Solidar Śląsko Dąbrow

Bez perspektyw, bez potomstwa

Za 40 lat będzie nas około 32 mln, czyli o ponad 6 mln mniej niż obecnie – wynika z prognoz demograficznych Głównego Urzędu Statystycznego. Za 50 lat w Polsce będzie tylko 2 mln dzieci,  dwukrotnie mniej niż osób po 80. roku życia.

GUS alarmuje, że pod względem liczby urodzeń 2013 rok był najgorszy w powojennej historii Polski. Liczba zgonów była większa od liczby urodzeń o ponad 15 tysięcy. – Mamy do czynienia z dramatycznym załamaniem demograficznym i nic nie wskazuje na to, by cokolwiek miało się zmienić. W Polsce od wielu lat umacnia się typ rodziny jednodzietnej. Zmniejsza się odsetek rodzin z dwojgiem dzieci i rodzin wielodzietnych. Na jedną Polkę w wieku prokreacyjnym przypada dokładnie 1,3 dziecka – informuje prof. Ewa Budzyńska, socjolog rodziny z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.

Dzieci tylko dla zamożnych
Są w wieku prokreacyjnym, ale odsuwają w czasie plany posiadania potomstwa, albo w ogóle o tym nie myślą. Rodziny o modelu 2+1 też nie zamierzają się powiększać. Młodzi ludzie rezygnują z potomstwa głównie z przyczyn ekonomicznych. – To zrozumiałe, bo przy obecnym bezrobociu, przy ogromnym zagrożeniu utratą zatrudnienia, bądź przy niewolniczej pracy na niegodziwych warunkach młodzi nie mają szans na założenie rodziny, rodzenie i wychowywanie dzieci – twierdzi prof. Budzyńska.

Nie mają pracy albo tyrają na okrągło, często za bardzo niskie wynagrodzenia i bez stabilizacji zatrudnienia. Obawiają się, że mogą je stracić tuż po pojawieniu się na świecie dziecka. Nie mają też mieszkań, a za pensje zbliżone do najniższej krajowej nie stać ich równocześnie na wynajem mieszkania i na utrzymanie rodziny. – Kiedyś chciałam mieć liczną rodzinę. Sama się w takiej wychowałam. Teraz wiem, że nie damy rady wychować więcej niż jednego dziecka. Wynajmujemy mieszkanie, pieniędzy wystarcza nam od pierwszego do pierwszego. Córka dwa lata temu rozpoczęła naukę w szkole, więc wydatków przybywa. Każde następne dziecko oznaczałoby kolejne inwestycje. Myślę, że dziś liczne potomstwo mogą mieć tylko ludzie zamożni – mówi Agnieszka, 34-letnia kosmetyczka z Czeladzi.

Za apelami nie idą zachęty
Podobnie jak Agnieszka uważa większość młodych Polaków. Oni doskonale zdają sobie sprawę, że polska polityka prorodzinna wypada bardzo marnie przy świadczeniach, jakie rodzinom oferują inne państwa w Europie. Tu nie wystarczą tylko rządowe apele o wzrost wskaźnika dzietności, bo za nimi nie idą żadne zachęty socjalno-ekonomiczne. – Rząd tylko udaje, że coś robi dla poprawy demografii. Od samych apeli o dzieci i bzdurnych kampanii, że im nas więcej, tym weselej, nie przybędzie miejsc pracy, mieszkań, nie będzie więcej żłobków, przedszkoli, zasiłków dla rodzin w trudnej sytuacji. Jeżeli nic się w tym kraju nie zmieni, to będzie nas jeszcze mniej – przewiduje Adrian, 28-letni socjolog. Od trzech lat znajduje tylko dorywcze zajęcia, które nie mają nic wspólnego z jego wykształceniem. Dopóki nie będzie miał stałej pracy i dochodów, to nie ma mowy o założeniu rodziny. Teraz nie miałby jej nic do zaoferowania.

Zdaniem prof. Ewy Budzyńskiej to właśnie zachęty socjalne są najważniejszym czynnikiem, który mógłby odwrócić niekorzystne trendy demograficzne. – Nie chodzi o socjal w postaci zasiłków, lecz o miejsca pracy stałej, a nie sezonowej oraz łatwy dostęp do tanich mieszkań. Przecież to do państwa należy tworzenie ram ekonomicznych rozwoju gospodarczego, a nie łupienie obywateli kolejnymi podatkami. Nie ma się co dziwić, że w takiej sytuacji dochodzi do masowej emigracji młodych ludzi – twierdzi pani profesor.

Nie wrócą do Polski
Tak naprawdę nie wiadomo, ilu wyjechało ich już z kraju, indywidualnie lub z rodzinami. Statystyki GUS z końca ubiegłego roku wskazują, że z Polski za pracą wyemigrowało 1,6 mln osób. Jednak zdaniem dr Stanisławy Góreckiej, demografa z Uniwersytetu Wrocławskiego, nawet GUS jest bezradny w ustaleniu liczby emigrantów. – W prognozach do 2035 roku GUS przyjął stałe saldo migracji, bo są one nieprzewidywalne. Wystarczy, że nastąpią zmiany uwarunkowań ekonomicznych czy społecznych i z roku na rok sytuacja może zmienić się o 180 stopni – wyjaśnia dr Górecka.

Póki co w Polsce zmian na lepsze nie widać, więc młodzi Polacy wyjeżdżają z kraju za chlebem i coraz częściej podejmują decyzję o pozostaniu za granicą na stałe. Tak też postanowiła 27-letnia Kinga, pielęgniarka od 5 lat mieszkająca w Edynburgu. – Wrócić do Polski, to wrócić donikąd. W Szkocji w ciągu miesiąca zarabiam tyle, ile u nas przez pół roku. Nie boję się, że stracę pracę. Tu ja i mój chłopak możemy w końcu pomyśleć o rodzinie. Damy radę, bo zasiłki na dzieci są bardzo atrakcyjne – mówi Kinga.

Coraz częściej Polacy starają się o obce paszporty. Z badań brytyjskiego resortu spraw wewnętrznych wynika, że tylko w 2013 roku aż 6 tys. naszych rodaków otrzymało obywatelstwo Wielkiej Brytanii. – To pokaźna liczba. Ale po co mają wracać, jeżeli w Ojczyźnie nie ma atrakcyjnych ofert pracy, mieszkania są drogie, a państwo nie ma im nic do zaoferowania. Ci ludzie włożyli wiele trudu w starania o obywatelstwo. Sądzę, że z Polską nie wiążą już przyszłości – mówi dr Górecka.

Kto pomoże staruszkom?
Demografowie, ekonomiści oraz socjologowie alarmują, że kryzys demograficzny to jedno z najpoważniejszych zagrożeń dla Polski. Argumentują, że drastyczny spadek urodzeń nieuchronnie spowoduje mocne załamanie ekonomiczne, związane m.in. ze starzeniem się społeczeństwa. Będzie także powodem dewaluacji wartości rodzinnych. – Brak dzieci poszerza społeczną przestrzeń egoizmu. Oznacza też brak przyszłych podatników i osób pracujących na emerytury seniorów. To spowoduje załamanie się finansów państwa, a wtedy załamie się też cała sfera pomocy dla starszych ludzi. Niskie emerytury, dzieci za granicą, kto im pomoże? – pyta prof. Ewa Budzyńska.

Ze statystyk GUS wynika, że jeśli niekorzystny trend demograficzny się utrzyma, to za 50 lat w Polsce będzie tylko ponad dwa miliony dzieci. Prawie dwukrotnie więcej będzie staruszków po 80. roku życia. – Starzejemy się i nie ma co liczyć na to, że w przyszłości będzie lepiej. Dodatkowy niepokój w tym kontekście może budzić zjawisko eurosieroctwa seniorów, których dorosłe dzieci wyemigrowały, pozostawiając samotnych, często schorowanych rodziców – ocenia dr Stanisława Górecka.

Beata Gajdziszewska
foto: pixabay.com/beni195bb
 

Dodaj komentarz