Solidar Śląsko Dąbrow

Bez zwiększenia nakładów uczelnie wyższe nie staną się atrakcyjne dla młodych ludzi

Bez zwiększenia nakładów nie staniemy się atrakcyjni dla młodych ludzi, nie zachęcimy ich do zostawania na uczelniach wyższych, prowadzenia badań i zajęć dydaktycznych. Będziemy kształcić specjalistów, którzy wyjadą zagranicę lub pójdą do firm, niekoniecznie z polskim kapitałem – mówi Joanna Lisok, nauczyciel akademicki i przewodniczącą OZ NSZZ „Solidarność” na Politechnice Śląskiej.

W jakich nastrojach pracownicy wyższych uczelni rozpoczęli nowy rok akademicki?
– Z jednej strony mamy nadzieję, że śląskie uczelnie będą mogły brać udział w inwestycjach realizowanych z racji przyznania stolicy województwa prestiżowego tytułu Europejskie Miasto Nauki Katowice 2024. Z drugiej już wiemy, że nakłady na naukę i szkolnictwo wyższe w przyszłym roku będą zbyt niskie, aby mówić o znaczącym rozwoju uczelni i jej pracowników.

Optymizmem nie napawa także planowana na przyszły rok pięcioprocentowa waloryzacja wynagrodzeń w sferze budżetowej, w tym dla pracowników wyższych uczelni …
– W tej chwili nie mamy jeszcze pewności, że rzeczywiście otrzymamy podwyżki na tym poziomie. A nawet jeśli, to nie będą one wystarczające. W 2024 roku wynagrodzenia nauczycieli akademickich wzrosły średnio o ok. 30 proc., a pozostałych pracowników wyższych uczelni o ok. 20 proc., ale nie nadrobiliśmy wieloletnich zaniedbań. Nie doszliśmy do takiego poziomu, jaki powinniśmy osiągnąć, gdyby nasze płace były waloryzowane co roku.

W przyszłym roku resort nauki będzie miał do dyspozycji 34 mld zł, czyli tylko o 2,6 mld zł więcej, niż w obecnym …
– To pozornie więcej, ale kwota jest niewystarczająca. Zbyt niskie nakłady na naukę w dalszym ciągu są problemem. Jeśli nie podniesiemy finansowania z nieco ponad 1 proc. PKB – jak to miało miejsce w tym roku i jest planowane w roku przyszłym – do co najmniej 2 proc. PKB, nie będziemy konkurencyjni, jeśli chodzi o pozyskiwanie nowych pracowników, czy miejsc kształcenia dla obcokrajowców. Bez zwiększenia nakładów nie staniemy się atrakcyjni dla młodych ludzi, nie zachęcimy ich do zostawania na uczelniach wyższych, prowadzenia badań i zajęć dydaktycznych. Będziemy kształcić specjalistów, którzy wyjadą zagranicę lub pójdą do firm, niekoniecznie z polskim kapitałem.

Co Pani sądzi o planowanych zmianach w ustawie Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, szczególnie o propozycji łączenia uczelni? Przymusu w tej kwestii ma nie być, ale uczelnie, które się połączą, będą otrzymywały wyższą subwencję …
– Problem jest złożony. Nie ma prostego modelu łączenia uczelni. Każda ma swoją autonomię, inny zakres działania, wieloletnią tradycję, która nie jest tutaj bez znaczenia i przekłada się na prestiż uczelni, a przede wszystkim specjalistyczną bazę dydaktyczną. Trudno byłoby połączyć dwie uczelnie zwłaszcza państwowe, w taki sposób, by wyższa o 10 proc. – jak zapowiada resort nauki – subwencja zrekompensowała koszty, które będą musiały ponieść w momencie reorganizacji. Być może na łączeniu skorzystałyby małe, zbieżne profilami uczelnie i nie wykluczam, że któreś z nich na taki pomysł wpadną. Natomiast nie sądzę, by uniwersytety wiodące w aglomeracji śląskiej chciały się łączyć, rezygnując z dotychczasowego dziedzictwa uczelni. To jest prawie niemożliwe.

Gdyby jednak doszło do takiej sytuacji, co mogłoby się stać z pracownikami?
– Na pewno część z nich straciłoby pracę i nie mówię tylko o pracownikach administracyjnych, czy technicznych. Łączenie uczelni mogłoby oznaczać także zwolnienia pracowników dydaktycznych lub dla części z nich konieczność przekwalifikowania się, co nie jest proste. Należałoby rozpocząć od sprawdzenia, w których obszarach mamy zbyt wielu nauczycieli akademickich, a w których brakuje kadry i podejść do zmian w sposób systemowy. Trzeba pamiętać, że za każdą zmianą kryje się człowiek.

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego argumentuje, że łączenie uczelni mogłoby pozwolić na lepsze wykorzystanie infrastruktury …
– Samo słowo połączenie jest proste, ale procedura, która się za nim kryje wcale taka prosta nie jest. Budynki uczelniane zazwyczaj nie stoją blisko siebie, dochodzi więc kwestia przemieszczania się. Oczywiście plusem mogłoby być budowanie wspólnej bazy laboratoryjnej, z której korzystałoby więcej jednostek, ale można to zrobić bez łączenia uczelni a za pomocą odpowiedniego porozumienia w ramach konsorcjum, mając na uwadze przyciągnięcie większej liczby studentów do Metropolii Górnośląsko-Zagłębiowskiej.

Polskie uczelnie wyższe niewątpliwie mają sukcesy, ale wciąż nie najlepiej wypadają w rankingach międzynarodowych. Co trzeba zmienić?
– To także kwestia zwiększenia nakładów na badania i naukę, zatrzymywania zdolnych ludzi na uczelniach poprzez stworzenie im oferty konkurencyjnej w stosunku do korporacji, które kuszą ich dużo lepszymi zarobkami. Osobom kończącym z wyróżnieniem studia doktoranckie moglibyśmy oferować odpowiednie warunki finansowe na starcie, tak by mieli gdzie mieszkać, skupić się na pracy naukowej i badawczej a nie pracować w kilku miejscach, by się utrzymać. Kolejny element to możliwość korzystania z programów różnego typu m.in. staży zagranicznych. Osobom, które w młodym wieku korzystały z Erasmusa czy z Erasmusa plus, łatwiej jest się przenieść za granicę, pozyskać nowe doświadczenie, uzupełnić wiedzę. Wówczas inaczej mogą spojrzeć na funkcjonowanie uczelni pod kątem badawczym i naukowym.

Z Joanną Lisok, nauczycielem akademickim i przewodniczącą OZ NSZZ „Solidarność” na Politechnice Śląskiej, z-cą sekretarza Krajowej Sekcji Nauki NSZZ „S” rozmawiała Agnieszka Konieczny