan mieć gorączki, to stłucz termometr.

Polacy są niewyspani, ale finansjera śpi dobrze, bo śpi na pieniądzach. Zyski banków za 3 kwartały znów pokazują nawet kilkudziesięcioprocentowe wzrosty. I jakoś nie słychać głosów tzw. ekspertów ekonomicznych, że coś tu jest nie w porządku. A jeśli w jakimś zakładzie uda się związkom zawodowym wywalczyć raz do roku kilkuprocentowe podwyżki, to biadoleniu ekspertów, że to wywoła hiperinflację, nie ma końca.

W Europie rozkwita ruch oburzonych protestujących przeciwko bezczelności finansjery. Nie bardzo wiadomo, co z tego wyniknie. Pierwsza próba przeszczepienia tego ruchu do Polski zamieniła się w parodię. Dzieci bogatych rodziców protestowały przeciwko temu, dzięki czemu ich rodzice się bogacą.  Ci, którzy rzeczywiście mają powody protestować, tkwią w półśnie. Bezruch niewyspanych.

Jeden z Drugą:)


Dodaj komentarz