Solidar Śląsko Dąbrow

Baba z PGR-u

Kiedy byłem mały dziadek straszył mnie, że jak będę niegrzeczny, to przyjdzie po mnie baba z PGR-u. Dziadek zamiast serwować mi oklepaną czarną Wołgę, czy inne beboki, wymyślił straszydło tak oryginalne, że na samą myśl ciarki przechodziły mi po plecach. Chytrość dziadkowego pomysłu polegała głównie na tym, iż wiedział on, że jako kilkuletni berbeć nie miałem pojęcia co to jest ten PGR. Wiedziałem za to, że skoro dziadek mnie tym straszy, to musi to być coś naprawdę potwornego, a co dopiero baba stamtąd pochodząca. Skrzyżowanie strzygi z godzillą co najmniej, więc lepiej nie fikać i siedzieć cicho. Nie zastanawiałem się, nie dopytywałem. Wierzyłem na słowo.

Dzisiaj już wiem, że żadnej baby z PGR-u porywającej dzieci nie ma, a dziadek robił mnie ordynarnie w bambuko, mając przy tym pewnie niezły ubaw. Ta gorzka lekcja nauczyła mnie, że trzeba uważać z tym wierzeniem na słowo, bo chociaż dziadkowe ściemy wyszły mi na dobre, to inni mogą nie mieć tak niewinnych intencji.

8 października unijna komisarz do spraw klimatu Connie Hedegaard zainaugurowała ogólnoeuropejską kampanię „Świat jaki lubisz. Klimat, który ci odpowiada”, która ma na celu przekonanie ludzi, że europejska polityka klimatyczna przyniesie ogólny dobrobyt i uczyni z naszego kontynentu krainę mlekiem oraz miodem płynącą. Podczas specjalnej konferencji pani komisarz opowiadała m.in., że tradycyjne sposoby ogrzewania budynków można z powodzeniem zastąpić np. wykorzystując ciepło ludzkich ciał. Co prawda nie jestem ani specem od energetyki cieplnej, ani nawet ekspertem od zmian klimatycznych, ale pomysł pani Connie wydaje mi się równie prawdopodobny, co oświetlenie całego miasta przy pomocy rowerowego dynama. Za to media relacjonujące konferencje łyknęły rewelacje pani komisarz bez najmniejszego cienia wątpliwości, bez nawet najbardziej nieśmiałych prób polemiki. Zupełnie jak ja swego czasu babę z PGR-u. Skoro pani komisarz mówi, to znaczy, że tak jest.

Kilka dni później swoje drugie expose wygłosił Donald Tusk. Przez prawie godzinę premier wychwalał dokonania swojej ekipy i snuł ambitne plany na przyszłość. Wśród nich znalazła się m.in. zapowiedź rozwiązania problemu niedoboru żłobków w naszym kraju. Miłościwie nam panujący obwieścił, że w przyszłym roku sypnie z budżetu na budowę nowych placówek tego typu 50 mln zł. Całe 50 dużych baniek. Czad. Młode mamy nie lękajcie się, jesteście uratowane. Większości z nas trudno sobie wyobrazić tyle szmalu. Ile jednak żłobków można za to wybudować? 10? 15? Nie brzmi już tak imponująco. Prawda?

Premier zapowiedział również, że w ramach walki z kryzysem trzeba wydłużyć okresy rozliczeniowe, wprowadzić ruchomy czas pracy i w ogóle dążyć do jak największego obniżenia kosztów pracy. Na pierwszy rzut oka ma chłopina rację. Kryzys idzie, żartów ni ma. Jednak jak donosi Dziennik Gazeta Prawna, koszty pracy są u nas już tylko o 10-15 proc. wyższe niż w Chinach. Tak, tak. To nie jest przejęzyczenie. Nie w Niemczech, nie we Francji, ale właśnie w Chinach. Jeżeli więc, Drogi Czytelniku, masz więcej niż 5 lat, to nie wierz na słowo w baby z PGR-u, smoki, ufoludki i Baby Jagi. No chyba, że opowiada ci o nich własny dziadek. Bo wtedy możesz mieć pewność, że robi Cię w wała dla Twojego dobra.

Trzeci z Czwartą:)


Dodaj komentarz