Solidar Śląsko Dąbrow

Antylegenda w budowie

Legendarny elektryk i legendarny bramkarz mocno się ostatnio popisali. Ich przykład pokazuje, że lepiej nie nazywać nikogo legendarnym za życia, bo będzie robił wszystko, aby tę legendę zabić i zbudować antylegendę.

Wielopiętrowa legenda elektryka runęła już dosyć dawno. Miał szanse ocalić jej resztki, parterek i podpiwniczenie. Wystarczyło skupić się na wędkowaniu i ograniczyć wypowiedzi do opowieści typu: Ja taaaakom wielkom rybe złowiłem. Ale on się uparł. Chce zbudować antylegendę tak wielką jak jego ego. I choć ego ma niewyobrażalnie przerośnięte, jest bliski sukcesu. Chcąc pałować uczestników obywatelskiego protestu, pałować związkowców z organizacji, która swego czasu wyniosła go na szczyty, właściwie już stanął na podium antylegend. I to niestety nie jest jego ostatnie słowo.

Legendarny golkiper, który zatrzymał Anglię, też wytrwale pracuje nad budową swojej antylegendy. Mówiąc, że nie będzie kibicował polskim piłkarzom na Euro, gdyż to reprezentacja „hańby narodowej” i że wstydzi się, iż grał z orzełkiem na piersi, właściwie ukończył swoją budowę. Antylegenda jest już w stanie deweloperskim. Jeszcze trochę prac wykończeniowych i będzie „pod klucz”. Mam wrażenie, że wprowadzi się jeszcze szybciej niż legendarny napastnik, który szybko latał, dużo strzelał, był królem strzelców na mundialu, a teraz jest kniaziem na Pezetpeenie.

Patrząc na powyższe, nietrudno przewidzieć, do czego doprowadzi legenda przełomu cywilizacyjnego, którego podobno mamy być już lada moment świadkami i ofiarami. Budowa nieprzejezdnych autostrad i w ostatniej chwili przejezdnych duktów leśnych to tylko jeden z elementów antylegendy, czyli smutnej rzeczywistości niestety. Oczywiście nie będzie końca tłumaczeniom i bajkom, że tak się gra, jak podwykonawca pozwala, że po trzech wypadkach kolejowych w ostatnim czasie już wyczerpaliśmy limit pecha, ale tych trzech zadowolonych z wizyty na Euro kibiców to dobry prognostyk na przyszłość. To będzie denerwujące, ale normalne. Każdy partacz tak się tłumaczy. Irytujące jest co innego. Rządzący od pięciu lat usiłują wmówić nam, że wszyscy jesteśmy winni partaninie. Oczywiście zgodnie z kanonami tzw. mowy miłości ujmują to inaczej: „Wszyscy jesteśmy gospodarzami”. Tak brzmi hasło tzw. kampanii społecznej przed mistrzostwami. Otóż Jeden z Drugą:) nie są gospodarzami. To nie my jesteśmy autorami partaniny. To nie my kitujemy i szpachlujemy. Choć niestety to my za tę partaninę musimy się wstydzić, a partacze jak zwykle nie.

Ta rządowa kampania konserwuje polską przypadłość – połączenie poczucia wyższości z kompleksem niższości. Jak mówił sam premier, ma nas ona zachęcić do tego, „żebyśmy pokazali, że potrafimy rozróżnić politykę, czy czasami nie najlepszą codzienność, czy historię od tego, jak się zachować jako gospodarze sportowej imprezy”. I jeszcze te plakaty z napisem: „Czujcie się jak w domu” (z błędnym tłumaczeniem, a jakże), plakietki z napisami: „Witamy” i „W czym mogę pomóc?”. Proponujemy od razu wręczyć każdemu Polakowi plakietkę z napisem „My też wiemy, że nóż trzyma się w prawej, a widelec w lewej”, zafoliowane próżniowo oscypki z napisem Sopot, żeby obdarowywać nimi każdego napotkanego cudzoziemca i do tego popitkę. Ponadto każdy obdarowujący gospodarz powinien być wyposażony w T-shirt z mapą autostrad w Polsce, czyli gładki oraz czapeczkę z legendarnym już napisem: „Polacy nic się stało”.

Jeden z Drugą:)

Dodaj komentarz