Solidar Śląsko Dąbrow

Albo praca, albo dzieci

Uelastycznienie czasu pracy może mieć poważne konsekwencje demograficzne, ponieważ utrudni, a w wielu przypadkach wręcz uniemożliwi łączenie pracy zawodowej i opieki nad dzieckiem – ostrzegają związkowcy z Solidarności. Młodzi ludzie zostaną postawieni przed wyborem pomiędzy pracą a rodziną.

Ten konflikt jest od zawsze
Zdaniem profesor Ewy Budzyńskiej, socjologa rodziny z Uniwersytetu Śląskiego, przy rosnącym bezrobociu w Polsce, wysokim poziomie poczucia ryzyka ekonomicznego, każda zmiana w prawie pracy będzie czynnikiem powodującym wzrost poczucia destabilizacji materialnej i przyczyni się m. in. do odkładania w czasie planów zakładania bądź powiększania rodziny. Profesor odwołuje się do licznych badań wskazujących, że główną przyczyną ograniczenia dzietności jest lęk młodych kobiet przed utratą pracy. – Pomiędzy pracą zawodową i życiem rodzinnym zawsze istniał konflikt. Bo pracodawca chce uzyskać jak największy zysk. Zatem pracownik, który ma być wyłączony z pracy na dłuższy bądź krótszy czas, nie jest pożądany. Przykładem może być stosunek pracodawców do zatrudniania kobiet w wieku prokreacyjnym. Ale bez humanizacji pracy, czyli umożliwienia pracownikom realizacji także innych celów życiowych, m.in. założenia rodziny, nie jest możliwy rozwój społeczny i demograficzny państwa. Niemożliwy jest też rozwój zakładu pracy, bo zadowolony pracownik jest bardziej produktywny, niż niezadowolony – twierdzi prof. Budzyńska. Przypomina o słowach bł. Jana Pawła II, który podkreślał, że „praca powinna być dla człowieka”, a nie „człowiek dla pracy”. – Zgodnie z tymi wartościami praca nie może być środkiem wyzysku, uprzedmiotowienia człowieka, pozbawienia go życiowych celów, lecz ma służyć jego autentycznemu dobru i rozwojowi – przypomina socjolog rodziny.

Kto zaopiekuje się dzieckiem?
38-letni pan Artur z Będzina pracuje w budowlance. Przyznaje, że wraz z żoną mieli zamiar powiększyć rodzinę, ale teraz ta decyzja stała się bardzo ryzykowna. – Mamy 10-letniego syna, ale marzyliśmy jeszcze o córce. Teraz to byłby samobój, bo w prywatnych firmach będziemy pracować jak niewolnicy, na każde zawołanie szefów. Za okresy bez pracy będziemy brać najniższą pensję. Nie będziemy mieli ani czasu, ani pieniędzy dla rodziny, a zwłaszcza dla małego dziecka – mówi pan Artur.

30-letnia pani Magda z Dąbrowy Górniczej, zatrudniona przy produkcji zabawek w prywatnej firmie w Strzemieszycach, od 4 lat jest mężatką. Do tej pory ze względów finansowych i mieszkaniowych odsuwali z mężem decyzję o dziecku. – Powiększenie rodziny planowaliśmy po zakupie na kredyt własnego „M”. Bo w małym, wynajętym mieszkaniu nie ma warunków dla dziecka. Teraz nasze plany wzięły w łeb. Na razie trzeba zapomnieć o maluchu, bo kto się nim zaopiekuje, gdy oboje będziemy musieli pracować w świątek i piątek? – pyta pani Magda.

Rozwiązania prorodzinne
Tymczasem sporządzona przez GUS prognoza ludności Polski do 2035 roku. wskazuje na zagrożenie wtórną depresją demograficzną, która w dłuższej perspektywie doprowadzić może do zahamowania rozwoju gospodarczego kraju, a w rezultacie do zapaści finansów publicznych. – Bo oczywistą konsekwencją niskiego poziomu dzietności w danym kraju jest starzenie się społeczeństwa, połączone z wysokimi kosztami zabezpieczeń rentowych oraz opieki zdrowotnej nad ludźmi starymi – wyjaśnia prof. Ewa Budzyńska.

W jej ocenie ten i tak bardzo niekorzystny trend demograficzny zostanie pogłębiony przez uelastycznienie czasu pracy. Prof. Budzyńska uważa, że idealny byłby powrót do rozwiązań prorodzinnych podobnych do tych, które przez 33 laty wywalczyła Solidarność. – Wtedy w latach 1980-81 mimo powszechnego ubóstwa, braku mieszkań, urodziło się ponad 700 tysięcy dzieci. Okazało się, że głównymi czynnikami tej dobrej sytuacji demograficznej były wywalczone przez Solidarność 3-letnie płatne urlopy wychowawcze oraz prawo do powrotu na uprzednio zajmowane miejsce pracy. To dało rodzinom poczucie bezpieczeństwa socjalnego i przełożyło się na wysoki przyrost naturalny – przypomina socjolog.

Może Tusk nam niańkę podrzuci?!
Po nowelizacji Kodeksu pracy na forach internetowych pojawiły się tysiące krytycznych komentarzy. – Co sobie wyobraża banda Tuska, że całą dobę będziemy spędzać w zakładzie pracy, bo prezes taką ma potrzebę? Kto zajmie się w tym czasie moją rodziną? Może niańkę Tusk nam podrzuci? – pyta w internecie zrozpaczona kobieta.

Beata Gajdziszewska

Dodaj komentarz