A co będzie, gdy przyjdzie powódź?


Za rok województwo śląskie zostanie pozbawione instytucji odpowiedzialnej za ochronę przeciwpowodziową. W założeniach nowelizacji ustawy Prawo wodne przygotowanej przez Ministerstwo Środowiska przewidziano likwidację Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Instytucja ta zatrudnia obecnie ok. 250 osób.
Jak wynika z opublikowanego w październiku raportu Najwyższej Izby Kontroli, infrastruktura przeciwpowodziowa w naszym kraju znajduje się w opłakanym stanie. Według danych Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego 70 proc. budowli piętrzących wodę w Polsce ma ponad 25 lat, w tym 30 proc. liczy ponad pół wieku, a zdarzają się również przeszło stuletnie obiekty. W okresie objętym kontrolą NIK (2008 – I półrocze 2011 r.) nie wykonano 84 zaplanowanych remontów budowli piętrzących wodę i wałów przeciwpowodziowych, chociaż 50 z nich przypisano I stopień pilności, co oznacza realne niebezpieczeństwo w przypadku powodzi. O ile w roku 2008 w stanie mogącym zagrażać bezpieczeństwu było 30 budowli piętrzących wodę, to w roku 2010 było ich już 41. Oprócz tego na remonty czeka prawie 2 tys. uszkodzeń na rzekach, potokach i budowlach regulacyjnych.
Przyczynę takiego stanu rzeczy autorzy raportu NIK wskazują jednoznacznie. Dramatyczna sytuacja wynika z chronicznego niedofinansowania gospodarki wodnej. W latach 2008-2010 na utrzymanie wód i urządzeń wodnych wydano w zależności od roku od 13,4 do 20,9 proc. potrzebnych środków. – Nakłady na gospodarkę wodną maleją z roku na rok. Po powodzi dostajemy na naprawę wałów przeciwpowodziowych i innych obiektów 10 proc. niezbędnych środków finansowych. Staramy się gospodarować tym, co mamy, jak najlepiej, ale znacznej części zadań nie jesteśmy w stanie wykonać, bo po prostu nie ma na to pieniędzy – mówi Roman Pęcherzewski, przewodniczący Solidarności w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej w Gliwicach.
W Ministerstwie Środowiska trwają pracę nad projektem nowelizacji ustawy Prawo wodne. Obecnie projekt znajduje się w Rządowym Centrum Legislacji. Jak wskazuje Pęcherzewski, w nowelizacji, która zacznie obowiązywać najprawdopodobniej od początku 2014 roku, nie ma zapisów mówiących o zwiększeniu nakładów finansowych na gospodarkę wodną. Jednym z głównych punktów projektu jest zastąpienie działających obecnie RZGW Urzędami Gospodarki Wodnej, oprócz placówki w Gliwicach, która po prostu przestanie istnieć.
– W aglomeracji śląskiej nie przewidziano funkcjonowania żadnej instytucji sprawującej pieczę nad rzekami i zbiornikami wodnymi w naszym regionie. Za zabezpieczenie przeciwpowodziowe na Śląsku odpowiedzialne będą instytucje we Wrocławiu, Krakowie czy Warszawie. Jeżeli do tego dojdzie, ucierpimy wszyscy, a najbardziej mieszkańcy terenów zagrożonych powodziami – podkreśla przewodniczący.
W wyniku likwidacji gliwickiego RZGW pracę straci ok. 250 pracowników. Nie wiadomo, czy osoby te znajdą zatrudnienie w nowych instytucjach zarządzających infrastrukturą wodną. – Śląsk jest bardzo specyficznym regionem pod względem gospodarki wodnej. Występują u nas szkody górnicze, którymi od lat zajmuje się wąska grupa fachowców. Praktycznie nie jest możliwe wprowadzenie nowych ludzi w tę problematykę, która oprócz wiedzy z zakresu budownictwa wodnego i hydrotechnicznego wymaga też umiejętności prowadzenia robót na terenach szkód górniczych. Jeżeli ta nowelizacja wejdzie w życie, będzie to ogromne marnotrawstwo nie tylko pieniędzy, ale przede wszystkim wyspecjalizowanej i doświadczonej kadry. To prędzej czy później przyniesie katastrofalne skutki – zaznacza Roman Pęcherzewski.