Solidar Śląsko Dąbrow

A popatrzcie na takiego bociana

No i odleciały. Wcześniej niż w poprzednich latach. Jak piszą internety, ornitolodzy mają szereg teorii na temat różnorodności terminów, które bociany wybierają, aby wystartować na południe, ale żaden z owych naukowców nie ma odwagi, aby powiedzieć, że jego teoria jest jedyną słuszną. Podejrzane to jest, bo w pozostałych dziedzinach nauki trudno znaleźć innego specjalistę czy eksperta, niż tego głęboko przekonanego o własnej racji, słuszności i wyższości, ale może w przypadku badaczy życia bocianów jest inaczej?

W centrum górnośląskiej konurbacji bociana możesz śledzić wyłącznie za pomocą kamerek internetowych, ale wystarczy oddalić się od centrum, znaleźć się na jakimś niezawalonym ludźmi skrawku zieleni i są. Są, klekoczą, łażą, dyskutują. A potem, tak jak pradziadowie – kiedy przyjdzie odpowiedni czas, odpowiedni wiatr, odpowiednia temperatura – wzbiją się do lotu. Podobno najpierw leci potomstwo, potem starszyzna. Fruną tam, gdzie można będzie w cieple przetrwać zimę. I w kuprze mają CBAM oraz wszelkie inne, unijne regulacje dotyczące domowego ogniska. W przyszłym roku wrócą. Z dziećmi.

W naszej tradycji orzeł ważniejszy jest niż bocian. W warstwie symbolicznej, rzecz jasna. Bo do boćka wszyscy mamy słabość. Cieszymy się z jego życiowych osiągnięć. Drżymy o jego los. Przylatuje tu chłop, szuka baby (albo baba szuka chłopa), w mozole budują gniazdo. A jak trafią na dobrą gminę, to już mają gotowe fundamenty na słupie energetycznym. Nic, tylko gałęzie równo poukładać. Potem miłość, jaja, pisklęta, szkolny obowiązek podskakiwania w gnieździe, podfruwania, aż przychodzi sierpień i wylot na południe. Do Afryki. Do innej rzeczywistości. Niebezpiecznej. W dodatku po drodze, w Libanie czy w Syrii, tubylcy do bocianów strzelają. Życie.

Oczywiście nie ma takich publicznych pieniędzy, które zatrzymałyby bociany w Polsce. Nie mamy wpływu ani na temperatury zimą i jesienią, ani na (zapisany chyba w genach) przymus latania tam i z powrotem. Żeby w lepszych warunkach przetrwać zimę, żeby dzieci rodzić tam, gdzie łatwiej je wyżywić.

O bocianach piszę, przypominam. I piszę oczywistości. Ale coraz częściej mam poczucie, że to, co uważam za oczywistość, dla znacznej części ludzi, nazywanych w tym roku wyborcami, takie nie jest. Że się gubią w tym, kto i co mówi. Że stają się zaślepionymi kibicami. Jedni biało-niebieskimi, inni zaś niebiesko-białymi. Na śmierć i życie.

Pamiętacie sierpień 2015 roku?

Ludzie kochani, weźcie przykład z bociana. Chyba każdy z nas uśmiecha się i wzrusza zarazem, widząc pełne bocianie gniazdo, ćwiczenia podlotów, a później sejmik. To jest ta jedna z niewielu sytuacji, kiedy z radością pytamy i odpowiadamy: Można? Można:)

Jeden z Drugą:)
źródło foto: pixabay.com/